Sport
Nadzieje na awans

Nadzieje na awans

Pogoń zrobiła miłą niespodziankę, zajmując pierwsze miejsce na półmetku II ligi. - Jestem tak samo mile zaskoczony, choć liczyliśmy przede wszystkim na naszą dobrą grę. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, a może nawet i więcej.

To moja pierwsza tego typu praca i myślę, iż radość jest tym większa, że pracuję w swoim mieście, w Siedlcach. Zawsze marzyłem, by wrócić tu jako piłkarz. Niestety nie udało się. Wróciłem jednak jako trener. Początek wygląda bardzo obiecująco.

Jakie czynniki zadecydowały o tym, że Pogoń jest liderem po rundzie jesiennej?

Gdy Pogoń zdobywała naprzemiennie punkty w czterech pierwszych meczach, nie mogłem wiele zrobić, gdyż nie brałem udziału w przygotowaniach zespołu. Zawodnicy zareagowali dobrze na zmianę szkoleniowca i myślę, że ja też – prawdopodobnie dzięki temu, że pochodzę z Siedlec i jestem jednym z nich – szybko dostosowałem się do sytuacji. Udało nam się zakończyć zwycięstwami pierwsze mecze. Był to taki „rozpęd” i wtedy wszyscy uwierzyli, że jednak można. Wiadomo, jeśli wyniki, czas i ciężka praca współdziałają ze sobą, to rezultaty są korzystne. I tak się właśnie stało. Były i słabsze momenty, a niektóre mecze nie układały się tak, jakbyśmy chcieli, ale w miarę szybko wspólnymi siłami potrafiliśmy to skorygować. Cała ta runda spowodowała, że możemy cieszyć się z pierwszego miejsca.

Jakie elementy wyróżniłbyś w grze drużyny?

Skoncentrowaliśmy się na indywidualnych umiejętnościach poszczególnych zawodników, szczególnie na ich atutach. Daliśmy trochę taktycznej swobody graczom kreatywnym, staraliśmy się wykorzystać potencjał skrzydłowych. To powodowało, że gra Pogoni wyglądała w każdym meczu podobnie – było dużo akcji oskrzydlających. Próbujemy grać ofensywną piłkę, sprawiającą radość kibicom, aczkolwiek jest ona czasami ryzykowna, jeśli chodzi o ustawienie piłkarzy oraz możliwość straty gola. To, jaki mamy zespół, i taktyka, którą przyjmowaliśmy do gry z kolejnymi przeciwnikami, zadecydowały o tym, że zaczęło nam wychodzić. A kiedy coś się udaje, to łatwiej później te elementy gry powielić. Dlatego piłkarze z tygodnia na tydzień prezentowali się coraz lepiej.

Pogoń zaimponowała, jeśli chodzi o skuteczność, zdobywając 37 bramek. To wynik, którego w 18 kolejkach, poza Legią Warszawa w Ekstraklasie oraz I i II lidze, nikt nie osiągnął. Ofensywa drużyny naprawdę robi wrażenie.

Wpływ na taką ilość bramek miało na pewno to, że odpowiedzialni za zdobywanie goli zawodnicy potrafili rozdzielić ten ciężar między siebie, przez co mecze układały się tak, a nie inaczej. Tutaj należy pochwalić chłopaków za to, iż realizowali założenia taktyczne w taki sposób, że mogliśmy się cieszyć z tych wszystkich zwycięstw.

Wszyscy narzekają na defensywę klubu z Siedlec, która dopuściła do straty 27 bramek.

W tej chwili to nasz największy problem i nad tym będziemy pracować. Sądzę jednak, że gra ofensywna rekompensuje poczynania obrońców. Poza meczami ze Stalą Mielec, Radomiakiem Radom oraz Siarką Tarnobrzeg nie straciliśmy tych bramek zbyt wiele. Wychodzę z założenia, że lepiej przegrać jeden mecz 1:4 niż cztery po 0:1.

Będziemy pracować nad defensywą, bo w trakcie rundy z powodu cotygodniowych meczów nie było na to czasu. Staraliśmy się koncentrować przede wszystkim na naszych atutach. W trakcie rundy rywalizowaliśmy z zespołami, co do których mieliśmy rozeznanie, przez co mogliśmy grać skutecznie w ofensywnie. Okres przygotowawczy jest na tyle długi, że starczy czasu zarówno na indywidualną pracę nad zawodnikami, jak i formacją, a także grą defensywną, co przełoży się na mniejszą liczbę traconych bramek.

Pogoń jest głównym faworytem do awansu na zaplecze Ekstraklasy. To historyczna szansa dla klubu. Co trzeba zrobić, by ją wykorzystać?

Przede wszystkim pozbyć się poczucia presji, według którego musimy wygrywać mecze. Próbuję tłumaczyć, że awans stanowi ogromną szansę, by Pogoń wyszła z piłkarskiego zaścianka, choć uważam, iż obecna II liga jest dość mocna, ale nadal dużo brakuje nam zarówno do klubów z Ekstraklasy, jak i jej zaplecza. Trzeba solidnie się przygotować, podejść do tego profesjonalnie pod każdym względem i czekać na efekty tej pracy. Miejmy nadzieję, że odniesiemy sukces.

Wzmocnienia są potrzebne?

Przez całą rundę staraliśmy się obalać piłkarskie mity, gdyż mój warsztat trenerski, wyniesiony z Wysp Brytyjskich, jest inny. Co do wzmocnień, jeśli uznamy, że naszym piłkarzom udało się wywalczyć tytuł mistrza jesieni, to możemy się zastanawiać, czy są potrzebne. Jednak rywalizacja piłkarzy na każdej pozycji nikomu jeszcze nie zaszkodziła i wpływa korzystnie na zespół i ustawienie. Potrzeba nam jeszcze trochę czasu na analizę, na jakie pozycje należy dokooptować piłkarzy. Chciałbym, żeby byli oni lepsi od tych, których mam do dyspozycji, lecz zdaję sobie sprawę z tego, iż zbyt wielu ich nie ma. Myślę, że w każdym naszym zawodniku drzemie ogromny potencjał. Jeśli będziemy pracować ciężko, a piłkarze zrozumieją jak ważne są zaangażowanie i profesjonalne podejście do zawodu, to każdy może wznieść się na wyższy poziom, co przełoży się na grę zespołu.

Na co dzień mieszkasz z rodziną niedaleko Manchesteru w Wielkiej Brytanii. Na pewno taka rozłąka nie jest łatwa. Jak sobie z nią radzisz?

Chociaż co dwa tygodnie na krótki czas jeżdżę do domu, jest ciężko. Jednak nie tylko mi, ale też żonie i synom – Oliwierowi i Adrianowi, który też gra w piłkę. Jak będzie dalej? Czas pokaże. Dużym plusem jest to, że Siedlce są moim rodzinnym miastem, mam tu przyjaciół, znajomych, rodzinę. To pomaga przetrwać rozłąkę z żoną i synami.

Proszę mi uwierzyć, że rozstanie z najbliższymi, to jedyny element, który przysłania mi radość z pracy i odnoszonych w niej sukcesów.

Życzymy ci, żebyś wypoczął przez ten miesiąc i w pełni sił wrócił do pracy z Pogonią.

Grudzień to czas, który poświęcimy na treningi, ale niekoniecznie na boisku. Wszyscy mamy indywidualną pracę do wykonania, dlatego będziemy starali się zrobić wszystko, by jak najlepiej zaprezentować się podczas okresu przygotowawczego oraz rundy wiosennej. Korzystając z okazji, chciałbym podziękować kibicom Pogoni i życzyć wielu pozytywnych emocji w nadchodzącej rundzie. Mam nadzieję, że ich nie zawiedziemy.

Dziękuję za rozmowę.

Andrzej Materski