Na miarę muzeum
- Przepraszam, że musiałam naszą rozmowę przełożyć. Zadzwonili z przedszkola. Powiedziałam: przychodźcie - oznajmia dyrektor Zespołu Oświatowego w Niemojkach Małgorzata Hawryluk, na gorąco relacjonując żywą lekcję historii w sali nr 1, w której w przeszklonych szafach mieszczą się zbiory liczące dzisiaj 1,5 tys. eksponatów. Zwykle takie lekcje przeprowadzała Hanna Gochnio, do niedawna nauczycielka historii w niemojskiej szkole. - Zawsze powtarza, że każde historyczne zagadnienie jest w stanie zilustrować jakąś pamiątką z naszej izby. To od niej nauczyłam się, jak opowiadać dzieciom o dawnej wsi - mówi M. Hawryluk.
Co przyciągnęło uwagę kilkulatków? – Broń, stara maszyna do liczenia, końska uprząż, drewniany konik, na którym każde mogło się chwilę pobujać, zielona ławka szkolna z dziurką na kałamarz, słomiane buty, żelazka… Historii o życiu swoich dziadków czy pradziadków słuchają z otwartymi buziami. Cieszy je, gdy mogą czegoś dotknąć. Gasimy światło i zapalamy lampę naftową – dzieci są zachwycone. A kiedy takim maluszkom tłumaczę, jak pieczono chleb, i pokazuję łyżki do wkładania bochenków do pieca, przypominam bajkę o Jasiu i Małgosi – dodaje.
Przetrwała próbę czasu
Istniejąca od 1960 r. Izba Pamięci Narodowej w Niemojkach to zasługa młodej nauczycielki biologii Barbary Wyczółkowskiej, córki prezesa Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łosickiej Mariana Wyczółkowskiego. To ona rzuciła hasło: „szukamy pamiątek”. Dzieci przetrząsały strychy, piwnice, znosząc do szkoły przeróżne starocia. Ok. 400 cennych eksponatów przekazał szkole w latach 70 M. Wyczółkowski, który przez lata zbierał pamiątki historyczne i bez skutku zabiegał o utworzenie muzeum w zabytkowym budynku starostwaw Łosicach. – Małe muzeum, jakim była nasza izba, przetrwało próbę czasu. Pierwszy cel, jakiemu służy, to przechowanie pamięci o minionych czasach. Drugi, równie ważny, to działalność edukacyjna – podkreśla M. Hawryluk. I dodaje, że eksponatów przybywa nieustannie. Okazją do ponawiania apeli o dzielenie się pamiątkami były uroczyście świętowane jubileusze: 100-lecia szkoły i 50-lecia izby, a ostatnio – promocja albumu. – Starsze osoby przynoszą nam pamiątki po rodzicach czy dziadkach w przekonaniu, że po ich śmierci nikt tego z taką pieczołowitością nie będzie przechowywał. Inni kierują się chęcią ocalenia dziedzictwa dla kolejnych pokoleń – mówi.
Dar serca
H. Gochnio izbą opiekuje się od 1994 r. Od niedawna jest na emeryturze, ale jeśli tylko trzeba przeprowadzić lekcję historii, rusza do Niemojek. – Eksponaty podzielone zostały na kategorie. W każdej z nich znajdują się prawdziwe perełki, o których mogłabym opowiadać godzinami. Ze względu na wiek najcenniejsze są zbiory archeologiczne: krzemienne narzędzia, sztylet z rogu, berła, kości liczące tysiące lat, kamienne kule armatnie. Bardzo bogaty jest dział „kultura ludowa Podlasia”, któremu podporządkowane zostały świadectwa życia na wsi 100 czy 200 temu. Szczycimy się zbiorami poezji pochodzącej z pobliskiego Patkowa Wacławy z Grodzickich Czechowskiej, pamiątkami związanymi z patronem szkoły S. Żeromskim... – wylicza H. Gochnio. Zaznacza, iż największą wartością tego zbioru pamiątek, jakie udało się zgromadzić przez 60 lat, jest to, że podarowali je mieszkańcy Niemojek i okolic. – Dzisiaj ludzie chwalą się swoimi prywatnymi kolekcjami, każdy chciałby mieć swoje małe muzeum. Tymczasem my mamy to, czym podzielili się z nami inni. W powiecie łosickim IPN jest jedynym takim muzeum, jak powiedzielibyśmy, państwowym, tzn. stworzonym przez społeczeństwo i przez nie utrzymywanym. Powierzane nam są bezcenne pamiątki rodzinne, co świadczy o wielkim zaufaniu – mówi.
Prawdziwa historia
Szkolna izba pamięci z powodzeniem mogłaby pretendować do miana muzeum powiatowego. Na przestrzeni lat pojawiały się zresztą takie propozycje, poparte m.in. argumentem lepszych warunków lokalowych. – Dyrektorzy, przy których pracowałam, zawsze odpowiadali, że nie mogą podjąć takiej decyzji, ponieważ zbiory są własnością mieszkańców Niemojek i okolic – tłumaczy H. Gochnio. Dodaje, że nikt nie uległ też pokusie zmiany nazwy. – Idea powoływania izb pamięci pojawiła się na początku lat 70 ubiegłego wieku. Po upadku socjalizmu izby zaczęto zamykać, bo źle się kojarzyły. Nasza – przetrwała, warto jednak podkreślić, że wyrosła ze szkolnego koła turystyczno-krajoznawczego założonego przez B. Wyczółkowską, więc znacznie wcześniej. Pani Basia stworzyła zbiory związane z kulturą ludową, dworską, ale też – co potem sprawiło, że izba nie została zlikwidowana – zgromadziła mnóstwo eksponatów związanych np. z działalnością Armii Krajowej. Nie wiem, jak jej się to udawało w czasach nieprzychylnych prawdzie historycznej, niemniej tutaj przetrwały prawdziwa historia, dokumenty i zdjęcia dotyczące działalności Armii Krajowej – 34 pp mjr. „Zenona”. Uznaliśmy, że nazwa też ma charakter historyczny, zatem nie możemy jej zmieniać – wyjaśnia.
Duma i satysfakcja
7 listopada miała miejsce promocja pamiątkowego albumu. Środki na jego wydanie pozyskało miejscowe Koło Gospodyń Wiejskich. – Chciałyśmyspopularyzować naszą izbę. Przygotowałyśmy projekt „Ziemia najbliższa w zbiorach Izby Pamięci Narodowej w Szkole Podstawowej”. Album ukazał się w nakładzie 200 egzemplarzy – wyjaśnia stojąca na czele niemojskiego Koła Gospodyń Wiejskich Bożena Hawryluk. Pytana o to, jak działalność wydawnicza wpisuje się w pracę koła kojarzonego bardziej z warsztatami kulinarnymi czy konkursami śpiewaczymi, stwierdza: – Działamy lokalnie i zgodnie z potrzebami. Wspieramy m.in. dzieci z SMA. Uważamy, że na wagę złota jest też każda inicjatywa, która służy rozsławieniu Niemojek – jak album – mówi. Zauważa, że zbiory to dobro wspólne. Jej dzieci także nosiły do szkoły znalezione na strychu pamiątki po dziadkach, m.in. tary do prania i stare żelazka.
Wdzięczności wobec koła nie kryje dyrektor szkoły. – Album jest piękny. Nas, nauczycieli, „kosztował” także sporo wysiłku i czasu związanego z licznymi korektami, uzupełnieniami, ale warto było – stwierdza M. Hawryluk z satysfakcją. Dzieli się też planami, że z czasem, gdy uda się wyremontować budynek pobliskiego tzw. domu nauczyciela, eksponaty docelowo lokum znajdą właśnie tam.
– Muzeum żyje, kiedy są zwiedzający. Tymczasem teraz, w czasie obostrzeń sanitarnych, nie mamy warunków, by w sali, w której na co dzień odbywają się lekcje, przyjmować gości – uzasadnia. Bo eksponaty służą nie tylko uczniom. Przyjeżdżają grupy seniorów, badacze regionalnej historii poszukujący zdjęć czy dokumentów, nauczyciele z uczniami z innych szkół, także mieszkańcy Niemojek chcący odbyć sentymentalną podróż do przeszłości. Pandemia przyhamowała liczbę odwiedzających. – Przyznam, że dopiero podczas promocji uświadomiłam sobie, że album jest jakby podsumowaniem mojej pracy: dziesiątków tematycznych lekcji historii, które tutaj przeprowadziłam. Byłam bardzo wzruszona – mówi H. Gochnio.
LI