Kultura

Na cztery głosy od 95 lat

Działający przy kodeńskim sanktuarium chór parafialny obchodzi w tym roku 95-lecie istnienia. Z tej okazji chórzyści ufundowali nowy sztandar, który został pobłogosławiony w Niedzielę Chrystusa Króla.

Głównym punktem świętowania była uroczysta suma, której przewodniczył o. Michał Hadrich, proboszcz kodeńskiej parafii. Eucharystię celebrował w intencji wszystkich członków chóru. - Nie znamy konkretnego dnia, w którym powstał, ale wiemy, w którym roku do tego doszło. Inicjatorami powołania chóru i orkiestry byli pierwsi oblaccy proboszczowie: o. Leonard Nandzik, o. Paweł Kulawy i o. Franciszek Kowalski. Miało to związek z powrotem obrazu Matki Bożej Kodeńskiej. Wspominamy też o. Antoniego Maturę, długoletniego opiekuna chóru, o. Stanisława Wodza, o. Krzysztofa Tarwackiego, a także wszystkie pozostałe osoby, które towarzyszyły zespołowi w jego duchowym i merytorycznym rozwoju - mówił na początku Mszy o. proboszcz.

Niech nie wisi w gablocie

Po homilii o. M. Hadrich uroczyście pobłogosławił nowy sztandar chóru. Widnieją na nim Matka Boża Kodeńska i św. Cecylia. Został wykonany przez siostry klaryski od wieczystej adoracji z Hajnówki. Złożyli się na niego chórzyści, których wsparła parafia. – Sztandar jest oznaką wspólnoty. To dar i zadanie. Niech nie wisi samotnie w gablocie. Noście go godnie na każdej procesji, reprezentując tym samym wasz chór – mówił o. Michał. – Od 95 lat swoim śpiewem, wiarą i modlitwą kształtujecie liturgię w tej wspólnocie. Niech następne lata będą okazją do dalszego wzrastania i do budowania świętości – dodał, zachęcając jednocześnie młodszych, by wspomogli chór. – Nie możemy osiąść na laurach. Kto ma w sercu pragnienie, by śpiewać Bogu na chwałę, zapraszamy na poniedziałkowe próby, które zaczynają się o 16.30 – informował o. proboszcz.

 

Autorskie kompozycje o. Wodza

Od 2013 r. kodeńskim chórem kieruje Piotr Skolimowski. W rozmowie podkreśla, że na jego repertuar składają się przede wszystkim utwory liturgiczne. – Posługujemy śpiewem podczas wszystkich tutejszych odpustów i uroczystości parafialnych. Zgodnie z wieloletnią tradycją śpiewamy też w czasie nabożeństwa Gorzkich żali, które u nas jest dość rozbudowane, bo w trakcie głoszona jest homilia i śpiewane są pieśni pasyjne. Na te nabożeństwa przybywają ludzie także spoza Kodnia. Zdarza się, że jesteśmy zapraszani do innych pobliskich parafii. Mamy szeroki repertuar, szczególnie jeśli chodzi o pieśni maryjne. Wśród nich są takie, których nie wykonuje żaden chór. Ich autorem jest mój poprzednik śp. o. S. Wódz, który pisał nie tylko teksty pieśni, ale też melodie. Posiadamy jego rękopisy. Nie wszystkie swoje utwory zdążył rozpisać na partie chórowe, więc dokończyłem to za niego – opowiada dyrygent.

 

To wcale nie jest proste

Chór śpiewa na cztery głosy. Tworzą go osoby w dojrzałym wieku. Najmłodsi są po 40-tce, a najstarsi mają ponad 70 lat. – W sumie ponad 20 amatorów i zarazem pasjonatów śpiewu. Niestety brakuje nam nowych osób. Zdarza się, że ktoś przychodzi, ale szybko rezygnuje, bo naocznie przekonuje się, iż śpiew na cztery głosy nie jest wcale prosty. Nasza parafia liczy około dwóch tysięcy wiernych, jednak pod względem muzycznym jest bardzo prężna. Funkcjonują tu bowiem chór, orkiestra dęta i schola młodzieżowa. Dla sanktuarium takie grupy muzyczne są bardzo ważne i cenne – podkreśla P. Skolimowski.

A skąd pomysł na sztandar? – Jakiś czas temu przypadkowo znaleźliśmy starą chorągiew chóru. Nie wiedzieliśmy o jej istnieniu. Została wykonana na 50-lecie. Niestety była już wypłowiała i zniszczona, więc padł pomysł, by ufundować nową – opowiada kierownik zespołu.

 

Godzina lekcji była święta

Podobno kodeński chór był najliczniejszy za czasów dyrygentury o. A. Matury. Chórzyści nazywali próby lekcjami i systematycznie w nich uczestniczyli. O. Antoni zapraszał na te zajęcia także osobiście, jeżdżąc po całym Kodniu rowerem i przypominając śpiewakom o nadchodzącym spotkaniu. Nikt się nie spóźniał. Godzina lekcji była święta. Podczas prób uczono się nie tylko pieśni religijnych, ale także biesiadnych. Były one okazją do integracji, do zabawy, a nawet… do tworzenia nowych par.

 

Stawał na zabytkowym taboreciku

Jedną z najstarszych śpiewaczek jest Eugenia Danieluk. – Wstąpiłam do chóru ok. 1978 r., należał do niego także mój śp. mąż. Od początku jestem w sopranach. Dołączyłam w czasach, gdy zespołem opiekował się o. A. Matura. Grał na skrzypcach. Do dziś wspominam, jak na kościelnym chórze stawał na swoim zabytkowym taboreciku, twarzą do nas, podając tony. Naszą grupą opiekowało się wielu oblatów, ale w gronie dyrygentów były też posługujące w Kodniu siostry sercanki oraz osoby świeckie. Pierwszym szefem był o. Dulak, potem br. Mrowiec, br. Pestka, o. A. Matura, o. Piotr Sadownik, o. Stanisław Heller, o. Andrzej Grzesiak, s. Dorota Lemańska, s. Elżbieta, o. S. Wódz, Eugeniusz Kubinowski i o. Krzysztof Tarwacki. Teraz naszym chórem kieruje pan Piotr. Śpiewamy nie tylko w parafii. Zdarza się, że jeździmy na przegląd kolęd albo pieśni maryjnych. Kiedyś wyjeżdżaliśmy do Obry, Markowic i na Święty Krzyż, gdzie również występowaliśmy – opowiada E. Danieluk.

 

Ile ja otrzymuję łask!

– Lubię śpiewać, lubię przebywać z ludźmi. Chcę nadal to robić ku chwale Boga i naszej Matki Kodeńskiej. Czy pani wie, ile ja otrzymuję łask? Czuję Bożą moc w swoim życiu – zapewnia, przyznając jednocześnie, iż śpiew na głosy wcale nie jest łatwy. – Ale przecież po to są próby, by się tego nauczyć – stwierdza. Poza tym, zdaniem E. Danieluk, w życiu trzeba mieć jakieś zajęcie. – Kiedy żyjemy z Bogiem i z ludźmi, jest nam lżej. Co można zdziałać samemu? Chodzę codziennie na Mszę, nie opuszczam Koronki, śpiewam w naszym chórze, bo co mi zostało? Trzeba chwalić Boga! – zaznacza. Przyznaje też, że cieszy ją nowy sztandar. – Skoro dawniej nasi poprzednicy ufundowali taką chorągiew, to dlaczego my nie możemy zrobić tego samego? Pytają, dlaczego nie poczekaliśmy z tym do 100-lecia chóru. A po co? Kto wie, co będzie za pięć lat? Niech ten sztandar stanie się pamiątką dla potomnych, dla naszych wnuków – podkreśla.

AWAW