Region
Nie ma powodów do paniki

Nie ma powodów do paniki

Proszę zachować umiar. Nie ma powodów do paniki - apeluje Joanna Like, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Siedlcach.

Od kilkunastu dni sytuację w mieście monitoruje spotykająca się prawie codziennie grupa robocza. W jej skład wchodzą przedstawiciele sanepidu, szpitala, wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego urzędu miasta oraz służb ratowniczych i porządkowych. - Na bieżąco monitorujemy to, co możemy zrobić w naszym mieście - poinformował prezydent Andrzej Sitnik podczas konferencji prasowej, dodając, że pełną decyzyjność ma sanepid i to do jego zaleceń stosują się pozostałe instytucje. W ramach tych zaleceń oraz we współpracy z władzami Uniwersytetu Przyrodniczo- Humanistycznego wskazano stary akademik przy ul. Bema jako miejsce potencjalnej kwarantanny, w razie gdyby zabrakło miejsc w szpitalu. - Mam nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie, ale jesteśmy w stanie zapewnić opiekę osobom potrzebującym - przyznał prezydent, uzupełniając, że miejscowość wielkości Siedlec powinna mieć ok. 500 takich miejsc.

Miasto zaopatrzyło się także w środki ochronne. – Kilka dni temu wysłaliśmy zapytania w sprawie zakupu 5 tys. maseczek – mówił A. Sitnik. – Wtedy ich cena wynosiła 6 zł za sztukę. Gdy chcieliśmy je kupić, okazało się, że takiej ilości nikt nam nie sprzeda, a w dodatku cena jednej maseczki wynosiła już 24 zł – wyjaśniał prezydent. Ostatecznie zamówiono 1 tys. maseczek oraz 100 kombinezonów. Zostały one zdeponowane w szpitalnym magazynie, który w razie czego uruchomi rezerwę dla potrzebujących. Władze miasta podkreślały, że jest to tylko dodatek do tego, czym dysponuje miejski szpital.

Prezydent odniósł się także do kwestii przedszkolaków i uczniów, którzy niedawno wyjeżdżali na ferie zimowe zagranicę i pytań od rodziców, czy mają takie dzieci wysyłać na zajęcia, czy przetrzymać w domu. A. Sitnik odpowiedział, że ta kwestia jest monitorowana przez sanepid i jeśli stacja zarządzi jakieś ograniczenia, miasto niezwłocznie je wprowadzi, ale póki co nie ma takiej potrzeby.

 

Telefon do lekarza albo sanepidu

Siedlecki sanepid przyznaje, że do placówki zgłaszają się osoby, które podejrzewają u siebie koronawirusa. – Najczęściej są to ci, którzy powrócili z zagranicznych podroży, niekoniecznie z tych krajów, w których wykryto przypadki zakażeń – mówi Joanna Like, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Siedlcach. Z takimi osobami przeprowadzany jest wywiad. – Najważniejszym jest pytanie o objawy. Jeżeli wśród nich są: ostra niewydolność oddechowa, kaszel, duszność, wysoka gorączka powyżej 38 stopni lub ta osoba ma choć jedną z opisanych dolegliwości, proponujemy, żeby osoba udała się niezwłocznie na szpitalny oddział zakaźny. Jeśli nie ma żadnych objawów, a wróciła z kraju, który ma udowodnioną transmisję koronawirusa, proponujemy samoobserwację. Lepiej się nie przemieszczać, zostać w domu i ewentualnie skontaktować się z lekarzem i powiedzieć, jakie są objawy. Albo ostatecznie zadzwonić do nas, a my pokierujemy tę osobę – tłumaczy dyrektor PSSE. I przypomina o wskazaniach dla osób chorych. – Powinny zachować higienę kaszlu i kichania, czyli zakrywać usta i nos zgiętym łokciem. W przypadku kataru używać chusteczek jednorazowych, a potem wyrzucać je do zamkniętych pojemników. Chodzi o zachowanie się w sposób higieniczny, jak przy innych chorobach układu oddechowego – wyjaśnia J. Like, dodając, że nie ma powodu, by osoby zdrowe nosiły maseczki, których brakuje już w wielu aptekach i hurtowniach. – Na chwilę obecną nie ma w Polsce potwierdzonego przypadku zakażenia koronawirusem. Nie ma powodów do paniki. Proszę zachować umiar – apeluje dyrektor siedleckiego sanepidu. I jednocześnie zachęca do śledzenia doniesień i informacji, które pojawiają się na stronie Głównego Inspektoratu Sanitarnego i ministerstwa zdrowia.

 

Dmuchanie na zimne?

W poniedziałek 2 marca Mazowiecki Szpital Wojewódzki wstrzymał odwiedziny pacjentów na wszystkich oddziałach. Jak czytamy w komunikacie, wynika to z troski o bezpieczeństwo epidemiologiczne pacjentów z uwagi na zwiększone ryzyko zachorowania na choroby wirusowe układu oddechowego. „W przypadku pacjentów do 18 roku życia może przy nim przebywać jeden, zdrowy opiekun, a w przypadku pacjenta w stanie ciężkim o odwiedzinach decyduje lekarz prowadzący lub lekarz dyżurny” – napisano. Tego samego dnia szpital miejski poinformował, że na jego oddziale zakaźnym jest jedna osoba z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. Przeprowadzone testy wykluczyły jego obecność.

Koronawirus, który przybył do Europy z chińskiego miasta Wuhan to nowy, siódmy gatunek z tej rodziny wirusów, jeszcze nie do końca poznany. Jego śmiertelność szacuje się na poziomie ok. 2%.

HAH