Murem za Januszem
Do grona narzekających na głodowe emerytury, na brak możliwości rozwoju i najszerzej pojętej - nie tylko artystycznej - wolności dołączył Janusz Gajos. Aktor znany i ceniony, dla wielu przede wszystkim niezapomniany Janek z „Czterech pancernych i psa”. Tenże rozpoznawalny artysta z przyczyn zapewne obywatelskich odniósł się był w wywiadzie do aktualnej sytuacji politycznej. Jak przystało na człowieka wyżyn, ostro skrytykował istniejący stan rzeczy. „Mały człowiek jednym ruchem ręki podzielił nasz kraj i nas samych na dwie części... To jest zbrodnia, ponieważ znamy takie przykłady, takie pociągnięcia z historii. Tak powstawało to, co się później nazwało hitleryzmem” - zawyrokował. Nie trzeba ani nikomu objaśniać, ani nikogo przekonywać, że mianem małego człowieka określił Gajos prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który, według aktora, jest ucieleśnieniem nie tylko politycznego zła. Do żadnej z elitarnych głów nie wdarła się myśl o zareagowaniu na te paskudne Gajosowe słowa, dopóki europosłanka Beata Mazurek nie oceniła ich jako „insynuacji prostaka”.
Wtedy – jak po uderzeniu w stół – odezwały się nożyce. „Murem za Januszem” – zabrzęczały stadnie. W sukurs aktorowi ruszyła m.in. dziennikarka, która wspomniany wywiad przeprowadzała. „Janusz Gajos mistrz sceny i filmu. Z namysłem dobierał słowa w rozmowie. […] Szukał słowa na określenie takiej postawy. Użył słowa: małość. Trudno dopatrywać się w tym podburzania do nienawiści, języka pogardy. Eleganckie słowo na określenie zachowania małych ludzi” – swoją „elegancją” poparła „elegancję” Gajosa.
Znaczy Gajos jako mistrz sceny może insynuować, obrażać. Zgodnie z zasadą, że „sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie”. W związku z powyższym inny mistrz – Daniel Olbrychski – przekonuje o podłości i zwyrodnieniu aktualnie rządzących, a jeszcze inny mistrz – pisarz Stasiuk – „kulturalnie” ocenia, że „lud wybiera skurw***, którzy nim manipulują”. Z politycznego letargu wybudził się nawet Włodzimierz Press – Grigorij Saakaszwili z „Czterech pancernych”, który swoje oburzenie słowami Beaty Mazurek wyraził stwierdzeniem, że „ludzie tej władzy nie szanują wybitności”. Tym sposobem nie tylko zaprezentował szerokie horyzonty myślowe, ale też przy okazji(?) odgrzebał swoje nazwisko.
„Kiedy wprowadzano stan wojenny – milczałem. Kiedy strzelano do robotników – milczałem. Kiedy nieznani sprawcy mordowali przeciwników komunizmu – milczałem. Odezwałem się dopiero wtedy, kiedy można mówić co się myśli i postanowiłem napluć na człowieka, który do tego doprowadził” – skomentowała internautka wystąpienie Gajosa.
Tymczasem „elita” „murem za Januszem”. I ma do tego prawo. Chociaż trochę to dziwne. Bo do tej pory murem się od Januszów odgradzała. I od Grażyn też.
Anna Wolańska