Nie tak się umawiali
Sytuacja przed najważniejszymi wyborami od czasu ostatnich najważniejszych wyborów powoli zaczyna się klarować. Jedni przestali w końcu wybrzydzać i ujawnili nazwisko idealnego kandydata, drudzy zorganizowali plebiscyt.
Ci pierwsi postawili na człowieka nieposiadającego legitymacji partyjnej, mianując go - cokolwiek to znaczy - kandydatem obywatelskim. Wśród drugich, po przeprowadzeniu głosowania - którego wynik nikogo nie zaskoczył - ujawniło się wiele wewnętrznych animozji. Kandydat pierwszych już napędził stracha tym drugim, gdyż po marnej inauguracji i nieudolnie odczytanym przemówieniu autorstwa - jak mówią na mieście - znanych spin doktorów Kurskiego i Bielana, jego samodzielnie przygotowywane mowy zaczynają procentować w sondażach.
Ci pierwsi postawili na człowieka nieposiadającego legitymacji partyjnej, mianując go - cokolwiek to znaczy - kandydatem obywatelskim. Wśród drugich, po przeprowadzeniu głosowania - którego wynik nikogo nie zaskoczył - ujawniło się wiele wewnętrznych animozji. Kandydat pierwszych już napędził stracha tym drugim, gdyż po marnej inauguracji i nieudolnie odczytanym przemówieniu autorstwa - jak mówią na mieście - znanych spin doktorów Kurskiego i Bielana, jego samodzielnie przygotowywane mowy zaczynają procentować w sondażach.
Z kolei murowany od pięciu lat kandydat drugich, biegle posługujący się pięcioma obcymi językami oraz mający same piątki na szkolnych świadectwach, zaczyna zaliczać wpadki.
Obok kandydatów – wskazanego i wybranego – do walki o stanowisko głowy nadwiślańskiego imperium już jakiś czas temu zgłosi się Sławomir Mentzen. I tu trzeba mu oddać, że początek prekampanii miał całkiem niezły. ...
Leszek Sawicki