Naciski władz na duchowieństwo i próby przedwyborczej agitacji
7 czerwca Wielopolski wysłał zarządzenie o dostarczeniu wykazów wszystkich uroczystości kościelnych, które gromadzą większą liczbę wiernych. Chyba jako pierwszy w tej sprawie odezwał się dziekan łukowski, proboszcz z Tuchowicza ks. Adam Byszewski, który 14 czerwca pisał do bp. podlaskiego H. Szymańskiego: „Duchowieństwo nie jest w stanie odróżnić, które pieśni można uznać za patriotyczne i wolne od zakazów, a które są rewolucyjne i zabronione… Duchowieństwo zatem jest między młotem a kowadłem. Najwłaściwiej byłoby, żeby dyrektor Komisji Rządowej przesłał taki wykaz na ręce władz diecezjalnych, wówczas duchowieństwo wolę rządu ogłosi i za skutek odpowiedzialnym nie będzie”. Dodawał dalej, że duchowieństwo tym śpiewom nie przewodniczy, ale wzbraniać nie jest w możności. Wymieniał pieśni śpiewane po kościołach, takie jak: „Boże Ojcze, twoje dzieci”, „Do Ciebie, Panie Boże”, „Gwiazdo morza”, „Serdeczna Matko”, „Boże łaskawy przyjmij płacz krwawy”, „Boże, coś Polskę”, „Matko Chrystusowa”. Do listu dołączył m.in. tekst pieśni „Boże Ojcze twoje dzieci/ Płacząc żebrzem lepszej doli/ Rok za rokiem marnie leci/ My w niewoli, my w niewoli”, w którym nie widział nic zdrożnego, lecz szczerą prawdę. Dlatego bp Szymański poinformował Wielopolskiego, że zgodnie z zarządzeniem władz skierował zapytanie do duchowieństwa, jakie pieśni lud śpiewa. Wywołało to irytację margrabiego, który wprost zarzucił biskupowi, że są to działania na zwłokę i nieodznaczające się chęcią przyjścia władzom z pomocą. Jeszcze raz zwracał uwagę, że chodzi o pieśni zawierające modły i myśli przeciwne władzy, które przyczyniają się do wzburzenia umysłu.
Uwadze władz nie uszło, że 18 czerwca zesłanego karnie do Białej Podlaskiej dziennikarza, współredaktora „Tygodnika Ilustrowanego” Wacława Szymanowskiego witały panienki w białych sukienkach z naręczami kwiatów. 19 czerwca następca feldmarszałka Gorczakowa gen. Suchozanet zarządził aresztowanie wyróżniających się kaznodziei. Wykonując jego rozkaz, gen. Chruszczow oddał pod ścisły nadzór reformatę Suleja Gorgoni w Białej Podlaskiej.
26 czerwca bp Szymański odpowiedział na pismo Wielopolskiego następująco: „Gdybym nakazał memu duchowieństwu, by zabroniło śpiewów w kościołach, nie tylko ten nakaz nie mógłby być spełniony, lecz samo jego ogłoszenie pociągnęłoby bardzo smutne następstwa. W paru miejscowościach mej diecezji niektórzy księża, w odpowiedzi na drobny objaw oporu z ich strony, mieli wymalowane szubienice na ich okiennicach i drzwiach lub powybijane szyby, inni zaś musieli słuchać nocnej serenady i kociej muzyki. Ja zaś sam ileż listów anonimowych już otrzymałem. Jakżesz można tedy wymagać ode mnie, abym wystawił na pośmiewisko swoją osobę, jak i swoje duchowieństwo, a nawet samą religię?”.
Tymczasem inna sprawa zaabsorbowała Podlasian. 18 czerwca 1861 r. ogłoszone zostały w Warszawie cztery ukazy carskie, datowane w Petersburgu na 5 czerwca, o utworzeniu Rady Stanu, rad miejskich, powiatowych i gubernialnych. Rady miejskie miały być powołane w 28 miastach, powiatowe w każdym z 39 powiatów. Miały one pochodzić z wyborów. Czynne prawo wyborcze zostało ograniczone wysokim cenzusem majątkowym i dochodowym. W powiatach miano powołać rady złożone z 15-18 członków, wybierane na sześć lat. Przewodniczący miał być mianowany przez naczelnika powiatu. Wybory zapowiedziano na jesień tego roku. Czynne praw wyborcze do rad mieli posiadać mężczyźni bez różnicy wyznania, którzy ukończyli 25 lat, umieli czytać i pisać, płacili podatek: właściciele – 6 rubli , dzierżawcy – 18 rubli oraz ci, którzy pobierali pensje – 180 rubli. Bierne prawo wyborcze mieli uzyskać właściciele nieruchomości, którzy ukończyli 30 lat i płacili podatek w wysokości 15 rubli. Mimo że rola tych organów przedstawicielskich została mocno ograniczona, ogłoszenie tych ukazów na krótki czas odwróciło uwagę społeczną od innych problemów. Wydaje się, że Podlasianie zajęli różne stanowiska. Jedni opowiadali się za udziałem w wyborach, drudzy chcieli to obwarować warunkami, inni odrzucali wybory całkowicie. Priorytety wyborcze podsycali nielegalnie przybywający ze stolicy agitatorzy. Władze zabroniły agitacji, przedstawiając tych emisariuszy jako opryszków.
26 czerwca dyrektor Komisji Spraw Wewnętrznych gen. Gieczewicz pisał do gubernatora lubelskiego: „W lasach należących do dóbr Woroniec, będących własnością ob. Mirskiego, położonych na granicy pow. bialskiego i radzyńskiego, ukrywają się nieznani ludzie, którzy zatrzymują niekiedy przejeżdżających i przechodzących żądając od nich pieniędzy lub tylko żywności… Ludzie ci jakoby zbiegli z Warszawy… ukrywają się w wyżej wzmiankowanych miejscach przed poszukiwaniami, a głównym punktem ich schronienia jest wieś Rogoźniczka i Rogoźnica w pow. radzyńskim, gdzie bywają często widywani… Ukrywanie się tych ludzi protegowanym jest przez okolicznych obywateli i oficjalistów, a nawet przez wójtów gmin. Dlatego też zarządzone w celu ich ujęcia obławy żadnego nie odniosły skutku, gdyż bywają uprzedzeni. Włościanie mogliby dawno ich zatrzymać lecz obawiają się prześladowania ze strony obywateli, oficjalistów i wójtów gmin”.
3 lipca naczelnik powiatu radzyńskiego F. Jaworski pisał do gubernatora lubelskiego, że zarządził ponowną obławę w dobrach radzyńskich i międzyrzeckich. Poszukiwania były prowadzone do 24 lipca, ale nie przyniosły rezultatu i nie ma żadnych danych potwierdzających pogłoski o ukrywaniu się w lasach podejrzanych osób. Raport ten wywołał niezadowolenie gen. Gieczewicza, który w piśmie do gubernatora lubelskiego zażądał bliższych danych o niedbałych urzędnikach. 1 sierpnia Gieczewicz polecił przeszukać sąsiednie lasy z gmin Łosice, Toporów i Woroniec i nakazał nadzór nad dzierżawcami wsi: Brzozowica – Borowskim, Łózki – Pogorzelskim, Drelowa – Markowskim, Turowa – Sobolewskim i nad wójtem gminy Bezwola – Rogowskim.
Józef Geresz