Rozmowy
Źródło: JAG
Źródło: JAG

Musimy dać świadectwo

O polityce historycznej, patriotycznym wychowaniu i o tym, czy historia czegoś uczy - w rozmowie z Adamem Borowskim i Wiktorem Cyganem - autorami wystawy Legiony. Droga ku Niepodległej 1914-1918.

Nie możemy zapomnieć o tysiącach ludzi, którzy rzucili swoje życie na stos czy trochę później na szaniec. Musimy o nich pamiętać, dać świadectwo, że ich czyn nie był bez znaczenia. Wynieść ich na panteon polskich bohaterów. Musimy wykonać taką pracę, żeby nasi zstępni chcieli o Polskę się bić.

To już kolejna przygotowana przez Panów wystawa. I kolejna usytuowana w plenerze. Plener jest dobrym miejscem na taką ekspozycję?

 

Adam Borowski: Bardzo dobrym. Pierwszą naszą wystawę zrobiliśmy o żołnierzach wyklętych – w czasach, kiedy o nich naprawdę niewiele osób wiedziało. Na organizowane spotkania przychodziło zaledwie 10-20 osób, a wystawy na ulicach czy placach cieszyły się ogromną popularnością. Bo ludzie oglądają je mimochodem, „przy okazji”. Ta o żołnierzach wyklętych zjeździła całą Polskę. Stała m. in. na Krupówkach w Zakopanem czy w Kazimierzu Dolnym, gdzie chodzą setki turystów – zatrzymują się, czytają. W Warszawie na Krakowskim Przedmieściu obejrzało ją kilkadziesiąt tysięcy ludzi. To jest najbardziej popularna forma zachęcania do zainteresowania historią. Za dużo się z tej wystawy nie dowiemy, ale pokazane tu zdjęcie, fragment rozkazu, fragment życiorysu – mają za zadanie zainteresować, zainspirować.

Wiktor Cygan: Zainspirować do poszukiwań. Jesteśmy w Siedlcach, a Siedlce to garnizon pułku, który ma rodowód legionowo-peowiacki. Więc jakaś grupa osób, która służyła w pułku w Siedlcach, jest, można powiedzieć, zbiorowym bohaterem tej wystawy. Być może tu nie ma fizycznie kogoś, kto był w Siedlcach, ale to powinno inspirować ludzi, aby sięgnęli do przeszłości swojej rodziny. ...

Anna Wolańska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł