
Nie przełom, a destrukcja
Jak ocenia Pan propozycje gospodarcze, które przedstawił premier pod hasłem „Polska. Rok przełomu”? Jest w nich coś nowego? Naprawdę czeka nas przełom?
Właściwie Donald Tusk niczego nie zaproponował. To były po prostu ogólne hasła, które, owszem, dotyczą ważnych obszarów, jak rozwój energetyki, w tym jądrowej, kolei, badań i nauki. Zabrakło jednak konkretnych propozycji. Bardzo zaskakującym dla wszystkich komentatorów i ekspertów życia gospodarczego było to, że w kwestiach regulacji, które są niezmiernie ważne, premier zwrócił się o pomoc do przedsiębiorcy Rafała Brzoski.
Z tego wynika, że rząd, ministerstwa nie posiadają zaplecza merytorycznego, potencjału intelektualnego, skoro proszą o wsparcie człowieka zajmującego się wysyłką paczek, czyli maleńkim obszarem, który nie ma aż tak istotnego znaczenia dla kluczowych obszarów w gospodarce kraju. Bo dziś ważniejsze jest, że brakuje regulacji np. w energetyce jądrowej wspomagających rozwój lokalnych sieci energetycznych niepodłączonych pod centralną, by móc budować małe reaktory jądrowe.
Premier podczas swojego wystąpienia popełnił także istotny błąd pokazujący brak orientacji w kwestiach gospodarczych. Co ciekawe, nie było również reakcji ze strony osób przebywających na sali.
Jaki błąd?
Kiedy mówił o 650 mld zł inwestycji w 2025 r. Zostało to odebrano jako żywe pieniądze, które mają przyjść, stanowić nowe środki. Tymczasem to są środki generowane w procesie działalności gospodarczej – zarówno przez małe, średnie przedsiębiorstwa, jak i wielkie korporacje. To one – i polskie, i zagraniczne – co roku wygenerowany kapitał alokują, tzn. ...