Nie dajcie się zmanipulować
Przywiązują wielką wagę do imienia Boga objawionego w Starym Testamencie. Ducha Świętego nie uznają za Osobę. Nie podoba im się, gdy chrześcijanie zwracają się do Matki Bożej, twierdząc, że pośrednikiem między ludźmi a Bogiem jest tylko Jezus. Najczęściej zaczyna się od czytania Pisma Świętego Tak było w przypadku pani Anny. - Studiowaliśmy Biblię z mężem - opowiada Anna. W tym czasie ze świadkami zetknął się szwagier męża. Dlaczego ona też zdecydowała się do nich pójść? - Mąż nie był dobrym człowiekiem, żyło mi się wyjątkowo trudno w tym związku - opowiada. - Dochodziło do kłótni i awantur. Gdy mąż stwierdził, że pójdzie do ŚJ, mimo cierpień, jakich doznawałam z jego strony, przemocy fizycznej i psychicznej, poszłam za nim - wspomina, dodając, że zostali z mężem przyjęci bardzo życzliwie.
Chociaż zaangażowała się w zborze, przemoc w domu była na porządku dziennym. Co więcej, reakcja świadków była chłodna. – Nie tak sobie wyobrażałam moje życie w tym „kościele”. Nie tylko nie doczekałam się z ich strony pomocy, ale mówili wprost: radźcie sobie sami – wspomina. Nieprawdą więc okazało się ich rzekome wspomaganie współbraci. – Fałszem jest również obdarowywanie swoich wyznawców funduszami czy płacenie im za „służbę” Bogu. Wtedy byliśmy z mężem w kryzysie finansowym, a nikt nam nawet nie współczuł – dodaje.
15 lat służby
Kobieta mocno zaangażowała się, chciała być dobrym świadkiem Jehowy. Do tego dochodził strach przed Armagedonem podsycany przez współbraci. – Wmawiano wiernym, że zginą z innymi, którzy zostaną tu, na Ziemi, a ocaleją tylko świadkowie. Spotkania odbywały się trzy razy w tygodniu, w sumie było to pięć godzin „prania mózgu” – tak dziś określa ten czas Anna. ...
Joanna Szubstarska