Rozmaitości
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Nie tylko na wnuczka

Dobre serce i chęć pomocy innym wpędziły 82-letnią mieszkankę miasta w olbrzymie kłopoty. Uwierzyła telefonicznemu oszustowi w łzawą historię i oddała mu wszystkie swoje oszczędności. Kobieta straciła… 95 tys. zł.

Fałszywi wnuczkowie i policjanci znowu się uaktywnili. Na szczęście większość seniorów nie daje się nabrać na ich sztuczki, co dowodzi, że rośnie społeczna świadomość w tej kwestii, to jednak oszustw wciąż jest za dużo. Salon podobno spełnia też ważne zadanie społeczne - przełamuje pewne tabu. Płacisz - i masz. I czasu zaoszczędzasz, i zachodu. 1 lutego do dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach zadzwoniła mieszkanka, twierdząc, iż właśnie rozłączyła rozmowę, podczas której mężczyzna, podając się za policjanta, próbował wyłudzić od niej pieniądze. Jak się okazało, był to początek serii telefonów, a raczej zmasowanego ataku, który na seniorów próbowali przypuścić przestępcy.

Kolejna siedlczanka miała szczęście, że podczas rozmowy z oszustką odezwał się mąż. Kiedy złodziejka usłyszała jego głos, natychmiast przerwała połączenie.

Następne zgłoszenie policjanci otrzymali z jednego z siedleckich oddziałów bankowych, do którego zgłosiła się kobieta mająca zamiar wypłacić wszystkie oszczędności, tj. 50 tys. zł. – Pracownicy placówki zorientowali się, że mają do czynienia z próbą wyłudzenia pieniędzy i od razu zadzwonili do naszej komendy. Przybyli na miejsce policjanci ustalili, że do starszej pani zadzwoniła kobieta, która przedstawiła się jako jej wnuczka, prosząc o pożyczkę na zakup domu. Dopiero w obecności funkcjonariuszy potencjalna poszkodowana skontaktowała się z wnuczką, która, oczywiście, zaprzeczyła, że rozmawiała z babcią – mówi kom. Agnieszka Świerczewska, rzecznik prasowy siedleckiej policji.

Jednak – jak podkreślają śledczy – oszuści dzwonią, dopóki kogoś nie „wkręcą”. Historia według doskonale znanego scenariusza przydarzyła się tym razem 82-letniej siedlczance. Kobieta, niestety, uwierzyła, że rozmawia z córką, która poinformowała, że spowodowała wypadek drogowy. W pewnym momencie do rozmowy włączył się mężczyzna i, tłumacząc, że jest policjantem, poinformował, iż potrzebne są pieniądze na wpłatę kaucji. Seniorka, oczywiście, zadeklarowała pomoc, a następnie przekazała 95 tys. zł kurierowi, który niebawem zjawił się jej mieszkaniu.

 

Zbyt ufni

 

Jak to możliwe, że mimo tylu apeli policji, przestróg z ambony oszuści wciąż zbierają żniwo? – Przestępcy wykorzystują fakt, że starsi ludzie stosunkowo szybko nabierają zaufania do nowo poznanych osób i nawet jeśli słyszeli o podobnych kradzieżach, to nie biorą pod uwagę, że to właśnie na nich może być zastawiona pułapka. Po za tym oszuści stosują coraz bardziej wyrafinowane sposoby – odpowiada A. Świerczewska. Ponadto osoby starsze są bardzo przywiązane do rodziny, a dodatkowo wiele jest wśród nich ludzi samotnych, którzy czekają, by krewni sobie o nich przypomnieli. A kiedy nagle ta rodzina jest w potrzebie, seniorom wyłącza się racjonalne myślenie.

 

Halo, babcia?

Jak okradają fałszywi wnukowie? – Zwykle zaczyna się tak samo. W mieszkaniu starszej osoby dzwoni telefon. Rozmówca przedstawia się jako wnuk, kuzyn itd. Tłumaczy, że popadł w kłopoty, np. miał wypadek, jest chory, lub mówi, iż trafiła mu się niepowtarzalna okazja, np. zakup mieszkania. Następnie prosi o natychmiastową pomoc finansową, prowadząc rozmowę w taki sposób, by od swojej ofiary wyciągnąć jak najwięcej informacji – podkreśla rzecznik siedleckiej policji.

Kiedy już starszy pan bądź pani zgadza się pomóc, oszust mówi, że sam nie może przyjść po gotówkę, ale zgłosi się po nią jego znajomy albo podaje numer rachunku, prosząc o przelew. Bywa nawet, że proponuje wspólne wyjście do banku, aby wypłacić pieniądze z konta. Ofiara, wierząc, że pomaga komuś bliskiemu, zostaje okradziona.

 

Oszustwo książkowe

 

W jaki sposób złodzieje decydują o wyborze ofiary? Bardzo często przeglądają książki telefoniczne. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że abonentem będzie osoba starsza, gdyż młodzi decydują się dziś raczej na telefony komórkowe. Dodatkowym kryterium jest imię właściciela numeru. Oszuści celują w te charakterystyczne dla starszego pokolenia. Prędzej zadzwonią do Leokadii niż Sandry, szybciej wybiorą Józefa niż Mateusza. Jak wynika z policyjnych statystyk, najmłodsi poszkodowani mają od 60 do 65 lat, najstarsi – przeszło 80. Kilka miesięcy temu 86-letnia mieszkanka Mazowsza przekazała fałszywej wnuczce kilka tysięcy złotych, choć… nigdy nie była niczyją babcią. Kiedy zapytano, dlaczego dała pieniądze, skoro nie miała wnuków, odpowiedziała rozbrajająco: „Ale zawsze chciałam mieć”.

Czasami seniorzy tracą dorobek całego życia. Rekord wyłudzonej kwoty, jaki padł na terenie powiatu siedleckiego, to ponad 200 tys. zł.

 

Na policjanta i urzędnika

 

Jednak w ostatnich latach metoda „na wnuczka” ewoluowała. Złodzieje podają się za urzędnika, funkcjonariusza Centralnego Biura Śledczego, prokuratora, policjanta. Ten ostatni sposób ma dwie wersje. Pierwsza z nich jest bardzo zbliżona do klasycznego „wnuczka”. Oszust przez telefon przedstawia się jako policjant i twierdzi, że bliski członek rodziny trafił do aresztu, a teraz potrzebne są pieniądze na kaucję. Druga wersja jest bardziej rozbudowana. Przestępcy przez telefon również podają się za policjantów. Twierdzą, że obserwują oszusta, który właśnie planuje zadzwonić do ofiary i spróbuje metody „na wnuczka”. Następnie przekonują seniora, żeby przekazał pieniądze „wnuczkowi”, który zostanie zatrzymany przez „policjantów” na gorącym uczynku. Do przekazania oszczędności dochodzi, ale do aresztowania już nie.

Przestępcy stale udoskonalają swoje metody, np. ostrzegając, iż nasze oszczędności na koncie bankowym są zagrożone atakiem hakerskim i należy je natychmiast wypłacić i  przekazać policjantowi.

Bywa też, że przedstawiają się jako oficerowie CBŚ ścigający groźnych przestępców finansowych, którzy swoje wtyczki mają także w bankach. Dlatego proszą o pomoc i dyskrecję. Tajne zadanie starszej osoby polega na tym, że idzie do banku, wybiera pieniądze i zostawia je we wskazanym miejscu. Oszuści zapewniają, że operacja jest pod pełną kontrolą, zaś wypłacającym gotówkę nic nie grozi, ponieważ w banku będą na nich czekały banknoty fałszywe lub prawdziwe, ale specjalnie oznakowane.

– Podczas swych działań policja nigdy nie posługuje się pieniędzmi należącymi do prywatnych osób. Jeżeli więc osoba podająca się za funkcjonariusza czy urzędnika chce wykorzystać naszą gotówkę, jest to ewidentne oszustwo – uczula kom. Świerczewska, dodając, iż jakiś czas temu KMP wystąpiła do placówek finansowych i bankowych z prośbą o zwracanie szczególnej uwagi na osoby w podeszłym wieku, które w oddziale banku dokonują likwidacji konta i natychmiast wydają dyspozycje założenia nowego rachunku. Jak pokazuje przykład sprzed tygodnia, kiedy to pracownicy banku uchronili siedlczankę przed utratą 50 tys. zł, apel przynosi efekty.

 

Przede wszystkim czujność!

 

Wprawdzie policja współpracuje z instytucjami finansowymi, to jednak nic nie zastąpi ostrożności, którą muszą zachować sami seniorzy. – W przypadku jakichkolwiek podejrzeń co do tożsamości dzwoniącej lub odwiedzającej osoby należy powiadomić policję, rodzinę, sąsiadów, upewniając się jednak, że wcześniejsze połączenie zostało przerwane, czyli przed wybraniem numeru zaczekać na ciągły sygnał w słuchawce lub zadzwonić z komórki – radzi A. Świerczewska. – W żadnym wypadku nie przekazujmy pieniędzy nieznajomym i nie przelewajmy ich na wskazane przez nich konta bankowe. Rozmawiajmy też z naszymi babciami, dziadkami, ciociami itd., by podczas wszelkich rozmów telefonicznych zachowali czujność. A kiedy stanie się najgorsze – mimo wstydu i obaw – nie wahajmy się zgłaszać sprawy na policję – dodaje rzecznik siedleckiej policji.

MD