Historia
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Nie damy wydrzeć wiary

Represje, jakim poddani byli unici, miały jeden cel: sprawić, by wyrzekli się wiary katolickiej i przeszli na prawosławie. Niezłomnym, którzy mimo szykan i prześladowań trwali w łączności ze Stolicą Apostolską, sakramentalną pomoc nieśli misjonarze.

Rozdział książki ks. Kazimierza Dębskiego SDB poświęcony posłudze misjonarskiej głównie oo. jezuitów wśród mieszkańców Podlasia otwiera cytat z Księgi Amosa: „Oto nadejdą dni - mówi Pan - gdy ześlą głód na ziemię; nie głód chleba ani pragnienie wody, lecz głód słuchania słów Pańskich” (8,11). Na łamach opracowania „Bohaterstwo unitów podlaskich (1875-1905)” autor wspomina, że kiedy 4 maja 1875 r. zdrajca Marceli Popiel ogłosił akt przymusowego przejścia unitów na prawosławie, przez całe Podlasie szło potężne wołanie: „Pójdziemy raczej do kościołów łacińskich, ale nie damy sobie wydrzeć naszych świątyń i naszych obyczajów, a tym bardziej naszej wiary świętej!”.

W następstwie unici pozbawieni zostali duszpasterzy, kościołów i sakramentów świętych. Na szczęście – jak zaznacza ks. K. Dębski – znaleźli się gorliwi i odważni kapłani, którzy narażając się na ogromne niebezpieczeństwo, nie bacząc na ryzyko pobytu w więzieniu czy zsyłki na Sybir, przekradali się na Podlasie z misyjną posługą. Ci, którym szczęśliwie udało się dotrzeć do wiernych, okazywali się być dla nich prawdziwym błogosławieństwem…

 

Zapał trwania przy unii

Jezuita wspomina, że ilekroć zjawiał się wśród unitów misjonarz – przebrany zwykle za handlarza koni bądź agenta firmy zagranicznej – chaty, stodoły i lasy stawały się świątyniami. „Pod osłoną nocy, za opłotkami lud unicki ciągnął na swe nabożeństwa. Matki niosły uśpione dzieci do chrztu, narzeczeni spieszyli się po błogosławieństwo kapłańskie, wszyscy chcieli się wyspowiadać, uczestniczyć w Mszy św., przyjąć Komunię św. Staruszkowie i chorzy mieli okazję przygotować się na śmierć” – relacjonuje.

Najaktywniejszymi misjonarzami na Podlasiu – jak tłumaczy – byli jezuici. „Praca misjonarza rozpoczynała się wieczorem i trwała całą noc aż do rana” – odnotowuje z uwagą, iż posługa duchownych nie ograniczała się do spowiedzi czy sprawowania Mszy św. Ojcowie udzielali też sakramentu chrztu, bierzmowania i małżeństwa, co następnie skrupulatnie odnotowywali w metrykalnych księgach.

„Msza św. z kazaniem i Komunią św. rozpoczynała się zwykle około 2.00 w nocy. Po Eucharystii trzeba było zająć się członkami trzeciego zakonu i chorymi” – ks. K. Dębski sygnalizuje, iż przy okazji wizyt misjonarze poświęcali zawsze wiele czasu tercjarzom, którzy pod ich nieobecność chrzcili dzieci, katechizowali młodzież i przewodniczyli nabożeństwom. W ich gestii leżało również przygotowanie chorych na śmierć i organizacja katolickich pogrzebów.

„Po odwiedzinach misjonarza ożywiało się życie religijne unitów. Wzrastał zapał trwania przy unii. Do ich zbolałych serc wstępowała otucha i radość życia. A jeśli nawet ktoś wskutek załamania przeszedł na prawosławie, wracał do wiary ojców” – puentuje.

 

Z misją w Zaczopkach

Nakreśleniu realiów tajnej posługi kapłanów wśród ludności unickiej służy opis okoliczności przybycia do wsi Zaczopki należącej do parafii Pratulin jezuity o. Jana Urbana i albertyna br. Mariana. Sięgając do wydarzeń z 25 lipca 1903 r., ks. K. Dębski wspomina, iż w liczącej 100 mieszkańców wiosce misjonarzy przyjęto z wielką radością i bardzo gościnnie. „Uradzono, że nabożeństwo może odbyć się w dzień, jak za dawnych czasów, ponieważ tu nie ma zdrajców” – tłumaczy. I szczegółowo odtwarza przebieg zdarzeń: „W niedzielę, wczesnym rankiem, misjonarze idą przez wieś do nowego domu, który ma być poświęcony i w którym ma odbyć się nabożeństwo – niedzielna Msza św. Za nimi idzie sołtys, który donośnym głosem zaprasza wszystkich do «kościoła»”. Radosny nastrój udziela się całemu zgromadzeniu. Najbardziej – na co zwraca uwagę autor książki – cieszą się dzieci, które po raz pierwszy będą uczestniczyć w Mszy św. i przyjmą Pana Jezusa do swojego serca. Podczas gdy o. Urban sprawuje obowiązki kapłańskie, br. Marian uzupełnia księgi metrykalne.

„Dom nie mógł pomieścić wszystkich, więc wielu stało na dworze. Gdy rozpoczęła się Msza św., lud padł na kolana, modląc się gorąco i śpiewając całym sercem pieśni nabożne” – ks. K. Dębski zaznacza, że we wspólnocie zjednoczonych w modlitwie nie było już miejsca na lęk… „W podniosłym i serdecznym kazaniu o. jezuita mówił o celu życia człowieka, miłości Boga, nabożeństwie do Matki Najświętszej. Chwalił przy tym wspaniałą i bohaterską postawę ludu unickiego” – relacjonuje, dodając, iż wzruszeni słowami otuchy unici tym mocniej przyrzekali w duszy bronić swojej wiary nawet za cenę życia. „Po Mszy św. misjonarz miał konferencję z tercjarzami, a następnie udał się z Komunią św. do ciężko chorej kobiety. Mężczyźni ze śpiewem «U drzwi Twoich stoję, Panie» towarzyszyli kapłanowi, a kobiety na kolanach czekały przed domem chorej. Była to wspaniała procesja, jakby w samo Boże Ciało, w której uroczyście brała udział cała wieś. Sparaliżowana niewiasta z wielką pobożnością i radością przyjęła pociechy religijne na drogę do wieczności” – opisuje.

Po obiedzie, serdecznych rozmowach i uzupełnieniu ceremonii chrztu z wody wieś żegnała misjonarzy, którzy udawali się do następnej placówki.

Opis misyjnej posługi oo. jezuitów ks. K. Dębski uzupełnia informacją, iż tylko podczas jednej z wypraw na Podlasie o. Urban ochrzcił 393 dzieci, uzupełnił ceremonie chrztu z wody w 887 przypadkach, bierzmował 393 osoby, pobłogosławił 15 par małżeńskich, wyspowiadał 1655 osób, a 11 chorym udzielił ostatnich sakramentów świętych.


Obrońcy unii

Podlasianie często pytali, czy tam, w dalekim Rzymie, Ojciec Święty wie o ich ciężkim położeniu i czy stara się ulżyć ich mękom i cierpieniom. Odpowiedzią na pragnienia ich serca był specjalny list, jaki w 1874 r. skierował do biskupów unickich papież Pius IX.

„Dla unitów list ten był prawdziwym darem niebios i kojącym balsamem” – komentuje ks. Kazimierz Dębski SDB. Przetłumaczony na język polski we Lwowie, został szeroko rozpowszechniony na całym Podlasiu. Czytano go potajemnie, omawiano w zaufanym kręgu, przepisywano i podawano dalej. W apostolskim orędziu Ojciec Święty bardzo ubolewał nad ciężkim położeniem unitów i podziwiał ich bohaterstwo. Wspominał też o interwencji u cara i błogosławił na czas dalszego trwania… „Wśród najsroższych nieszczęść, jakie na nas spadają, pociesza nas i pokrzepia najwznioślejszy i iście bohaterski widok mężnego ducha świeżo okazanego Bogu, aniołom i ludziom przez unitów” – pisał papież w historycznym liście. Chwaląc gotowość ludu Podlasia do narażania się na męki, a nawet śmierć, byle tylko dochować wierności wierze przodków, Pius IX deklarował też: „nie przestajemy błagać Boga Najwyższego, aby w pełni miłosierdzia swego raczył łaskawie wylać światło swej łaski na serca tych, którzy wbrew wszelkiej godziwości gnębią chełmską diecezję, a zarazem, aby owym nieszczęśliwym, pozbawionym wszelkiej pomocy i kierownictwa duchowego, potężny zesłał ratunek i przyspieszył pociechę upragnionego pokoju”.

W książce „Bohaterstwo unitów podlaskich (1875-1905)” jezuita opisuje, że kiedy urzędnicy carscy dowiedzieli się o liście, rozpoczęli gorączkowe poszukiwania z przestrogą, iż za ukrywanie kopii pisma grozi Sybir. Świadomość konsekwencji nie przestraszyła jednak dzielnych unitów pragnących uhonorować swojego obrońcę i sprzymierzeńca. „Imię Piusa IX zapisało się głęboko w sercu ludu unickiego” – potwierdza ks. K. Dębski, wyjawiając, iż wierni portretami papieża ozdabiali swoje mieszkania. Cenili go także za wyniesienie na ołtarze dwóch największych męczenników unii: św. Jozafata Kuncewicza i bł. Andrzeja Boboli, będące próbą ukazania światu wielkiej tragedii ludu unickiego. Ojciec Święty wystosował ponadto do Petersburga ostry protest przeciwko nieludzkiemu traktowaniu unitów, czego skutkiem było zerwanie przez cara stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. Nic więc dziwnego, że – co akcentuje autor opracowania – śmierć Piusa IX okryła Podlasian wielkim smutkiem i żałobą.

Kiedy został wybrany nowy papież – Leon XIII do Rzymu wyruszyła delegacja, by w imieniu narodu polskiego powitać następcę św. Piotra. Na prywatnej audiencji – jak pisze jezuita – delegatom w osobach duchownych i świeckich towarzyszył jeden podlaski chłop, który trwanie przy unii okupił biciem nahajkami i pobytem w więzieniach. „Ojciec Święty z wielkim zainteresowaniem i współczuciem wypytywał go o los unitów. A błogosławiąc przedstawiciela ludu unickiego, przekazał swoje błogosławieństwo całemu społeczeństwu Podlasia” – podsumowuje.

AW