Historia
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Monografia Horodyszcza

Książka Dariusza Tarasiuk „Zrozumieć przeszłość. Dzieje Horodyszcza od czasów najdawniejszych do 1944 roku” rzuca światło na losy wsi Horodyszcze, dawnej osady i miasteczka, leżącej na Południowym Podlasiu.

Inicjatorką przygotowania opracowania jest Teresa Bartkowska. - Pamiętam, że kiedy moje dzieci zaczynały dorastać, zadawały mnóstwo pytań dotyczących Horodyszcza. Trudno było na nie odpowiedzieć, ponieważ nie mieliśmy publikacji dotyczącej historii naszej miejscowości. Wprawdzie w 2002 r. ukazała się książka ks. Z. Młynarskiego „Dzieje parafii i kultu Maryjnego w Horodyszczu”, ale skupia się ona na wątku religijnym, a ponadto ze względu na niski nakład miało ją niewiele rodzin. Kiedy na świat zaczęły przychodzić moje wnuki, postanowiłam zbierać i notować informacje. Okazało się, że nie jest to łatwe, ponieważ np. w relacjach czy wspomnieniach żyjących horodyszczan pojawiają się rozbieżności dotyczące wydarzeń z przeszłości - opowiada o poczuciu potrzeby utrwalenia wiedzy o historii i o tym, co zmotywowało ją do poszukiwania historyka, który do zadania podejdzie w sposób w sposób metodyczny i naukowy. Podjął się tego dr hab. Dariusz Tarasiuk z katedry Historii XVI-XIX w. i Europy Wschodniej Instytutu Historii Uniwersytetu Marii Curie- Skłodowskiej w Lublinie.

Monografia „Zrozumieć przeszłość. Dzieje Horodyszcza od czasów najdawniejszych do 1944 roku” składa się z sześciu rozdziałów, w których przedstawione zostały poszczególne aspekty dziejów Horodyszcza i jego mieszkańców. Dotyczą one kolejno: zagadnień związanych z przynależnością administracyjną i problemów własnościowych, kwestii demograficznych, sytuacji gospodarczej, życia religijnego, najważniejszych wydarzeń społeczno-politycznych, które miały miejsce w Horodyszczu i regionie, miejscowych instytucji oświatowych. Przejrzystość układu treści, rzeczowość i jasny język wypowiedzi to dodatkowe atuty opracowania. Podjęte zagadnienia ilustrują zdjęcia. Na końcu książki zamieszczona została bibliografia.

 

Otwiera oczy na przeszłość

– Najbardziej cieszy mnie myśl, że kolejne pokolenia będą miały skąd czerpać wiedzę. Że będzie ona pod ręką, w każdym domu – nie kryje satysfakcji T. Bartkowska. Potwierdzenie tego, że taka monografia jest potrzebna już docierają, i to z całej Polski, od osób, które w różny sposób związane są z Horodyszczem.

Zadowolenia nie kryje także wójt gminy Wisznice Piotr Dragan. To trzecia, po Wisznicach i Polubiczach, monografia w gminie. – Publikację oceniam bardzo wysoko. Całej jeszcze nie przeczytałem, ale dowiedziałem się m.in. że przez pewien czas współwłaścicielami Horodyszcza byli Niemcewicze – zauważa. Publikację wójt traktuje jako formę promocji gminy. Po egzemplarzu przekazał radnym, kilka sztuk zdążył już wręczyć gościom jako upominek. Przyznaje, że taką monografię powinna mieć każda większa miejscowość, ponieważ – jak mówi – naukowe opracowanie otwiera oczy na prawdę o przeszłości. – To, co zostanie po nas, to inwestycje, o które zabiegamy, i książki – akcentuje P. Dragan z uwagą, że kolejną co do wielkości miejscowością gminną jest Dubica i to jej historię warto byłoby teraz wziąć na warsztat.


Apetyt rośnie… w miarę zagłębiania się w historię

 

Rozmowa z dr. hab. Dariuszem Tarasiukiem

 

Jak długo trwało przygotowanie monografii Horodyszcza? Po zakończeniu pracy nie ma Pan poczucia niedosytu, że którejś z białych plam na dziejowej mapie nie udało się wypełnić?

 

Zbierając materiały o okolicach Wisznic i pisząc książki o innych miejscowościach tego regionu, gromadziłem informacje także o Horodyszczu. Kiedy więc podjąłem się napisania książki o tej miejscowości, pozostało mi tylko uzupełnić i uszczegółowić wcześniejsze badania. Praca nad samą książką zajęła około roku. Gdybym zaczynał od zera, trwałoby to z pewnością znacznie dłużej.

Co do niedosytu… W przypadku historii Horodyszcza istnieje jeden zasadniczy problem: przetrwało bardzo mało materiałów bezpośrednio dotyczących tej miejscowości z okresu sprzed 1944 r. Nie ma praktycznie spisów mieszczan z okresu przedrozbiorowego, księgi metrykalne zachowane są szczątkowo, nie zachowały się dokumenty samorządu z okresu II Rzeczpospolitej, nie ocalały również materiały dotyczące spraw chłopskich z okresu rozbiorów. Poszukiwanie źródeł jest bardzo trudne: jest ich mało i są rozproszone. Mimo tych problemów wydaje mi się, że dotarłem do wszystkich dokumentów, do których można dotrzeć.

 

Przyglądanie się przeszłości Horodyszcza pozwala dostrzec zbieżne punkty z innymi miejscowościami regionu?

 

Jest ona typowa dla miejscowości, które kiedyś były miasteczkiem, ale straciły prawa miejskie; w przypadku Horodyszcza nastąpiło to w 1870 r. I tak między mieszczanami, którzy nie do końca uważali się za chłopów, a właścicielami toczyły się nieustanne spory. Było to nie do pomyślenia w miejscowościach, które były zwykłymi wsiami. Podobnie rzecz się ma w kwestiach religijnych. Chociaż unici stanowili zdecydowaną większość miejscowej społeczności, to mocno zaznaczyli w niej swój udział katolicy związani z dworem. Nie obyło się bez konfliktów między tymi dwoma grupami. W XIX w. unici stawiali opór wobec przyłączenia do prawosławia. To samo działo się w innych miejscowościach w promieniu wielu kilometrów.

 

Okładkę ilustruje zdjęcie kościoła i rzeszy wychodzących z niego ludzi. Co mówi o Horodyszczu?

 

Fotografia została wykonana w okresie międzywojennym. Tak jak w życiu każdej społeczności w tym okresie, tak i tutaj wiara była czynnikiem bardzo ważnym. Myślę, że zdjęcie oddaje rangę życia religijnego mieszkańców, charakteryzując też ich samych. Kwestie religijne zostały zresztą w książce dosyć szeroko opisane.

 

Czy informacje, jakie udało się Panu zebrać w rozmowach z mieszkańcami, przyczyniły się do lepszego poznania minionych czasów?

 

Na temat historii początku XX w. nieocenioną skarbnicą informacji jest mieszkający w Horodyszczu Antoni Marczuk, który również zgromadził imponujące zbiory fotograficzne. Mało kto jest w stanie powiedzieć coś ponad to, co wie pan Marczuk. Jego wiedza wynika z ciekawości odnośnie przeszłości Horodyszcza, a poznawanie dziejów stało się jego życiową pasją.

 

Kolejne pytanie nasuwa tytuł monografii: trzeba poznać przeszłość, żeby ją zrozumieć? Historia przekłada się na obecne życie małej społeczności?

 

Poznawać przeszłość – zawsze warto. Kwestię, na ile znajduje ona odzwierciedlenie w dzisiejszej wspólnocie, lepiej rozstrzygnąłby chyba socjolog. Moim zdaniem to, jak dzisiaj funkcjonuje dana społeczność, zależy od tego, czy znajdzie się lider, który potrafi zachęcić innych mieszkańców do działania.

 

Podtytuł książki wskazuje ramy czasowe: od czasów najdawniejszych do 1944 r. Dlaczego taka cezura?

 

Przez czasy najdawniejsze rozumiem okres, w którym okolica pojawia się w dokumentach źródłowych pisanych. Dlaczego do 1944 r.? Po pierwsze, z punktu widzenia historyka w tym roku zaczyna się nowa rzeczywistość. Po drugie, liczba źródeł po roku 1944 rośnie lawinowo, i potrzeba dużo czasu, aby je zbadać. Z pewnością jest to też temat na odrębną monografię

 

Co zyskują czytelnicy – mieszkańcy Horodyszcza i gminy, ale też osoby wywodzące się z tej części Podlasia – dostając do ręki publikację?

 

Na pewno mają szansę zaspokoić swoją ciekawość odnośnie przeszłości rodzinnych stron i okazję dokładniejszego poznania swoich przodków: jak się nazywali, czym się zajmowali, jakiego byli wyznania. Tym bardziej że w ostatnich czasach da się zaobserwować zainteresowanie małymi ojczyznami, poszukiwanie korzeni, chęć przyjrzenia się dziejom swojego rodu itd. A to z kolei nierzadko rozbudza apetyt, by zapoznać się z historią w szerszym ujęciu – regionu czy kraju.

 

Dziękuję za rozmowę.

LI