Nie tylko na wnuczka
W ubiegłą niedzielę w niektórych siedleckich kościołach odczytano apel, w którym policja ostrzega przed oszustami, którzy, podszywając się za krewnego lub funkcjonariusza policji, okradają starsze osoby. W ostatnim czasie mundurowi otrzymują nawet kilka telefonów informujących o próbie wyłudzenia. Na szczęście większość seniorów nie daje się nabrać, co dowodzi, że zwiększyła się świadomość społeczna w tej kwestii, to jednak oszustw wciąż jest za dużo. Rekord wyłudzonej kwoty, jaki padł na terenie powiatu, to ponad 200 tys. zł. Przestępcy starannie wybierają swoje ofiary. Najczęściej ze starej książki telefonicznej. Im bardziej staroświeckie imię, tym lepiej. Następnie dzwonią pod podany numer stacjonarny.
Jeśli trafią na starszą, zaczyna się psychologiczna gra. „Babciu miałem wypadek, potrzebuję pieniędzy” – mówi głos w słuchawce. „Piotrusiu, to ty?” – pyta zaniepokojona seniorka rodu. Policjanci podkreślają, że oszuści nic nie wiedzą o swoich ofiarach poza tym, co mogą znaleźć w książce telefonicznej. Dlatego prowadzą rozmowę w specyficzny sposób, tak aby potencjalny poszkodowany sam domyślił się i „zgadł”, z kim rozmawia. „Ja, babciu. Miałem wypadek. Nic mi nie jest, ale mam problem” – odpowiada „wnuczek”. A od kłopotów zawsze wybawiają pieniądze. To drugi powód – prócz naiwności – dlaczego przestępcy celują w osoby starsze. Bo trzymają dużą gotówkę w domu. „Babciu, potrzebuję pomocy, a konkretnie pieniędzy, żeby uniknąć spawy sądowej” – tłumaczy łamiącym głosem Piotruś. Kiedy starsza osoba zdecyduje się na pomoc, „wnuczek” deklaruje, że sam przyjedzie po pieniądze. Po czym dzwoni po raz kolejny, przepraszając, że jednak nie może osobiście odebrać gotówki, i mówi, iż wyśle zaufaną osobę, której należy ją przekazać. Kochająca babcia postępuje zgodnie ze wskazówkami Pawełka. Po kilku godzinach dowiaduje się, że wnuk nie miał żadnego wypadku i w ogóle do nie dzwonił. – W taki sposób 15 tys. zł straciła 76-letnia mieszkanka Siedlec. Odebrała telefon od podającego się za jej syna mężczyzny, który powiedział, że potrącił samochodem grupę osób i musi pokryć wyrządzone straty. Żeby uwiarygodnić swoją historię, przekazał do telefonu rzekomego policjanta, który potwierdził jego słowa, a następnie powiedział, iż pieniądze odbierze znajomy – mówi kom. Agnieszka Świerczewska, rzecznik prasowy komendy policji w Siedlcach.
Udoskonalają metody
W ciągu ostatnich lat przysłowiowa metoda „na wnuczka” ewoluowała. Złodzieje dokładnie wiedzą, które sposoby już nie działają i dostosowują je do obecnych czasów. Jak to się odbywa? Senior odbiera telefon stacjonarny. W słuchawce odzywa się wnuczek, prosząc o finansową pomoc. Dziadek, mając w pamięci niedawny komunikat policji o tego typu oszustwach, mówi, że nie da się nabrać i zadowolony odkłada słuchawkę. Tymczasem po kilku minutach znowu odzywa się dzwonek. Okazuje się, że to policjant lub z pytaniem: „Czy przed chwilą odebrał pan telefon od osoby podającej się za wnuczka?”. Gdy senior odpowiada, że tak, rzekomy funkcjonariusz tłumaczy rozmówcy, że jest on potencjalną ofiarą oszustwa. Mówi, że poprzedni telefon był próbą wyłudzenia pieniędzy, informując, iż sprawca został namierzony, a także, że prowadzona jest akcja mająca na celu rozpracowanie grupy przestępczej i prosi, by pomóc w zatrzymaniu złodziei oszukujących starszych ludzi na tzw. wnuczka. Ma ona polegać na przekazaniu gotówki wyznaczonej osobie lub przelaniu jej na wskazane konto. Kiedy osoba się zgadza, przestępca podaje jej fałszywy numer legitymacji służbowej. Wyjaśnia, iż to rozwieje wątpliwości. Prosi też o numer telefonu komórkowego, a następnie o rozłączenie i ponowne wybranie numeru alarmowego 997. Problem w tym, że przestępcy nie rozłączają się. Zdarza się więc, iż ofiara wybiera w telefonie numer 997, nie zdając sobie sprawy z tego, że wciąż ma na linii złodziei. Tak się często dzieje szczególnie w starszych typach aparatów stacjonarnych. Wówczas oszust przekazuje tylko słuchawkę wspólnikowi, który, podszywając się pod funkcjonariusza, potwierdza prowadzoną akcję oraz instruuje, by wykonywać wszystkie polecenia policji. Oczywiście po przekazaniu gotówki kontakt się urywa. – Tak został oszukany 91-letni siedlczanin. Mężczyzna został poproszony o pomoc w zatrzymaniu przestępców. Miała ona polegać na zostawieniu pieniędzy w miejscu wskazanym przez podającego się za policjanta rozmówcę. Starszy pan zapakował kilkanaście tysięcy złotych w tzw. reklamówkę i powiesił ją na płocie pobliskiej posesji. Zdarzyło się również, że seniorka wrzuciła swoje oszczędności do jednego ze śmietników usytuowanych w pobliżu osiedla Tysiąclecia – podaje kolejny przykład A. Świerczewska.
Bankowcy coraz czujniejsi
Przestępcy udoskonalają swoje metody, np. ostrzegając, iż nasze oszczędności na koncie bankowym są zagrożone atakiem hackerskim i należy je natychmiast wypłacić i też przekazać policjantowi. Bywa też, że przedstawiają się jako oficerowie policji lub Centralnego Biura Śledczego, ścigający groźnych przestępców finansowych, którzy swoje wtyczki mają także w bankach. Dlatego proszą o pomoc i dyskrecję. Tajne zadanie starszej osoby polega na tym, że idzie do banku, wybiera pieniądze i zostawia je we wskazanym miejscu. – Komenda miejska policji w Siedlcach wystąpiła do placówek finansowych i bankowych z prośbą o zwracanie szczególnej uwagi na osoby w podeszłym wieku, które w oddziale banku dokonują likwidacji konta i natychmiast wydają dyspozycje założenia nowego rachunku – informuje rzecznik siedleckiej policji. Okazuje się, iż apel już przyniósł efekty. – Jedno z oszustw zostało udaremnione, gdy pracownica banku, do której zgłosiła się starsza pani, zaczęła podejrzewać, iż seniorka może być ofiarą oszustwa. Poinformowała klientkę, że nie ma w placówce takiej kwoty, odsyłając starszą panią do głównej siedziby w banku w Siedlcach. Kiedy wyszła, pracownica natychmiast powiadomiła swojego dyrektora oraz policję. Funkcjonariusze natychmiast zjawili się w banku, instruując niedoszłą ofiarę, jak ma się zachowywać. Następnie w pobliżu placówki zatrzymali osobę, która czekała na odbiór gotówki – opowiada kom. Świerczewska.
Jak nie dać się oszukać?
– Przede wszystkim należy pamiętać, że podczas swych działań policja nigdy nie posługuje się pieniędzmi należącymi do prywatnych osób. Jeżeli więc rozmówca podający się za funkcjonariusza czy urzędnika chce wykorzystać naszą gotówkę, jest to ewidentne oszustwo – ostrzega policjantka, podkreślając, iż w przypadku jakichkolwiek podejrzeń co do tożsamości dzwoniącej lub odwiedzającej osoby, należy powiadomić policję, rodzinę, sąsiadów, upewniając się jednak, że wcześniejsze połączenie zostało przerwane, czyli przed wybraniem numeru zaczekać na ciągły sygnał w słuchawce lub zadzwonić z komórki. Rozmawiajmy też z naszymi babciami, dziadkami, ciociami itd., by podczas wszelkich rozmów telefonicznych zachowali czujność i ostrożność.
MD