Komentarze
Najsłynniejszy obraz na świecie

Najsłynniejszy obraz na świecie

Jest najbardziej rozpowszechnionym wizerunkiem Chrystusa na kuli ziemskiej, popularniejszym niż odbicie Ukrzyżowanego z Całunu Turyńskiego, ikony Andrieja Rublowa czy płócien mistrzów renesansu.

Można go spotkać we wszystkich krajach, gdzie żyją katolicy, nie tylko w kościołach, ale w prywatnych domach i miejscach pracy. Mowa, rzecz jasna, o obrazie Jezusa Miłosiernego. Niedawno minęło dokładnie 90 lat od przekazania przez Jezusa prośby s. Faustynie Kowalskiej o namalowanie Jego obrazu zgodnie z wizją, jaką ujrzała. Pod datą 22 lutego 1931 r. (przebywała wtedy w Płocku) zanotowała w „Dzienniczku”: „Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi biały. W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką. Po chwili powiedział mi Jezus: «Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie»”.

Siostra Faustyna natychmiast podjęła próbę realizacji prośby Chrystusa. Nikt nie mógł przypuszczać, jak trudne to będzie zadanie. Z różnych powodów.

Pierwszy wizerunek Miłosiernego wyszedł spod pędzla znanego malarza i wykładowcy Eugeniusza Kazimirowskiego. Jedyny, jaki widziała w swoim życiu na własne oczy s. Faustyna. Dziś znajduje się on w Wilnie w kościele Trójcy Świętej, gdzie powstało sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Drugi – najbardziej dziś znany, powielony w milionach kopii na całym świecie – namalował pomiędzy listopadem 1942 r. a marcem 1943 r. w Krakowie uczeń Jacka Malczewskiego Adolf Hyła. Kierował się jedynie opisem postaci Miłosiernego pozostawionym przez Faustynę w „Dzienniczku”. Ciekawostką jest, że w pierwszej wersji Jezus został przedstawiony na tle łąki. W 1954 r. malarz przemalował tło na ciemny kolor, zaś pod stopami Zbawiciela domalował posadzkę.

Zarówno wersja Kazimirowskiego, jak i Hyły nie znalazły uznania u polskich biskupów – zarzucano im niezgodność z nauczaniem kościelnym, zaburzenie prawideł tradycji ikonograficznej itp. Po burzliwym spotkaniu Episkopatu w 1953r. – pod wpływem żarliwych próśb ks. Michała Sopoćki – zlecono rozpisanie konkursu na nowy obraz. Wygrał go Ludomir Sleńdziński. Biskupi orzekli, że nowe wyobrażenie powinno stanowić wzór do naśladowania dla innych artystów. Wizerunek nie zyskał jednak w oczach wiernych takiej popularności, jak poprzednie obrazy. Konkursowe płótno wisi dziś w kaplicy Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia na warszawskim Grochowie.

Jak to możliwe, że szerzej znanym światu obraz stał się dopiero po 1981 r., czyli po pierwszym wydaniu „Dzienniczka” św. s. Faustyny – zaś po zaledwie ćwierci wieku był już najsłynniejszym wizerunkiem Jezusa Miłosiernego? Bóg to jeden wie. Ale u Niego nie ma przypadków.

Ks. Paweł Siedlanowski