Największy pogrzeb w Europie
Uroczystość mogła się odbyć dzięki Fundacji Nowy Nazaret pod nadzorem Marii Bienkiewicz. Widok 400 trumienek z 640 ciałami dzieci zostanie w pamięci uczestnikom pogrzebowej Eucharystii na długo. Obrzęd pochówku rozpoczął się już 11 grudnia. Trumienki przywieziono do Gończyc, po czym o 17.00 zostały one wniesione do kościoła Świętej Trójcy przez pielęgniarki, lekarzy, księży i osoby świeckie. Na każdej trumience położono białą lub czerwoną różę symbolizującą miłosierdzie Boże. Piątkowej Mszy św. w intencji dzieci nienarodzonych przewodniczył oficjał Sądu Biskupiego w Siedlcach ks. kan. dr Tomasz Czarnocki. - Nie dane było im dostąpić łaski chrztu, jednak one żyją. To Bóg dał im życie. Płaczemy po ludzku, ale Bóg wlewa nadzieję - podkreślił. Dziękując księżom koncelebrującym Eucharystię, jak też wszystkim uczestnikom, proboszcz gończyckiej parafii ks. kan. Jan Spólny zauważył, że jeszcze nigdy świątynia nie napełniła się takim bólem. - Każda trumienka jest cierpieniem - dodał. Po zakończeniu Mszy św. w świątyni odbyło się całonocne czuwanie, podczas którego modlono się za rodziców tych dzieci.
Mszy pogrzebowej sprawowanej w sobotę, o 10.00, przewodniczył bp Kazimierz Gurda. – Chcemy wypełnić obowiązek pogrzebania tych, którzy umarli. Dzieci te jako osoby od chwili poczęcia mają prawo do godnego pogrzebu – mówił w homilii biskup siedlecki. – Prawo do życia jest prawem, którego nie można zabrać nikomu, przede wszystkim bezbronnemu dziecku w łonie matki. Ten, kto otrzymał dar życia od Boga, ma prawo do życia i ma prawo do miłości – podkreślał.
Ks. J. Spólny zauważył z kolei, że za dramat śmierci dzieci nienarodzonych odpowiedzialność ponoszą przede wszystkim mężczyźni. To oni mają bronić życia.
Po nabożeństwie trumienki z ciałami nienarodzonych przewieziono na miejscowy cmentarz. Na miejsce pochówku przenosili je uczestnicy uroczystości, uderzając po złożeniu trumny w dzwon „Głos Nienarodzonych” przywieziony z parafii w Kolbuszowej. Dzieci zostały pochowane we wspólnym grobie.
Nad przygotowaniem ciał do pogrzebu czuwała grupa wolontariuszy pod kierunkiem M. Bienkiewicz. Przed złożeniem do trumny dzieci zostały owinięte w pieluszki. Największe z nich ważyło 3,5 kg. Niektóre czekały aż siedem lat na pochówek będąc zanurzone w formalinie.
– Dlaczego rządzący boją się tych najbardziej bezbronnych? Dlaczego robią segregację? Dlaczego idą na kompromis? Żadne życie nie ma prawa być niszczone – podkreśla M. Bienkiewicz.
Agnieszka Bieniek