Opinie
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Na rozstaju dróg

Mówi się, że ścieżki niedeptane zarastają. Coś w tym jest. Oglądałem niedawno zdjęcia ze ślubu znajomych. Pamiętam przygotowania, rozmowy, spojrzenia i radość, z jaką wypowiadali słowa przysięgi. Dziś, po kilku latach małżeństwa, tylko w niewielkim stopniu przypominają tamtych, zakochanych w sobie bezgranicznie, młodych ludzi. Mówią coraz częściej o rozwodzie. I o tym, że decyzja o wspólnym życiu była pomyłką.

Stachura pisał: „Cokolwiek pomiędzy ludźmi się kończy, znaczy: nigdy się nie zaczęło. Gdyby prawdziwie się zaczęło, nie skończyłoby się”. To tylko okrągłe słowa. Wierzę jednak, że ich miłość była prawdziwa. Idąc wspólną drogą, nagle znaleźli się w ciemnej dolinie. Nie przygotowali się do nowej sytuacji. Zapomnieli, że Pan jest z nimi także w ich ciemności (por. Ps 23).

Psychologia taki stan nazywa kryzysem. Samo słowo „kryzys” pochodzi z języka greckiego i ma kilka znaczeń. Jest to „moment rozstrzygający, punkt zwrotny, czas przełomu”, w medycynie zaś to „nagłe, gwałtowne przesilenie się choroby z szybkim spadkiem gorączki i ustąpieniem innych objawów chorobowych” (Słownik Wyrazów Obcych, Warszawa 1991, s. 477). Ciekawe, że np. w języku chińskim słowo to wyprowadzone jest od rdzenia oznaczającego szansę. Z jednej strony mamy więc ból, ciemność, z drugiej – szansę. Jak zatem to wszystko pogodzić?

Podniesiona poprzeczka

Jesteśmy skłonni traktować kryzys jako koniec świata, tragedię, od której nie ma odwrotu. A tymczasem wcale tak nie musi być. Naturalną rzeczą jest to, że świat, a my wraz nim, znajdujemy się w nieustannym ruchu. ...

Ks. Paweł Siedlanowski

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł