Sport
FB/ks. Tomasz Winogrodzki
FB/ks. Tomasz Winogrodzki

Najważniejsza była atmosfera

Rozmowa z ks. Rafałem Przeździakiem z parafii św. Anny w Białej Podlaskiej, wicemistrzem Europy księży w halowej piłce nożnej.

Gratulacje dla Księdza i całej reprezentacji za kolejny sukces na mistrzostwach Europy.

Serdeczne Bóg zapłać. Bardzo się cieszymy. W ubiegłym roku zdobyliśmy złoty medal, teraz srebrny, ale to też wielki sukces.

Do Albanii, gdzie odbyły się mistrzostwa, pojechaliście w roli faworytów?

Zdecydowanie tak. W finale, gdzie zmierzyliśmy się z Chorwacją, przegraliśmy 2:3. Mecz był bardzo wyrównany. Mimo tej porażki cały turniej w naszym wykonaniu był bardzo dobry.

 

Jak przebiegało to finałowe stracie?

Chorwację można było uznać za czarnego konia mistrzostw, bo nikt się nie spodziewał, że tak dobrze im pójdzie. Wyszliśmy na prowadzenie 1:0, potem trzy bramki zdobyli Chorwaci,  następnie my strzeliliśmy gola na 2:3. Nasi przeciwnicy grali świetnie taktycznie, ale mieli też dużo szczęścia. Jedną z bramek w meczu z nami zdobyli po wybiciu piłki na oślep przez ich obrońcę z własnego pola karnego, a ona spadła za kołnierz naszemu bramkarzowi. Jak to się mówi: ,,człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi’’.

 

Pierwsze mecze eliminacyjne w grupie przeszliście jak burza. Pokonaliście Kosowo 6:0, Włochy 8:0 i Czechy 5:2. Widać pełną dominację naszej reprezentacji w tych meczach.

Mieliśmy dobrze przygotowaną drużynę, ponadto graliśmy w meczach na zasadzie wymieniania się na boisku. Schodziła jedna piątka zawodników, a na jej miejsce wychodziła druga i tak na zmianę. Mogliśmy więc dobrze operować siłami, mając dwa wyrównane składy.

 

W ćwierćfinale z Portugalią był remis 1:1, zaś o awansie zadecydowały rzuty karne wygrane przez Polskę 4:3. Wykonywał Ksiądz jeden z rzutów karnych?

Nie zdecydowałem się, za duży stres. Portugalia to bardzo dobra drużyna. W ubiegłym roku graliśmy z nimi w finale i wygraliśmy 3:2.

 

Z kolei w półfinale była zdecydowana wygrana 5:1 z Bośnią i Hercegowiną.

Pochwalę się, że w tym meczu zdobyłem dwa gole. W sumie na turnieju zdobyłem trzy czy cztery gole – już nie pamiętam.

 

Proszę przybliżyć skład naszej reprezentacji.

Tworzyło ją pięciu księży z diecezji zamojsko-lubaczowskiej, czterech z kieleckiej i po jednym z częstochowskiej, sosnowieckiej, sandomierskiej oraz siedleckiej. Przedział wiekowy był zróżnicowany – starsi i młodsi, był i neoprezbiter z diecezji zamojsko-lubaczowskiej, i proboszcz. Nie istniały ograniczenia wiekowe.

 

Jak przebiegały przygotowania do mistrzostw?

Wszyscy trenowali w swoich diecezjach, a następnie spotkaliśmy się kilka razy na wspólnych zajęciach, grając też sparingi. Naszym trenerem jest osoba świecka – Marek Parzyszek pochodzący z parafii Żelechów, niedaleko której znajdowała się parafia Kłoczew, gdzie posługiwałem. Od początku złapałem z nim dobry kontakt. M. Parzyszek obecnie jest w Kielcach, gdzie w Koronie trenuje zespoły młodzieżowe. W sztabie szkoleniowym był też ks. Tomasz Winogrodzki, który wcześniej grał, a teraz – ze względu na kontuzję – nie może występować na boisku, przez co opiekuje się nami z trenerem Parzyszkiem.

 

Jaka atmosfera panowała podczas mistrzostw?

Właśnie atmosfera jest tym, co było najważniejsze i najpiękniejsze. Byłem trzeci raz na mistrzostwach i z niektórymi księżmi z innych reprezentacji już się znamy. Podczas spotkań opowiadaliśmy sobie, jak wygląda duszpasterstwo w ich krajach i miejscach, w których przebywają. To było bardzo ubogacające, panowała naprawdę była bardzo dobra, życzliwa atmosfera.

 

Reprezentacja naszych księży jest potentatem, jeżeli chodzi o wyniki w mistrzostwach Europy. Dotychczas wywalczyła 8 złotych, 5 srebrnych i 2 brązowe medale, a to pokazuje, że historycznie jest najlepsza na Starym Kontynencie.

Niektórzy trochę porównują nas do narodowej reprezentacji i zwracają uwagę, że przynajmniej księża zdobywają medale na imprezie rangi europejskiej.

 

Jak widzi Ksiądz dalej swoją piłkarską przygodę?

W kwietniu odbędą się mistrzostwa diecezjalne księży w halowej piłce nożnej, które zostaną rozegrane w Białymstoku z udziałem 18 reprezentacji diecezjalnych. Kapłani z naszej diecezji już się do nich przygotowują. Z kolei mistrzostwa Europy odbędą się za rok na Węgrzech.

 

Na mistrzostwa w Białymstoku diecezja siedlecka jedzie w roli faworyta?

Zdecydowanie nie. Tylko raz udało nam się zdobyć trzecie miejsce, a było to chyba w 2019 r. W ostatnich mistrzostwach dotarliśmy natomiast do ćwierćfinału. Zdecydowanymi faworytami są diecezje zamojsko-lubaczowska oraz kielecka.

 

Lepiej diecezji siedleckiej szło w mistrzostwach na otwartych boiskach w rywalizacji zespołów 11-osobowych.

Teraz coraz rzadziej organizowane są mistrzostwa w tej formule, bo coraz trudniej zebrać skład reprezentacji.

 

Dziękując za rozmowę, życzę powodzenia w mistrzostwach diecezjalnych i za rok w czempionacie europejskim.

 

Bóg zapłać. Z Panem Bogiem.

Andrzej Materski