Komentarze
Naprawdę warto

Naprawdę warto

Rzadko jeżdżę pociągiem, choć lubię. Jakoś niekoniecznie są ku temu powody. Ale ostatnio zdarzyło mi się to aż dwa razy z rzędu. I, zaiste, przyznać należy, że jest to doświadczenie nader interesujące. Zdecydowanie pogłębiające wiedzę (przynajmniej moją) o Polsce i świecie współczesnym.

Pamiętam, jak, pewien już czas temu, nie chciałam uwierzyć, że bilet z Siedlec do Warszawy może się zawierać w kwocie innej niż ten z Warszawy do Siedlec. Próbowałam to jakoś pojąć, że różne linie, że w inną stronę jedzie, że na innej stacji sprzedają – i nic. A parę dni temu nowe zaskoczenie – ulgowy kosztuje więcej niż pośpieszny. Za to dopłata do biletu kupowanego w pociągu jest na tyle niska, że zniechęca do stania nawet w nie bardzo długiej kolejce. Pozwolę też sobie na zwierzenie się, że i o bliźnich dowiedziałam się sporo. I aż się sama zdziwiłam, że tak fajnie jest. Na przykład musowo zauważyć, że w okolicach 70% pasażerów stawia na daleko idący rozwój intelektualny uskuteczniany w podróży, co mogłoby być egzemplifikacją (nie wiem, czy ludowej, ale jednak) mądrości, że podróże kształcą. I nie tylko w branży geograficzno-krajobrazowej. Może to był jakiś szczególny pociąg, ale proszę mi wierzyć, że większość trzymała w ręku jakieś papiery: książki, gazety, zeszyty. Niektórzy nawet w tych zeszytach coś w czasie podróży kreślili. Znaczy się – naród ambitny. Kształcenie ciągle mu w głowie. Poziom swój intelektualny coraz wyżej i wyżej podnosi. A jak już nie książki albo zeszyty, to chociaż gazety przegląda, ale bezrobotny w pociągu nie pozostaje. Nie wiem tylko, czy powiązać to z usłyszanymi niedawno słowami młodego człowieka, który na pytanie o miłość odrzekł: „My nie mamy czasu na miłość, my robimy kariery”. Przyznaję, że zbiła mnie ta odpowiedź nieco z pantałyku, ale w pociągu mało kto próżnuje. Gołym okiem widać do samorealizacji pęd.

Co do zajęć pozostałych pasażerów, to uprzejmie śpieszę donieść, że bez żenady, bez żadnych zahamowań rozmawiali sobie przez telefon komórkowy z kim się da. Czegóż to się człowiek z tego nie dowiedział?! Że dziecko ma na duch pozmywać, bo jest prawie dorosłe, a jakby mu ta argumentacja nie wystarczała, to tak ma być i już. Żeby współmałżonek psa nie zapomniał dotlenić, ziemniaków obrać i dzieci tym a tym nakarmić; albo żeby mamusia przestała się już swoją córką nareszcie zajmować, bo ona dorosła jest i niedługo jak mama będzie nie do zniesienia. A zięć tego sobie nie winszuje. Albo że biznes się świetnie rozwija, i kasa z tego niezła już jest. I wszystko to mówione pełnym głosem, jak na scenie, bez obiekcji żadnych. Najpierw mi się to niekoniecznie korzystnie zaprezentowało. Ale po przemyśleniu zmieniłam swoje zdanie i się podbudowałam. Bo z tego wynika, że naród nasz utrzymuje między sobą relacje i kontakty, zadowolony ze swojego biznesu tudzież odważny w swoich wystąpieniach jest oraz uprawia politykę miłości. I to mnie podtrzymuje na duchu.

Warto podróżować koleją. Naprawdę.     

Anna Wolańska