Komentarze
Na wzrok

Na wzrok

Na zorganizowanej z okazji 90 urodzin generała Wojciecha Jaruzelskiego zamkniętej imprezie obok przyjaciół jubilata sprzed lat - pojawili się ci, których jeszcze nie tak dawno w podobnej sytuacji nie sposób było sobie wyobrazić. Jedynego prezydenta PRL zaszczycił więc swoją obecnością Waldemar Kuczyński, niegdyś działacz Solidarności i komentator Radia Wolna Europa.

W swoim felietonie na jednym z internetowych portali napisał: „Gdybym usłyszał w roku 1982, że 31 lat później złożę życzenia szefowi WRON-y, to chyba dałbym takiemu w gębę”. Jednak – tłumaczy dalej – „w 1981 roku racje nie były po jednej stronie, były rozłożone”. Możemy też się dowiedzieć, że racja stanu była wtedy po stronie Jaruzelskiego i jego ekipy.
Był też Kazimierz Kutz, autor scenariusza i reżyser filmu o pacyfikacji kopalni Wujek po wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 r.
Z racji wspomnianych urodzin dostojnemu jubilatowi na łamach swojej gazety wspaniały pean wysmarował naczelny komunistyczny opozycjonista Adam Michnik, dołączając do serdecznych życzeń wyrazy swojej wdzięczności. „Chciałbym dołączyć do życzeń zdrowia, spokoju i pomyślności kilka słów człowieka, który był wrogiem i więźniem w czasie stanu wojennego, a stał się kimś wdzięcznym generałowi za jego decydujący udział w procesie pokojowego demontażu dyktatury w Polsce”. Już tytuł artykułu Michnika zapowiada jego treść i postawę wobec Jaruzelskiego. „Generał i polskie losy” od pierwszych słów kreuje PRL-owskiego prezydenta jako postać przede wszystkim tragiczną. Tak przecież pojmowane są „polskie losy” i tragiczne wybory, jak chociażby ten dokonany przez płk. Ryszarda Kuklińskiego. Michnik przypomina klasę i lojalność wobec państwa, z jaką W. Jaruzelski odchodził z Belwederu. „Wdzięczna pamięć”, zdaniem naczelnego „GW”, należy się szefowi WRON za to, „że jako prezydent państwa był lojalnym sojusznikiem polskiego obozu reform”. Nawrócony opozycjonista dziękuje generałowi „za wszystko, co uczynił dla Polski w 1989 r., decydującym dla polskich przeznaczeń. […] Wbrew kalumniom głupich i podłych pismaków powiadam jasno: to jest biografia polskiego patrioty” – puentuje.
Wypadałoby więc może przypomnieć, że „zasługi” tego „ polskiego patrioty” znacznie poza stan wojenny wykraczają. Że miał on nie romans, ale trwały związek z Informacją Polityczną, czyli uzależnioną od Związku Radzieckiego wojskową policją polityczną, odpowiedzialną za represje zarówno wśród żołnierzy Wojska Polskiego czy Armii Krajowej, jak i ludności cywilnej. Miał swój udział w antysemickich czystkach w wojsku, interwencji w Czechosłowacji czy strzelaniu do robotników w 1970 r. A może można to usprawiedliwić właśnie honorem „człowieka honoru”, który tylko wypełnia rozkazy. Czyje?
Chwaląc się na Facebooku swoją znajomością z Ariadną Rokossowską, Kuczyński pisze: „Gdyby ktoś mi w roku 1956 powiedział, że będę wymieniał z prawnuczką Marszałka (Konstantego Rokossowskiego – przyp. mój) przyjazną korespondencję, to bym mu odparł, że chyba zwariował. Jak to się czasy zakręcają, czasem okropnie, a czasem ślicznie.[…] I nawet na marszałka Rokossowskiego możemy spojrzeć z dystansu okiem już łagodnym. To też dobrze robi na wzrok”.
Da Bóg, że postawy wymienionej „trójcy’ i nam dobrze zrobią. Na wzrok.

Anna Wolańska