Komentarze
Moherowa prawda

Moherowa prawda

Każdego dnia w jadłodajniach prowadzonych przez Caritas, parafialne oddziały charytatywne, zgromadzenia zakonne je posiłek 100 tys. osób. To tyle, ile liczy średniej wielkości miasto w Polsce.

Inicjatywa ks. Jacka Stryczka z Krakowa „Szlachetna Paczka”, która błyskawicznie rozprzestrzeniła się w całej Polsce, w ubiegłym roku przyczyniła się do tego, że prawie 12 tys. rodzin otrzymało pomoc (średnia wartość paczki dla rodziny wyniosła 1542 zł). Zaangażowało się w nią ponad 10 tys. tysięcy wolontariuszy. Pracowali bez blasku jupiterów, telewizyjnego zgiełku, nachalnej reklamy. Tysiące budynków, które Kościół odzyskał w wyniku prac Komisji Majątkowej, służą dziś jako domy pomocy społecznej, pełnią rolę stołówek dla ubogich, wiele zamieniono na szkoły, przedszkola, szpitale. Rekompensaty za utracony majątek kościelny zainwestowano w różnego rodzaju dzieła służące dobru ogółu, sfinansowano renowację zabytków, stanowiących ważną część dziedzictwa narodowego, itd.

Nie słyszeliście Państwo o tym? No tak. Bo i skądże?…

Największe media milczą na ten temat. Poprawność polityczna każe pisać o Kościele jako organizacji niemalże przestępczej, kierowanej przez ciemne siły, nastawionej na branie, domagającej się (nie wiadomo dlaczego?) jakiegoś (?) utraconego (kiedy?) majątku. Wystawiającej rękę po datki od państwa, które musi odbierać od ust emerytom, nauczycielom, zamykać szkoły, aby tylko uczynić zadość żądaniom uprzywilejowanemu „czarnemu” reżimowi. Nawet jeśli ktoś nieopatrznie napisze czy powie, że to jednak nie tak, że prawda jest inna, ujarzmieniu niepokornego służy cała paleta inwektyw i sarkazmów. Zwykle raz dostawszy po głowie, więcej się nie wychyli i nie złamie niepisanej umowy, że o „nich” (najbardziej – tych rydzykowych, moherowych) nie można pisać dobrze.

Że dobro się marnie sprzedaje, zaś „good news is bad news”? Tak myśli wielu. Nie dlatego, że dysponuje określoną wiedzą, pozwalającą na snucie samodzielnych wniosków. I nie dlatego, że ich myśleniem kieruje pragnienia dotarcia do prawdy. Tak komentują rzeczywistość mainsteamowi dziennikarze, celebryci, tak mówi pan Tusk i Palikot. Tak szepczą suto opłacani doradcy, ponieważ w malowaniu świata w takich właśnie odcieniach znajdują wymierny interes. No i jeszcze emocje. Są jak kamień rzucony na strome górskie zbocze albo mgła, która miłosiernie zasnuwa niegramotność i pustkę. Bez nich nie dałoby się już dziś sprawować władzy czy prowadzić kampanii wyborczych. Bariera nie do przebycia…

Czy jednak naprawdę tak musi być?

Informacje, które zostały przedstawione na początku felietonu, nie są tajne. Można je znaleźć w internecie, są publikowane w raportach KAI, wykorzystują je ci, dla których zwyczajna ludzka uczciwość nie jest pustym frazesem. Brakuje woli, aby po nie sięgnąć. A bywa, że i odwagi. Obawiam się, że jako wspólnota ludzi wierzących daliśmy się zepchnąć do narożnika, gdzie można się tylko bronić. Dajemy się prowokować, wciągać w jałowe, bezsensowne wojenki, wymieniać emocjonalne ciosy. Dlatego tak niebezpieczni dla mainstreamu są ludzie, którzy mają argumenty, chcą się nimi wymieniać, szukać prawdy. Są zbyt groźni, aby udzielić im głosu.

Dobrem trzeba się dzielić. Dziś szczególnie potrzebne są wszelkie działania, które otworzą ludziom oczy, umocnią, dadzą argumenty do ręki – uodpornią na bluźnierczy jazgot, przykrywający popiołem relatywizmu wszystko, co ma w sobie odrobinę stałości czy świętości. Potrzebne są, choćby nawet niewielkie, gazetki parafialne, lokalne pisma – dobrze redagowane stanowią ogromne wsparcie dla ludzi, którym zależy na pomnażaniu dobra, budują wspólnotę. Analogiczną funkcję mogą pełnić strony internetowe, blogi. Jest to tzw. dziennikarstwo obywatelskie. Jego rola, w kontekście dominacji potężnych koncernów medialnych, jest nieoceniona. Pozwala przebić się informacjom, które demaskują i ośmieszają oficjalny przekaz, pozwalają wyjść poza poprawnościowy nurt. Rzetelna wiedza otwiera oczy. Uczy samodzielności w myśleniu, właściwego oceniania i pozwala dobrze wybrać kryteria, na zrębach których będziemy budowali nasze światy.

Wykorzystujmy wolność, dopóki ją mamy.

Ks. Paweł Siedlanowski