Historia
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Nadzieje na przełom

30 lat temu nasze wspólne działanie było cząstką tego, co pozwoliło Polsce wkroczyć na drogę ku wolności i niepodległości. Spotkajmy się, porozmawiajmy, by nie zapomnieć o tamtych radosnych, a jednocześnie trudnych, niepewnych dniach - zapraszają przedstawiciele Wojewódzkiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” w Siedlcach.

Wybory parlamentarne w Polsce przeprowadzone w dwóch turach 4 i 18 czerwca 1989 r. - na zasadach uzgodnionych w trakcie obrad Okrągłego Stołu - miały wyłonić 460 posłów na sejm oraz 100 senatorów. Z inicjatywy grupy działaczy Wojewódzkiego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” w Siedlcach obchody 30 rocznicy „kontraktowych” wyborów przybiorą formą otwartego spotkania założycieli i sympatyków WKO. W programie uroczystości zaplanowanej na piątek 7 czerwca (sala Biała Miejskiego Ośrodka Kultury; początek o 17.00) są m.in. referaty historyczne i wręczenie pamiątkowych medali. Organizatorzy liczą także na obecność młodych, dla których spotkanie może okazać się cenną lekcją historii. Marek Biały, ówczesny wiceprzewodniczący WKO „S”, wyjaśnia, iż pomysł obchodów był inicjatywą Andrzeja Chojnackiego (w 1989 r. ucznia liceum). - Poznaliśmy się przed laty, kiedy zbierał materiały do swojej pracy magisterskiej dotyczącej wyborów 4 czerwca 1989 r. w województwie siedleckim. Upamiętnienie rocznicy [za organizację wydarzenia odpowiada grupa działaczy WKO: M. Biały, Stanisław Jastrzębski, Janusz Niedziółka i Wiesław Zajączkowski] to także pokłosie argumentu, że „my pamiętamy, ale nasze dzieci - już nie”. Poszło sprawnie - nawiązuje do przygotowań. Zaproszenia do udziału w spotkaniu zostały wysłane do wszystkich sygnatariuszy WKO „S”.

– Po amnestii z 1986 r. inicjatywy związkowe jakby osłabły… Strajki z 1988 r. nie do końca pokazały siłę „S”. Do głosu dochodziło nowe pokolenie utożsamiające się z Solidarnością robotniczą, a sytuacja w kraju była fatalna – komentuje M. Biały. – Kartki na wszystko: żywność, słodycze, buty, benzynę i nawet alkohol. Rządzący doszli do wniosku, że trzeba rozmawiać z ludźmi Solidarności. Za pośrednictwem Kościoła zorganizowano obrady Okrągłego Stołu, w następstwie czego podpisano porozumienie gwarantujące częściowo wolne wybory do sejmu oraz – jak ustalono – całkowicie wolne wybory do mającego powstać senatu. I ktoś te wybory po stronie solidarnościowej musiał przygotować. Nie da się monitorować z pozycji centrali działań w terenie. Trzeba więc było powołać odpowiednie jednostki w województwach, miastach i gminach – argumentuje.

Działacz WKO przypomina jednocześnie, że ordynacja wyborcza zaprojektowana przy Okrągłym Stole z góry ustalała podział miejsc w sejmie (65% dla PZPR i sojuszników, a 35% dla niezależnych). W każdym ze 108 okręgów wyborczych w kraju wyznaczono przynajmniej po jednym miejscu mandatowym dla niezależnego kandydata.

 

Był entuzjazm

Wojewódzki Komitet Obywatelski „Solidarność” w Siedlcach powstał z inspiracji Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” przy Lechu Wałęsie. Został utworzony 16 kwietnia 1989 r. w sali Klubu Inteligencji Katolickiej przy ul. Kościuszki 10 (obecnie Dom Księży Emerytów) z udziałem 43 przedstawicieli różnych grup i organizacji, m.in.: Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych „Solidarność”, NSZZ „S”, Niezależnego Zrzeszenia Studentów przy Wyższej Szkole Rolniczo-Pedagogicznej, KIK, Diecezjalnego Komitetu Charytatywno-Społecznego, komitetów założycielskich „S” w zakładach pracy i działaczy opozycyjnych Oddziałowej Komisji Wykonawczej. – Był entuzjazm – potwierdza M. Biały. – Należało jak najszybciej wybrać kandydatów oraz naszych przedstawicieli do komisji wyborczych – dodaje.

Zadaniem WKO w Siedlcach było przygotowania wyborów „kontraktowych”, tj. wystawienie list kandydatów na trzy miejsca zarezerwowane w sejmie dla kandydatów komitetów obywatelskich oraz dwóch kandydatów na senatorów, a ponadto zebranie podpisów pod listami popierającymi tych kandydatów, zagwarantowanie udziału przedstawicieli opozycji w komisjach wyborczych, wreszcie wybranie mężów zaufania swoich kandydatów.

 

Mandat „niezależny”

Przewodniczącym WKO „S” w Siedlcach w tajnym głosowaniu wybrany został Józef Jan Wodzyński, pracownik uczelni. M. Biały pełnił funkcję wiceprzewodniczącego. Siedzibą komitetu powołanego do koordynowania kampanii wyborczej było – przekazane przez wojewodę siedleckiego – niewielkie pomieszczenie w budynku urzędu wojewódzkiego. – Kiedy poszliśmy zgłosić powstanie WKO i swoje kandydatury do komisji wyborczych, usłyszeliśmy, że są już powołane. Niemniej miejsce dla komitetu zostało zagwarantowane – opowiada.

– Tempo prac towarzyszących przygotowaniom do wyborów było wręcz porażające. W okręgach wyborczych na terenie ówczesnego województwa siedleckiego każdy mandat miał pełne obsadzenie. Ustalone zostało, że na każde miejsce mandatowe WKO wyznacza w swoim okręgu wyborczym po jednym kandydacie. W Siedlcach dodatkowo kandydatem niezależnym, który stworzył własny komitet, był Romuald Starosielec (kandydujący do senatu), zaś w okręgu garwolińskim – kandydujący do sejmu Marian Piłka.

 

Nadzieje na przełom

Jak będzie po wyborach, nikt nie wiedział. Nadzieje były jednak wielkie… M. Biały potwierdza, że ludzie entuzjastycznie reagowali na wyborcze hasła. – Całe miasto oklejone było plakatami. Mieszkańcy chętnie też zatrzymywali się przed tablicą przy głównej ulicy, na której wisiały nasze materiały, w tym program wyborczy. Obowiązkiem komitetu było również zbieranie podpisów na listach poparcia. Pamiętam, że w jeden dzień zebraliśmy ich aż trzy tysiące. Przy stoliku, na którym wyłożone były listy, ustawiała się kolejka ludzi. Problemu nie było też z funduszami. Cegiełki o określonych nominałach dostarczone z warszawskiej centrali rozeszły się w ciągu paru godzin i następnego dni trzeba było jechać po nową dostawę. Ludzie czekali z nadzieją, że te wybory zapoczątkują przełom – ocenia.

– Nie mieliśmy do dyspozycji tylu samochodów co dziś, a przecież ogarniając całe województwo, musieliśmy dotrzeć także do mniejszych miejscowości – wspomina wiceprzewodniczący komitetu. – Jak nie wiedziało się, dokąd iść, szło się na plebanię, prosząc proboszcza o wskazanie odpowiedzialnych i zaangażowanych ludzi. Spotkania z mieszkańcami odbywały się w salkach parafialnych i świetlicach. Co ważne, nigdy nie brakowało chętnych do udziału w tych spotkaniach.

 

„Krajowa” przepadła

– Przebieg głosowania? Bez znaczących incydentów. Nie było wówczas czegoś takiego jak cisza wyborcza, a agitacja przed lokalami trwała do późnych godzin. Niepokój wzbudzić mógł co najwyżej brak nazwiska danej osoby na liście uprawnionych do głosowania, co mogło być spowodowane problemami meldunkowymi – sygnalizuje M. Biały.

– Chcąc oddać głos na daną osobę, trzeba było – tak ustaliliśmy – skreślić nazwiska wszystkich kontrkandydatów, pozostawiając jedno nieskreślone. Celem zdobycia mandatu należało uzyskać poparcie bezwzględnej większości głosujących, a jeśli w pierwszym podejściu żaden z kandydatów nie uzyskałby takiego wyniku, konieczna była druga tura. Powtórnego głosowania nie przewidziano jedynie dla tzw. listy krajowej (35 posłów z puli partyjno-rządowej).

Tymczasem – jak okazało się po pierwszej turze – „lista krajowa” (za wyjątkiem dwóch osób) przepadła, co pozostawiło pod znakiem zapytania kwestię zachowania proporcji podziału miejsc w parlamencie określonych w okrągłostołowym kontrakcie. W konsekwencji wymusiło to zmianę ordynacji wyborczej…

 

Nasi przeszli

– Po wywieszeniu na drzwiach lokali wyników wyborów nasi mężowie zaufania mieli je przepisać i dostarczyć do WKO. Po otrzymaniu danych z połowy obwodów wyborczych przestaliśmy już je notować. Wiedzieliśmy, że nasi przeszli – wspomina M. Biały. – W okręgu siedleckim mandat do sejmu z naszej listy zdobył Krzysztof Szymański – rolnik z Korytnicy, a w garwolińskim wygrali dwaj prawnicy: Stanisław Dąbrowski – sędzia z Sokołowa Podlaskiego (późniejszy pierwszy prezes Sądu Najwyższego) i Wiesław Zajączkowski – radca prawny z Siedlec. Do senatu weszli Gabriel Janowski i prof. Tadeusz Kłopotowski.

Po zwycięstwie w wyborach 4 czerwca 1989 r. Krajowa Komisja Wykonawcza NSZZ „Solidarność” podjęła uchwałę o rozwiązaniu rejonowych i wojewódzkich komitetów obywatelskich, uznając, iż spełniły swoją rolę. Pomimo tego w województwie siedleckim WKO „S” kontynuowało swoją działalność, przyjmując formę zaplecza w terenie – jako łącznik między parlamentarzystami a mieszkańcami województwa – i przygotowywał grunt pod wybory samorządowe. Kres działalności komitetu przyniósł rok 1990, kiedy przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi – pierwszymi w pełni wolnymi – zaczęły powstawać partie polityczne.

Agnieszka Warecka