Komentarze
Możliwe tylko we śnie

Możliwe tylko we śnie

To był zwykły, niby normalny dzień. Gdybym chciał w tym miejscu kogoś cytować, to najbardziej odpowiednia wydaje się parafraza tekstu: Obudziłem się później niż zwykle. Wstałem z łóżka, w radio była muzyka. Ja, poza włączeniem radia, zajrzałem jeszcze w przestrzenie informacyjne internetowej otchłani. A tam… same dobre wieści.

W polskim sejmie odbywa się kolejne posiedzenie wspólnych komisji wszystkich ugrupowań. Posłowie, którzy przybyli w pełnym składzie na Wiejską, ciężko pracują nad doskonaleniem polskiego prawa. Wszyscy zjednoczeni wokół - wspólnego dla wielu - hasła kampanii wyborczych: Dla dobra Polski i obywateli. Atmosfera tych posiedzeń jest niezwykle zwykła: kolejni posłowie prezentują swoje pomysły i stanowiska.

Nikt nikomu nie chce dokopać ani nikogo ośmieszyć. Nie ma kpin, drwin, ironii, buczenia i wzajemnego przekrzykiwania się. Nikt nikomu nie udowadnia, że białe jest inne niż białe, a koło bardziej kwadratowe od trójkąta. Praca, praca, praca. Dla dobra Polski i obywateli, za tych ostatnich zresztą pieniądze. Wydaje się, że opozycja zrozumiała, na czym polegają wybory, a rządzący sparafrazowali wspomnienie kolejnego znanego refrenu: „Nic nie musi przecież wiecznie trwać…”.

To samo w Brukseli: wielogodzinne debaty nad kątem zakrzywienia banana, wysokością płomienia świecy, wymiarami ogórka i rybną genealogią ślimaków stały się przeszłością. Sala europejskiego parlamentu wypełniona po brzegi, a deputowani podejmują mądre decyzje rozwiązujące najbardziej istotne kwestie. Każda z nich to mały – ale jednak – kroczek w kierunku ochrony obywateli Europy przed – między innymi – skutkami wędrówki ludów. Ta ostatnia kwestia powoli przestaje zresztą być problemem: po ostatnich rozmowach pokojowych w sprawie Syrii światowym mocarstwom udało się doprowadzić do skutecznego zawieszenia broni i dzieci nie giną już pod gruzami bombardowanych budynków. Kryzys dotknął przemysł zbrojeniowy: ogólnoświatowy pokój zdecydowanie zmniejszył popyt na ten rodzaj produkcji, a międzynarodowa solidarność ekonomiczna skutecznie tłumi falę terroryzmu.

Czytam dalej. Po raz pierwszy od wielu lat zdarzył się dzień bez śmierci głodowej. To wielki sukces ludzkości. Świat przestaje być miejscem dramatycznych kontrastów i geograficznego balansu pomiędzy życiem i śmiercią, bogactwem i nędzą Od dawna nie zanotowano żadnego porwania i uporano się z problemem handlu „żywym towarem”. Rozbite zostały gangi narkotykowe i zlikwidowano nielegalne kliniki transplantologii. Zwrot „zdrowa żywność” zniknął z przestrzeni językowej: po prostu firmy nie produkują już innej żywności, a od pewnego czasu uczciwość jest ceniona wyżej niż zysk. Kobiety znowu cieszą się swoim macierzyństwem, a mężczyźni ojcostwem. Ważne są prawa wszystkich mniejszości, także ludzi z zespołem Downa.

We Francji zniesiono w końcu stan wyjątkowy. Na ulicach nie pojawiają się już wojskowe patrole, a stacje metra i porty lotnicze przestały być twierdzami policyjnymi. Ludzie poruszają się swobodnie i bezpiecznie. Realizacja programu „Czuj się jak u mnie w domu”, w ramach którego przybysze z innych kontynentów uczą się szacunku dla gospodarzy, ich praw i zwyczajów, przynosi pierwsze pozytywne skutki.

W Kijowie odbyło się spotkanie prezydentów Rosji i USA. Ostatecznie wyjaśniono kwestię ofiar Majdanu i Odessy. Absolutnie nikt nie wtrąca się już w sprawy tego kraju, a w nowych wyborach ugrupowania skrajnie nacjonalistyczne poniosły totalną klęskę.

Kiedy nagle trafiłem na wiadomość o tytule mistrzów świata zdobytym przez naszych piłkarzy… obudziłem się. Rzeczywiście: później niż zwykle, a w radiu była muzyka. Cała reszta rzeczywistości też, niestety, bez zmian.

Janusz Eleryk