Nabrać ducha w walce o wiarę
Kiedy śledzimy historię Orchówka i czytamy biografię Kossyka, widzimy wiele ważnych dat i wydarzeń. Od dziś do kalendarza będziemy dodawać jeszcze jedną datę: kolejnego pochówku tego, który był patriotą i dbał o to, aby wiara Kościoła duchowego wspólnoty w Orchówku nie umarła i który troszczył się o kościół - budynek, aby na nowo był miejscem kultu i modlitwy - mówił o. Wojciech Gwiazda.
Gwardian klasztoru Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów, proboszcz orchowskiej parafii i kustosz sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia przytoczył słowa wypowiedziane przez Maksyma Kossyka do swoich dzieci, które spisała córka: „Chciałem przy tym kościele być pochowany. Temu kościołowi służyłem od małego dziecka, tu byłem wychowany przy księżach”.
Świetlista postać
Niedzielną Mszę św. poprzedziła Koronka do Miłosierdzia Bożego prowadzona przez o. Dariusza Cichora, przeora klasztoru paulinów we Włodawie, odmówiona w intencji męstwa i wytrwałości w wyznawaniu Jezusa Chrystusa na wzór M. Kossyka. O. Cichor wygłosił również homilię, przybliżając czasy prześladowań Kościoła łacińskiego i unitów na Podlasiu. Z obrazu czasów ciężkich represji ze strony rosyjskiego rządu i narastającej przemocy wobec obrządku unickiego wyłania się świetlista postać człowieka, który dochował wierności papieżowi i Kościołowi. M. Kossyk, urodzony w Orchówku w 1848 r. w pobożnej rodzinie rolniczej, znającej ciężką pracę, pielęgnującej tradycje unickie, odważnie zmagał się z przeciwnościami życia codziennego, pokładając całą ufność w Bogu. W orchowskiej świątyni, przed obliczem Matki Bożej Pocieszenia, ten niestrudzony animator życia modlitewnego, nauczyciel zasad wiary – nie tylko swoich czworga dzieci, ale i ludności miejscowej – wznosił modły i czerpał moc z sakramentów.
Bój o wiarę
Kiedy po upadku powstania styczniowego zaczęły się prześladowania unitów, udziałem Kossyka i jego najbliższych stały się ból i cierpienie. W 1866 r. zamknięto świątynię, a obrazy słynące łaskami – Matki Bożej Pocieszenia i św. Antoniego – przewieziono do Włodawy. – Kielich goryczy dopełniło przejęcie kościoła przez cerkiew prawosławną. Z odwagą i męstwem znosili te wydarzenia, zdając sobie sprawę, że prowadzą bój o sprawę najważniejszą w życiu człowieka – o wiarę w Jezusa Chrystusa – mówił o. D. Cichor. – W tej niemej walce unitów o zachowanie własnej wiary ostoją dla mieszkańców Orchówka był M. Kossyk. Zasłużył on na miano duchowego przywódcy miejscowej ludności. Prześladowania znosił cierpliwie, nie sądząc swoich winowajców. To szczególny znak jego świątobliwego życia – dodał. Kossyk, mimo represji ze strony rosyjskich żandarmów, śledztw i inwigilacji, organizował w sposób konspiracyjny przyjazdy unickich kapłanów, którzy ludności służyli posługą sakramentalną. – Maksym Kossyk i grupa unitów nie poddawali się rozpaczy. Kossyk rozprowadzał wśród wiernych literaturę katolicką, różańce, medaliki, modlitewniki. Głosił katechezy dzieciom, a cierpiące rodziny umacniał w wierze. Co roku pieszo pielgrzymował na Jasną Górę, mimo surowego zakazu rosyjskich władz – charakteryzował bohatera o. Cichor.
Słuchając Kossyka, papież zapłakał
W 1904 r. z delegacją unitów M. Kossyk udał się na pielgrzymkę do Rzymu, aby złożyć papieżowi – wraz z księgą zawierającą kilkadziesiąt tysięcy podpisów – wyrazy wierności. 3 maja, podczas audiencji u papieża Piusa X, przedstawił obraz cierpień katolików na Podlasiu i Chełmszczyźnie. Źródła podają, że słuchając Kossyka, papież zapłakał. Z Rzymu unici powrócili z pamiątkami od papieża – zachowały się one do dzisiaj. Z pielgrzymki nie powrócił Andrzej Błyskosz z Dołhobrodów, który zmarł wskutek wielkiego wzruszenia, jakiego doznał po spotkaniu z Ojcem Świętym; w Rzymie też został pochowany.
W roku następnym wyszedł tzw. ukaz tolerancyjny cara Mikołaja II, który pozwalał unitom na przejście do obrządku rzymskokatolickiego. Kossyk, w czasie I wojny światowej, niezmiennie podejmował starania, aby w Orchówku rozbłysnął kult Chrystusa i Matki Bożej, czczonej tu jako Matka Boża Pocieszenia. W 1918 r. świątynia została przywrócona Kościołowi katolickiemu, ale Kossyk nie doczekał powrotu obrazu Maryi.
Godnie upamiętniony
M. Kossyk zmarł w 1925 r. i został pochowany przy świątyni. Według niektórych relacji miejsce jego pochówku zmieniano kilkakrotnie. – Pomysł przeniesienia do świątyni szczątków orchowskiego bohatera pochodził ode mnie – mówi o. Wojciech Gwiazda. – Ostatnie miejsce pochówku M. Kossyka, za kościołem, było trudne w odnalezieniu, a pielgrzymi i turyści, którzy chcieli pomodlić się nad jego grobem, zaglądali w różne miejsca, niekiedy znajdujące się w prywatnej przestrzeni klauzury zakonnej. Odtąd Kossyk będzie miał godne miejsce – w kościele – wyjaśnia.
W niewielkim Orchówku Kossyk jest upamiętniony na skwerze naprzeciw kościoła, po drugiej stronie ulicy. O bohaterze przypomina także tablica na zewnątrz świątyni.
O. Gwiazda podziękował bp. Kazimierzowi Gurdzie za wyrażenie zgody na pochówek w świątyni tego, który walczył o wiarę i wolność ojczyzny. Szczególne podziękowania otrzymał o. D. Cichor, który przygotował m.in. notkę biograficzną na tablicę nagrobną, a także osobiście pilnował prac przy pochówku. Ekshumację, przy której był obecny o. Cichor, przeprowadzono w grudniu 2016 r.
Niech jego przykład trwa – w nas
Do Orchówka na uroczysty pochówek przyjechał m.in. o. Andrzej Kiejza, prowincjał Warszawskiej Prowincji Braci Mniejszych Kapucynów, ojcowie kapucyni z Lublina i ks. prałat Roman Wiszniewski, proboszcz parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim. Obecna była również prawnuczka M. Kossyka – s. Maria Katarzyna Kossyk, felicjanka. Ks. Wiszniewski zaprezentował album pt. „Dwudziestolecie beatyfikacji Męczenników z Pratulina”, wydany przez Stowarzyszenie Pamięci Unitów Podlaskich „Martyrium”, prosząc rodzinę M. Kossyka o dopisanie historii jednego ze sfotografowanych i upamiętnionych w publikacji przedmiotów – stołu, który w 1903 r. Maksym przyniósł ze swojego domu do odprawienia na nim Eucharystii. S. Maria Katarzyna mówiła: – Myślę, że do powołań w naszej rodzinie przyczyniło się wstawiennictwo mojego pradziadka. Modlę się, aby moja rodzina przekazała ten najcudowniejszy skarb wiary, największe bogactwo, poświadczone życiem, następnym pokoleniom.
O. Kiejza mówił o roli rodziny, której powinnością ma być przekazywanie wiary, tradycji modlitwy i przywiązania do Kościoła. – Historia tego świętego człowieka, który złożył świadectwo wierności Kościołowi, wydaje swoje owoce. Niech jego przykład w nas trwa – zachęcał.
Po Mszy św. nastąpiło złożenie trumny z doczesnymi szczątkami M. Kossyka do sarkofagu w prawej nawie kościoła.
Pracownicy urzędu gminy we Włodawie przygotowali tablicę pamiątkową oraz wystawę historyczną autorstwa Janusza Korneluka. Proboszcz o. Wojciech Gwiazda zaprosił wszystkich uczestników uroczystości na agapę w salkach klasztornych.
Joanna Szubstarska