Rozmaitości
PIXABAY.COM
PIXABAY.COM

Nie tylko czerniak jest groźny

Rozmowa z prof. Piotrem Rutkowskim, kierownikiem Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie.

Zauważamy na skórze nową zmianę. Co powinno nas zaniepokoić?

Przede wszystkim powinniśmy być czujni, gdy zauważymy, że jakieś znamię np. poszerzyło się, zmieniło kolor, pogrubiło. Są kryteria określane jako tzw. abecadło czerniaka, które wskazują, na co zwracać uwagę podczas oglądania skóry.

Litera A (jak asymmetry – z j. ang. asymetria) oznacza, że zmiana będąca czerniakiem jest asymetryczna, litera B (borders – granice) wskazuje, że ma poszarpane, nieregularne i nieostre brzegi, a litera C (color – kolor) – że bardzo istotną cechą czerniaka jest kolor. Z kolei litera D (diameter – średnica) w abecadle czerniaka dotyczy średnicy znamienia – nasze podejrzenie powinny wzbudzić zwłaszcza zmiany o średnicy powyżej 5-6 mm. Z kolei litera E (evolution – ewolucja) oznacza postępujące zmiany zachodzące w znamieniu – w jego rozmiarach, kształcie, barwie, a także objawach, jakie daje, np. krwawienie, sączenie się, świąd. Warto jednak wiedzieć, iż duża część czerniaków nie rośnie na podłożu znamienia, ale pojawia się jako nowa zmiana. Ponadto naszą uwagę powinny zwrócić wszelkie strupki czy zaczerwienienia, które nawracają bądź się poszerzają. Warto je pokazać lekarzowi, gdyż tak mogą wyglądać raki skóry będące wprawdzie znacznie częstszymi nowotworami, ale też mniej groźnymi. Zapada na nie bowiem rocznie około kilkadziesiąt tysięcy Polaków, podczas gdy czerniaków mamy ok. 4 tys., z czego ok. 1 tys. przypadków kończy się śmiercią. Mimo że są to nowotwory łatwe do wykrycia, gdyż najczęściej występują na głowie czy szyi, a więc łatwo jej zauważyć, to wciąż za dużo osób na nie umiera. Zachorowalność na raka skóry rośnie z wiekiem dramatycznie.

Z czego to wynika?

Po pierwsze – ze starzenia się skóry i gorszej sprawności jej układu immunologicznego, po drugie – z przewlekłej ekspozycji na promieniowanie ultrafioletowe na słońce. Najczęstsze są raki podstawnokomórkowe i kolczystokmórkowe, bardziej agresywne. Pierwsze właściwie nie dają przerzutów, ale bywa, że pacjenci i tak zgłaszają się już z bardzo zaawansowanym stadium. Rak skóry wygląda na początku bardzo niewinnie, może to być zaczerwienienie, strupek czy niegojąca się rana. Jeśli utrzymuje się przez dłuższy czas, należy ją pokazać lekarzowi.

 

Jak Pan ocenia wiedzę Polaków na temat profilaktyki raków skóry i czerniaków?

Coraz więcej osób wie, jak wygląda czerniak, a także, jak zachować się na słońcu, ale, niestety, wciąż za mało stosuje tę wiedzę w praktyce. Musimy pamiętać, że w dużej mierze za swoje zdrowie i profilaktykę nowotworową odpowiadamy sami. Dlatego trzeba chronić skórę przed promieniowaniem ultrafioletowym (UV), ponieważ pod jego wpływem nie tylko szybciej się ona starzeje, ale też dochodzi do uszkodzenia jej komórek. A jeśli już coś pojawi się na ciele, pokazać lekarzowi. Stary polski mit, że „lepiej nie ruszać”, jest bardzo szkodliwy. Gdyby był prawdziwy, nikogo byśmy nie wyleczyli. Jeśli mamy pokonać czerniaka, to w 99% zrobimy to chirurgicznie. Wczesne wycięcie gwarantuje powrót do zdrowia.

Onkolodzy i dermatolodzy przestrzegają przed wylegiwaniem się na słońcu. Jakie niebezpieczeństwo niesie ze sobą kontakt skóry z promieniami ultrafioletowymi emitowanymi przez słońce?

W Polsce opalanie utożsamiane jest z leżeniem plackiem na słońcu. A to nieprawda. Opalanie to w ogóle narażenie skóry na słońce. Wielu moich pacjentów twierdzi, że się nie opala, tymczasem ich skóra jest zniszczona, bo np. podczas prac w ogrodzie zdejmują koszulkę czy podczas biegania zapominają o czapce. Efekt? Skóra zmienia kolor na czerwony lub brązowy.

Jak zatem bezpiecznie korzystać ze słońca?

Z głową, tzn. wychodząc na słońce, założyć kapelusz i okulary – najlepiej z filtrem UV, a te części ciała, które są nieosłonięte, posmarować kremem z filtrem minimum 30 SPF. Jednak większość Polaków ma jasną karnację, więc zalecałbym 50. Należy też unikać nadmiernej ekspozycji na promienie słoneczne, szczególnie pomiędzy 11.00 a 15.00, kiedy słońce świeci najintensywniej, i prawidłowo stosować kremy z filtrem.

Co rozumie Pan pod pojęciem „prawidłowo”?

Przede wszystkim powinniśmy dobrać preparat właściwy dla swojej karnacji. Smarowanie trzeba powtarzać po dwóch, trzech godzinach i zawsze po wyjściu z wody, gdy wytarliśmy się ręcznikiem. To, że krem jest wodoodporny oznacza tylko tyle, że nie zmywa się natychmiast. Nie jest natomiast ręcznikoodporny, dlatego trzeba nałożyć kolejną warstwę preparatu.

Czy między intensywnym opalaniem się a przyczyną czerniaka można postawić znak równości?

Tak. Czerniak w 90%, a inne raki skóry niemal w 100% są zależne od promieniowania ultrafioletowego. Kiedyś nowotwór ten nie występował w Polsce tak często jak dzisiaj. Chorowano np. na raka żołądka z powodu przetworzonej żywności itd. Obecnie czerniak zbiera żniwo z powodu mody na intensywne opalanie. Szacunki epidemiologiczne mówią, że co dziesięć lat liczba zachorowań się podwaja.

Czy wszyscy jesteśmy narażeni na zachorowanie na czerniaka w takim samym stopniu?

Ogólnie mówiąc, podatne są osoby o włosach blond lub rudych, jasnych oczach i jasnej cerze, która jest wrażliwa na oparzenia słoneczne. Także osoby piegowate i mające dużo pieprzyków, przebarwień czy znamion. Generalnie rasa czarna i żółta rzadziej chorują na czerniaka niż rasa biała. Teoretycznie im więcej mamy barwnika, tym posiadamy większą odporność. Ale wśród czynników ryzyka jest też rodzinne obciążenie zachorowaniami na czerniaka lub inne nowotwory skóry oraz nadmierna ekspozycja na promienie UV. Dlatego należy zwracać uwagę na swoją skórę i jak najmniej ją – mówiąc kolokwialnie – maltretować. Także w solariach.

Jak samemu badać skórę?

Wystarczy raz na trzy miesiące dokładnie ją obejrzeć. Jeśli mamy dużo znamion np. na plecach dobrze poprosić kogoś, by zrobił nam telefonem zdjęcie, a następnie za jakiś czas kolejne, dzięki czemu będziemy mogli porównać zmiany. Oglądamy też stopy, wewnętrzne strony dłoni, skórę między palcami oraz na owłosionej części głowy. Pacjentowi często niełatwo ocenić rodzaj pieprzyków, dlatego warto wybrać się do dermatologa lub onkologa na badanie dermatoskopem, który pozwala oglądać zmiany w 10, 12-krotnym powiększeniu, pokazując całą strukturę znamienia.

Jak przedstawiają się statystyki dotyczące wyleczalności czerniaka?

W naszym instytucie wynoszą one ponad 80%. W Polsce ok. 76-77%. Gonimy w tej kwestii Zachód, np. USA, gdzie wyleczalność sięga 90%. Według statystyk Narodowej Strategii Onkologicznej w ciągu sześciu lat o ok. 15% poprawiły nam się wyniki przeżyć pięcioletnich: z ok. 60% do 75%.

Warto podkreślić, iż wczesne czerniaki, czyli o grubości do 1 mm, są wyleczalne w 95%. Większe mają znacznie gorsze statystyki. W tym przypadku nawet leczenie chirurgicznie nie zawsze daje pożądany efekt. Jednak obecnie mamy w Polsce nowe terapie i leki, które całkowicie zmieniły perspektywę leczenia przerzutowego czerniaka. Przełomowe w tej kwestii były ostatnie lata, co jest związane z rozwojem leczenia ukierunkowanego molekularnie (działającego na białko związane z wadliwym genem BRAF) oraz immunoterapii (leczenia działającego na układ immunologiczny). W przypadku czerniaka z przerzutami stosujemy leczenie uzupełniające, czyli zmniejszające ryzyko nawrotu choroby. Jeśli chory miał przerzut na węźle chłonnym, to jeszcze cztery lata temu był tylko obserwowany, bo nie było nic więcej. Teraz przez rok dostaje terapię, która o ok. połowę zmniejsza ryzyko nawrotu choroby. To bardzo ważny element. Mamy też pełen dostęp – tak jak na Zachodzie – zarówno do immunoterapii prostej, jak i immunoterapii skojarzonej z dwóch leków. Do tego trzy różne połączenia lekowe działające w przypadku zaburzenia genetycznego, które jest związane z wadliwym genem BRAF i występuje u połowy chorych na czerniaka. Takie leczenie jest stosowane w ponad 30 polskich ośrodkach, m.in. w Siedleckim Centrum Onkologii jest dostępne leczenie czerniaka skóry w stadium lokoregionalnym.

Dziękuję za rozmowę.