Motywacja chrześcijańskiego życia
Dlaczego decydujemy się być uczniami Jezusa? Co nami powoduje, gdy szukamy Pana na modlitwie, w sakramentach, w parafialnych wspólnotach czy – jak to bywa w obecnym czasie – w trakcie pieszych pielgrzymek do różnych maryjnych sanktuariów? Z jakiego powodu podejmujemy wysiłek pracy nad sobą, niejednokrotnie obierając kolizyjny kurs ze współczesnym światem?
Żydzi, którzy przypłynęli do Kafarnaum w poszukiwaniu Jezusa, wcześniej doświadczyli Jego niezwykłej mocy. Byli pośród pięciu tysięcy mężczyzn, których Pan nakarmił, cudownie rozmnażając pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby (J 6,1-15). Nie dostrzegli jednak w tym wydarzeniu znaku, który objawia prawdę o Jezusie jako posłanym przez Boga Zbawicielu, lecz skoncentrowali się na fakcie, iż zupełnie za darmo mogli napełnić swoje żołądki. Dlatego Jezus mówi do nich na samym początku dzisiejszy rozmowy: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta. Zabiegajcie nie o ten pokarm, który niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec” (J 6,26-27). Odczytując cudowne rozmnożenie chleba jedynie w perspektywie ziemskich, materialnych potrzeb, Żydzi z dzisiejszej perykopy nie dostrzegli, że oto stoją naprzeciwko Tego, który przybył do nich jako nowy Mojżesz, którego misją jest poprowadzenie ich ku nowej Ziemi Obiecanej. Koncentrując się na tym, co materialne, nie pojęli, że otwiera się przed nimi duchowa perspektywa zbawienia sięgająca daleko dalej niż głód czy pragnienia ciała.
Wiara w Jezusa Chrystusa nie jest jedynie środkiem na zaradzenie niedogodnościom naszego ziemskiego pielgrzymowania. To prawda, Bóg także dzisiaj sprawia, że niekiedy dzieją się rzeczy niewytłumaczalne z ludzkiego punktu widzenia. Nigdy jednak nie są one celem samym w sobie, ale zawsze pełnią funkcję znaku, który ma przekierować naszą uwagę na rzeczywistość duchową.
Co jest moją najgłębszą motywacją wiary? Jakie pragnienie przyprowadza mnie najczęściej do Jezusa? Czy mam świadomość, że karmiąc się słowem i ciałem Pana, mogę doświadczyć duchowej przemiany, od której zaczyna się odnowa całego mojego człowieczeństwa?
Ks. Rafał Pietruczuk