Opinie
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Niczego nie odkładała na później

Apostołka powołań, świadek miłości Bożej do człowieka, misjonarka, która pragnęła wszystkich zaprowadzić do Boga, pragnąca świętości. W takiej opinii odeszła do domu Ojca.

Takie słowa widnieją też na odwrocie zdjęcia Eleny Timokhiny, które rozdawano podczas jej pogrzebu. Była piękna nie tylko fizycznie, ale i duchowo. Piękniała z każdym przeżytym dniem. Odbijała w sobie niezwykły Boży urok. Przyszła na świat na Syberii. Pochodziła z rodziny ateistycznej. Była modelką i prezenterką telewizyjną. Czerpiąc z życia, czuła jednak, że czegoś jej brakuje. - Poznałem ją w 2005 r., gdy pracowałem w Surgucie. Spotkaliśmy się na Mszy św. w intencji umierającego wtedy Jana Pawła II - wspomina ks. Jarosław Mitrzak. - Elena zaczęła regularnie przychodzić do naszej kaplicy.

W rozmowie wyznała, że była przygotowywana do przyjęcia sakramentów świętych w katedrze w Nowosybirsku i ma za sobą spowiedź z całego życia. Udzieliłem jej Pierwszej Komunii św. Miała wtedy 26 lat. Zaczęła przychodzić na spotkania dedykowane młodym. Zauważyłem, że miała z nimi świetny kontakt – dodaje.

Elena, absolwentka szkoły muzycznej, szybko zaangażowała się w życie parafii, posługując jako organistka, potem katechetka.

 

Kochała ludzi

– Przyciągała do siebie ludzi. Była bezpośrednia i otwarta. Po nawróceniu zmieniła swoje życie oraz spojrzenie na człowieka i otaczający świat – zaznacza ks. Jarosław. – Tego, co dokonało się w jej sercu, nie chciała zatrzymywać tylko dla siebie. Dbała o swoją wiarę i dzieliła się nią w każdej sytuacji. Była przesiąknięta misją, tzn. chciała każdego podprowadzić do Boga. Mogę postawić ją za wzór – podkreśla i dopowiada, że jej ulubionym świętym był św. ...

Agnieszka Wawryniuk

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł