Nie tylko kochaj, ale i wymagaj
Stawianie go w rzędzie obok innych zawodów ma sens o tyle, że pokazuje, jak bardzo zdajemy się na intuicję czy wyczucie, a w zakresie kształcenia – co najwyżej na szkołę życia. Bo przecież rodzicem się jest i już! A skoro bywa i tak, że wychowanie przypomina eksperymentowanie na żywym organizmie, które może przynieść więcej szkody niż pożytku, nawet pytanie: „Co z ciebie wyrośnie?” wydaje się na miejscu. Tyle że to rodzice powinni na nie odpowiedzieć, zastanawiając się przy okazji nad niedostatkami roli wychowawcy.
Niezła szkoła
A jednak można zdobyć „szkolne” szlify, poprzez udział w programie Szkoła dla Rodziców i Wychowawców. – Najczęściej rodzice mówią, że zależy im, aby relacje między nimi a dziećmi były ciepłe – mówi Monika Niedziółka z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Siedlcach o oczekiwaniach zgłaszających się do udziału w programie. Wraz z Beatą Tchórzewską prowadzi już trzecią edycję Szkoły. Zgodnie z hasłem przewodnim: „Kochać i wymagać”, uczą, jak wymagać i nie ranić, jak mówić i słuchać; stosować ograniczenia, kary i nagrody oraz pozytywną pochwałę, a także jakimi metodami zachęcać do współpracy. Duży blok zajęć poświęcony jest umiejętności odczytywania uczuć dziecka. – To naprawdę bazowa wiedza i umiejętności, ale są one kluczowe – podkreśla B. Tchórzewska. Nie sposób jednak wyliczyć podejmowanych zagadnień, bo problemy, z jakimi przychodzą rodzice, często wykraczają poza tematykę programu.
Słucham. A słyszysz?
– Rodzice skarżą się na brak kontaktu z dziećmi. ...
Monika Lipińska