Historia
Naciski na pozbawienie kapłaństwa ks. Brzóski i list pasterski bp. Szymańskiego

Naciski na pozbawienie kapłaństwa ks. Brzóski i list pasterski bp. Szymańskiego

27 grudnia 1864 r. dyrektor Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Duchownych książę Włodzimierz Czerkaski skierował do biskupa podlaskiego Beniamina Szymańskiego pismo, aby pozbawił ks. S. Brzóskę stanu duchownego.

Postawił kapłanowi następujące zarzuty: 1. zdradził obowiązek wiernopoddańczej przysięgi carowi; 2. skalał ręce krwią bliźniego; 3. oddaje się rozbojowi; 4. używa podstępnych oszustw na wyobraźnię ludu; 5. jest szkodliwy dla społeczeństwa; 6. zdeptał wszelkie prawa i obowiązki kapłańskie i jest niegodnym sługą ołtarza.

Zarówno wtedy, jak i dzisiaj, analizując te oskarżenia, łatwo je zakwestionować. O jakiej przysiędze Czerkaski mówił? Chyba coś mu się pomyliło z klerem prawosławnym. Ks. Brzóska zawsze bronił bliźniego, a słowa współczucia miał nawet wobec zdrajców. Czy uporczywa obrona polskiego ducha i stanu posiadania, to rozbój? Jeśli ten kapłan był szkodliwy dla społeczeństwa, to dlaczego ukrywało go ono przez dwa lat? O jakie oszustwa chodziło, przecież prosty lud jest najbardziej wrażliwy na oszustwa moralne. Można zapytać, jakiego ołtarza sługą był sam książę Czerkaski, Tatar z pochodzenia.

28 grudnia ks. S. Brzóska, F. Wilczyński i J. Dzieciątko uszli z krwawej obławy spod Przewózek (zginęło wtedy dwóch powstańców: J. Zięba i P. Buszkowski) na przypadkowo spotkanych saniach i zatrzymali się w Drgiczu u szwagra Dzieciątki. W wigilię Nowego Roku stanęli na biwak w pobliżu Repek. 31 grudnia, po południu, wytropił ich tam oddział piechoty i jazdy kozackiej. Niestety w ucieczce zagubił się 24-letni J. Dzieciątko i 2 stycznia 1865 r. został schwytany przez chłopów w okolicy Orzeszówki w gminie Miedzna. W następnych dniach aresztowano w tej okolicy kilka osób: trzy osoby ze szlachty we wsi Grzymały i dwie osoby w Krasowie. Brzóski i Wilczyńskiego jednak nie schwytano. Przenieśli się oni w rejon Kałuszyna, dokąd przywiózł ich saniami spod Repek sołtys Ksawery Bieliński pochodzący z Sypytek. Znaleźli schronienie we wsi Stary Dwór, u dziedzica Aleksandra Dejbla. W Starym Dworze spotkał się Brzóska z kurierką A. Konarzewską, która powróciwszy z Warszawy, tutaj się ukrywała. Wręczyła ona Brzósce 40 rubli, które zebrała w powiecie łukowskim. Po kilku dniach ks. Brzóska ponownie wysłał Konarzewską do Warszawy, lecz wkrótce powróciła z wiadomością, że Rząd Narodowy już nie istnieje.

5 stycznia pismo do bp. Szymańskiego skierował gen. Maniukin. Żądał pozbawienia ks. Brzóski stanu duchownego i ogłoszenia tego z ambon. Wytoczył podobne zarzuty jak książę Czerkaski. Pierwszy brzmiał, że ks. Brzóska uprawia rozbój. Możemy powiedzieć: co za hipokryzja. Kapłan ścigany jak zwierzę i przygarniający rozbitków to rozbójnik, a ten, który zniszczył bezbronne Siemiatycze, a ślady swego działania znaczył krwią i łzami mieszkańców, to nie rozbójnik? Następny zarzut, że ks. Brzóska nie ma współczucia dla chrześcijan, był absurdalny. Czyżby generał, który kazał powiesić ojca na oczach małych dzieci, w ten sposób okazywał współczucie? Kolejny zarzut, że duchowny działa pod płaszczykiem obrońcy ojczyzny, był próbą oczernienia i dyskwalifikacji kapłana. Ks. Brzóska przecież bronił wolności i sprawiedliwości, a Maniukin był symbolem bezprawia i okrutnych nieludzkich metod. Pod jakim płaszczykiem, można zapytać, walczył on, zaborca rosyjski? Jeśli żołnierze ks. Brzóski ukarali kogoś kilkoma rózgami, to cóż dopiero działalność Maniukina, który upajał się terrorem.

6 stycznia 1865 r. z rozkazu Maniukina wyruszył z Radzynia Podl. w łukowskie w poszukiwaniu ks. Brzóski specjalny oddział wydzielony z 19 kostromskiego pułku piechoty, w sile 72 ludzi, w tym 40 strzelców wyborowych oraz 25 kozaków pod dowództwem praporszczyka Bałtowa, którzy byli utrapieniem mieszkańców. 7 stycznia bp Szymański wystosował list pasterski do wiernych, który m.in. dotyczył ks. Brzóski. List ten do dzisiaj wywołuje wiele kontrowersji, wydaje się jednak, że był skierowany nie tylko do Polaków, ale też do drugiej strony i tak go należy rozumieć. Już na wstępie pisma biskup sugerował, iż jeśli są rozboje, to „banda rokoszanów” nadużywa nazwiska ks. Brzóski i podszywa się pod niego. Wyraźnego potępienia ks. Brzóski jako przestępcy w liście nie było. Według oceny władz rosyjskich ks. Brzóska dokonał rzekomo zbrodni obrazy majestatu cara, ale można odwrócić to zdanie i uważny słuchacz mógłby sobie zadać pytanie, czy car nie dokonał obrazy majestatu Królestwa Polskiego i narodu polskiego, łamiąc i znosząc konstytucję. Następne zdanie, że wielu spokojnych mieszkańców uległo strasznym karom, było wyraźnym oskarżeniem nieludzkich metod i zarządzeń rosyjskich. Kolejne zdanie też można różnie interpretować: „W tak smutnym położeniu nie możemy obojętnie patrzeć na cierpienia wasze, owszem za święty obowiązek pasterski poczytaliśmy oświecić was, że tylko dla jednego Boga i dla zachowania tej wiary, dla której rozszerzenia umarł na krzyżu Zbawiciel, obowiązani jesteście chętnie poświęcać życie i los waszych rodzin”. Słysząc to wierni mogli zadawać sobie pytanie: czy dla innej wiary, którą wyznaje car, katolicy mają poświęcać życie i los swych rodzin? Mogli też pytać siebie: czy można zdradzać swoją wiarę i przekonania dla niesłusznych celów zaborczych? Kolejne zdanie, że przebaczenie „monarsze”, czyli boskie, dopóty nie nastąpi, dopóki nie nastanie sprawiedliwy pokój i posłuszeństwo prawom Bożym, wyraźnie dotyczyło obu stron. Rodziło się pytanie, czy ks. Brzóska nie poświęca się za naród i honor Polski, broniąc wiary, że odzyskanie niepodległości kiedyś musi nastąpić i dążenie do tego i do sprawiedliwości jest obowiązkiem obywatelskim. Ostatecznie wobec żądań rosyjskich biskup odmówił zdjęcia święceń kapłańskich z ks. Brzóski, twierdząc, że nie jest do tego władny.

Józef Geresz