Nie ma paniki
Czują lęk nie tylko z powodu tego, co dzieje się na Ukrainie, ale również drugiego sąsiada - Białorusi. - Rzeczywiście mamy niepewność, co zrobi Łukaszenka, bo przecież Białoruś współpracuje z Rosją - przyznaje Weronika Król z Ochotniczej Straży Pożarnej we Włodawie. - Czujemy lekką niepewność, ale w żadnym razie nie jest to panika - zauważa, dodając, że po wybuchu rakiety w Przewodowie niektórzy zaczęli myśleć o zrobieniu zapasów żywności, może spakowaniu walizek na wszelki wypadek. - Nikt jednak nie wpada w panikę, bo oni przecież na to liczą, na nasz strach - podkreśla.
W podobnym tonie wypowiadają się włodarze i urzędnicy gmin położonych na styku granic Polski z Ukrainą czy Białorusią. – Po wybuchu rakiety w Przewodowie nie spotkaliśmy się z obawami mieszkańców dotyczącymi zagrożenia – mówi Gerard Skalski, sekretarz gminy Sławatycze, tłumacząc, że być może jest to spowodowane tym, że ich gmina leży przy granicy z Białorusią i w znacznej odległości od granicy z Ukrainą.
Także do władz gminy Wola Uhruska nie docierają żadne opinie mieszkańców, sołtysów czy też radnych zawierające obawy. – W naszym przekonaniu obecność wojsk obrony terytorialnej poprawia stan bezpieczeństwa w gminie, choć daje się słyszeć opinie mieszkańców o tym, że może być to element zwiększający ryzyko wystąpienia ataku na to miejsce w przypadku konfliktu wojennego na naszym terytorium – zauważa Mariusz Jachimczuk, sekretarz gminy Wola Uhruska.
Kapłani posługujący w parafiach przy wschodniej granicy mówią, że temat poczucia zagrożenia częściej pojawia się w codziennych rozmowach niż w życiu duchowym wiernych. ...
JAG