My zachowaliśmy się jak trzeba
Na pytanie, co spowodowało Pana zaangażowanie w walkę z systemem komunistycznym, odpowiada Pan: „wielka pogarda dla człowieka”. Czym się ona przejawiała?
A choćby tak kuriozalnymi sprawami, jak dyktowaniem, po której stronie wejścia do klatki schodowej powinna stać ławka. Decydowano, co mamy jeść i w jakich ilościach, o czym świadczyła reglamentacja artykułów spożywczych. Podobnie było z przydzielaniem produktów przemysłowych. Kolejna kwestia to ograniczanie - albo wręcz uniemożliwianie - praktykowania swojej wiary. Do tego dodać należy brak możliwości organizowania się czy drukowania i publikowania tekstów bez zgody władz. Pozbawiono nas swobody myślenia i działania. Przykłady można mnożyć, ale niech te przywołane posłużą jako wyjaśnienie powodu wybuchu niezadowolenia Polaków.
Wyrazem Pana sprzeciwu wobec rzeczywistości było zaangażowanie w działalność NSZZ „Solidarność”.
Tak, niezwłocznie i aktywnie włączyłem się w tworzenie niezależnych związków zawodowych w moim zakładzie pracy, tj. telekomunikacji, tak w mieście, jak i ówczesnym województwie siedleckim.
Jako członek i działacz Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ „Solidarność” w Siedlcach był Pan internowany w stanie wojennym.
A wie Pani, że i dziś nie brakuje uważających, że ruch Solidarności był sterowany? Co, oczywiście – mimo wysiłków bezpieki – jest nieprawdą.
Stan wojenny pozbawił wolności tysiące Polaków. Ludzie skazywani byli na bardzo wysokie kary pieniężne i przymusowe roboty. Pozbawiano ich pracy, napadano i bito, zastraszano, szantażowano… Wystarczy wspomnieć, że w skrytobójczych mordach życie straciło wówczas ponad 100 osób.
Pana aresztowano nocą 13 grudnia 1981 r. jako jednego z pierwszych w Siedlcach. Jak traktowano wrogów systemu?
Po doprowadzeniu na plac Milicji Obywatelskiej przy ul. Prusa przetrzymywano nas na mrozie (-18ºC) około pięciu godzin. ...
AW