Rozmowy
Źródło: commons.wikimedia
Źródło: commons.wikimedia

Największa radość – dawać radość

Rozmowa z mimem Ireneuszem Krosnym

Polacy są bardzo żywiołowi i w ogóle emocjonalni, tzn. jak coś jest poważne, biorą to bardzo na serio, a jak coś wesołe, są naprawdę rozbawieni. Temperamentem, uważam, jesteśmy bliżej południa niż północy Europy. Kiedyś grałem sześć spektakli w Belgii. Gram, śmiech na sali jest, ale nie taki jak zawsze. Myślę sobie, może tematyka nie ta czy co? Ale po spektaklu podchodzi do mnie organizator i mówi: „No dawno się tak nie ubawiłem!”. Tak więc kraje Beneluksu wyrażanie emocji mają jednak przyhamowane. Polacy reagują spontanicznie, żywiołowo, lubią się bawić, śmiać. Zresztą tradycja kabaretu jest u nas długa, od Kabaretu Starszych Panów poczynając, przez duet Laskowik - Smoleń, przez Pietrzaka. Można powiedzieć, że Polacy zawsze byli z kabaretem za pan brat. Chyba nie ma drugiego kraju, w którym kabaret byłby aż tak popularny, jak u nas.

W Polsce jest Pan najbardziej rozpoznawalnym mimem… świata. To zawód, który Pan sobie wymarzył?

Kiedy miałem 12 lat, w jakimś amerykańskim filmie zobaczyłem fragment pantomimy. Na tyle mnie zaintrygował, że od razu pomyślałem: też tak bym chciał. Ale w PRL-owskich realiach miałem małe szanse na to, by w tym kierunku móc się uczyć. Jakieś dwa lata później mój starszy brat, który był wtedy w liceum, oznajmił, że idzie ze swoją szkołą na przedstawienie pantomimy. Postanowiłem to zobaczyć. Jako uczeń podstawówki nielegalnie dołączyłem do grupy licealistów i wszedłem na przedstawienie. Obejrzałem, nic nie zrozumiałem, ale strasznie mi się podobało. Po spektaklu z głośnika usłyszałem komunikat: „Osoby zainteresowane pracą w zespole proszone są o pozostanie na widowni”. Zostałem. Okazało się, że jest to licealno-studencki teatr i właśnie robi nabór do zespołu. Jak zaczęli nas spisywać, zdziwili się, co tutaj robię, ale koniec końców stwierdzili, że skoro już jestem, mogę zostać. Tak to się zaczęło.

Po powrocie do domu powiedziałem rodzicom, że będę chodził na teatr pantomimy i zostanę mimem. Nikt tego, oczywiście, nie traktował poważnie. Poza mną. Podchodziłem do tego bardzo serio, z ogromną pasją. Odpuściłem inne zajęcia, m.in. jazdę na nartach, stwierdzając, że skoro w tym czasie mogę być w teatrze i ćwiczyć, to wybieram teatr. ...

Monika Lipińska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł