Rozmaitości
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Nie wystarczy wstrzymać oddech

Rolnicy są narażeni na działanie różnorodnych pyłów - roślinnych, zwierzęcych, chemicznych oraz drobnoustrojów. Jednak wielu właścicieli gospodarstw nie zdaje sobie z tego sprawy, twierdząc, iż to zwykły kurz sprawia, że borykają się z przewlekłym kaszlem, katarem czy dusznościami. Tymczasem objawy mogą mieć związek z niebezpieczną chorobą.

Główny Urząd Statystyczny corocznie publikuje dane na temat zagrożeń w środowisku pracy. Okazuje się, że drugim po hałasie wywołującym poważne kłopoty zdrowotne jest właśnie pył organiczny. Potwierdzają to również badania prowadzone przez Instytut Medycyny Wsi. Wynika z nich, że nawet 10% osób zatrudnionych w rolnictwie i przetwórstwie artykułów rolnych może mieć objawy związane z długotrwałym przebywaniem w pyle zbożowym. Jednak choroby może wywoływać również ten pochodzący z uprawy ziół, chmielu, lnu, hodowli drobiu, trzody chlewnej.

Wciąż wiele do zrobienia

Właściciele gospodarstw nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, iż pył, z którym spotykają się na swoim podwórku czy w oborze, może być przyczyną poważnych kłopotów zdrowotnych, a nawet prowadzić do trwałego inwalidztwa. Potwierdza to przypadek 55-letniego Pawła, rolnika z dziada pradziada, do niedawna jeszcze okazu zdrowia. Od pewnego czasu męczył go suchy kaszel, miał też świszczący oddech. Swoje dolegliwości 55-latek tłumaczył alergią. Jednak kiedy zaczął dusić się po pracy przy koszeniu łąki, przy sianie, przy zbożu itd., postanowił szukać pomocy u specjalistów, bo miejscowi lekarze przepisywali jedynie leki, które i tak nie pomagały. W katedrze chorób płuc i astmy Instytutu Medycyny Wsi w Lublinie stwierdzono zaawansowany stan choroby zwanej „płuco rolnika”, czyli alergiczne zapalenie pęcherzyków płucnych. – Żyję na sterydach. Biorę lekarstwa każdego dnia, żeby się w nocy nie dusić – mówi Paweł, mężczyzna w średnim wieku, okazałej postury, skarżąc się, że niewiele może pomóc swoim bliskim w gospodarstwie. Szkodzą mu kwitnące łąki, pachnące siano, kurz.

– Wprawdzie rolnicy coraz częściej zdają sobie sprawę z tego, że pył organiczny może być szkodliwy, ale wciąż jest wiele do zrobienia, by uświadomili sobie, iż podczas wykonywania wielu prac narażają swoje zdrowie – podkreśla kierownik samodzielnego referatu prewencji, rehabilitacji i orzecznictwa lekarskiego Placówki Terenowej KRUS w Siedlcach Marek Zając.

Narażeni przez cały rok

Czym jest pył organiczny i dlaczego jego wdychanie może być niebezpieczne? – Pyły obecne w rolniczym środowisku pracy definiowane są jako niejednorodna mieszanina cząstek pochodzenia roślinnego, zwierzęcego i glebowego – odpowiada kierownik zakładu alergologii i zagrożeń środowiskowych IMW w Lublinie dr Wioletta Żukiewicz-Sobczak, tłumacząc, iż w skład pyłów wchodzą mikroorganizmy i wytwarzane przez nie substancje, pyłki roślinne, cząstki tkanek roślinnych i ziarna skrobi, cząstki ciała i wydalin roztoczy, owadów i zwierząt gospodarskich, cząstki nawozów, pestycydów i gleby, przy czym skład ilościowy i jakościowy zależy od miejsca pracy. – Największe znaczenie chorobotwórcze mają te pochodzące od żywych organizmów, tzw. bioaerozol. Ponadto w większości pyłów spotykanych w rolnictwie występują drobnoustroje, a także składniki mineralne, w tym wolna krystaliczna krzemionka – dodaje.

Marek Zając przypomina, że największe zapylenie powstaje podczas takich prac jak: wałowanie, koszenie zbóż, prasowanie słomy czy zbiór buraków. Do dużego stężenia szkodliwych substancji dochodzi również w pomieszczeniach inwentarskich i magazynowych, gdzie gospodarze przebywają często wiele godzin. Zatem na działanie szkodliwych substancji rolnik narażony jest właściwie przez cały rok – zauważa inspektor.

Podstępny nieprzyjaciel

Do czego prowadzi nadmierne wdychanie pyłów? – Może się to przyczyniać do rozwoju wielu chorób, m.in.: astmy oskrzelowej i alergicznego zapalenia pęcherzyków płucnych. Ich główne objawy to: duszności, ucisk w klatce piersiowej, kaszel, gorączka i dreszcze, bóle głowy, mięśni, a także uczucie osłabienia. Jednak wielu chorych lekceważy te oznaki, traktując je jako przeziębienie – podkreśla dr Żukwicz-Sobczak, dodając, iż również lekarze pierwszego kontaktu często mają kłopot z postawieniem właściwej diagnozy, dlatego idąc do specjalisty  powinniśmy poinformować go o związku między wykonywaną pracą a występującymi objawami. – Gdy wywołana przez pył choroba nie jest właściwie rozpoznana, skutki mogą być tragiczne: stopniowo obniża się wydolność płuc, narasta duszność, a w płucach pojawiają się zwłóknienia. Zmiany w układzie oddechowym zaburzają czynność krążenia, co w ostatecznym wyniku prowadzi do zgonu. Niestety, choroba często jest rozpoznawana dopiero na stole sekcyjnym – ostrzega kierownik zakładu alergologii i zagrożeń środowiskowych IMW.

Dmuchać na zimne

Choć do Placówki Terenowej KRUS w Siedlcach zgłoszono zaledwie kilka przypadków chorób wywołanych pyłem – pylice i zewnątrzpochodne alergiczne zapalenie pęcherzyków płucnych, to inspektorzy wolą dmuchać na zimne. Dlatego KRUS organizuje szkolenia, warsztaty, konferencje, na których specjaliści m.in. od higieny pracy ostrzegają przed zagrożeniami związanymi z pyłem. – Uczulają, by w zapylonych pomieszczeniach stosować półmaski z filtrami przeciwpyłowymi lub przynajmniej maseczki jednorazowego użytku. Mówią również, jak ważna jest wentylacja pomieszczeń produkcyjnych i przestrzeganie zasad przechowywania surowców w warunkach niskiej temperatury i wilgotności, przy dostępie powietrza – opowiada M. Zając.

Do redukcji zapylenia przyczynia się również instalowanie osłon przy maszynach czyszczących i młócących, emitujących duże ilości pyłu. Rzeczą ważną jest wyeliminowanie przestarzałych urządzeń, które ułatwiają rozwój i rozsiewanie szkodliwych czynników biologicznych w miejscu pracy. Warto pamiętać, że przy braku specjalistycznych masek czy respiratorów skutecznie wychwytujących niebezpieczne cząstki pyłu, pewne znaczenie mają

nawet bardzo proste osłony twarzy, jak proste półmaski lub w ostateczności nawet wilgotne chusteczki czy chroniące oczy okulary.

Profilaktyka prowadzona przez KRUS jest bardzo potrzebna, bo – jak wykazały zagraniczne badania – rolnicy, którzy zdają sobie sprawę z zagrożenia, jakie przedstawia kontakt z pyłem ze spleśniałego surowca, rzadziej chorują na „płuco rolnika” i inne dolegliwości wywołane przez pył.

Jolanta Krasnowska