Nie za wszelką cenę
W IV lidze w tygodniu trzeba uczestniczyć przynajmniej w trzech jednostkach treningowych, a zawodnicy studiują, pracują i nie mają czasu ani motywacji do brania udziału w treningach. Dopóki nie wyszkolimy zawodników, którzy, mając 17-18 lat, będą nadawali się do gry w IV lidze, to będą takie skutki, jakie mamy. Jeszcze raz podkreślę, że nie jesteśmy szaleńcami, by robić wszystko, aby wywalczyć awans do III ligi, bo zbliża się 100-lecie klubu. Popadlibyśmy w kłopoty finansowe, co groziłoby upadkiem klubu.
Miniona piłkarska jesień nie była udana dla piłkarzy Orląt, którzy, po rozegraniu 15 kolejek spotkań z dorobkiem zaledwie 9 punktów, plasują się na przedostatnim, dziewiątym miejscu w tabeli grupy 1 IV ligi lubelskiej. Zapewne wszyscy związani z Orlętami spodziewali się lepszego wyniku.
Na pewno wszyscy liczyli na więcej, ale takie są, niestety, realia i na tyle nas aktualnie stać. Jesteśmy odpowiedzialnymi ludźmi w zarządzie i nie rzucamy się z motyką na słońce, by robić jakieś kosmiczne wyniki kosztem stabilności finansowej klubu. Stąd tak krawiec kraje, jak mu materii staje, ale nie poddajemy się i dalej będziemy walczyli o utrzymanie.
Czyli należy rozumieć, że ze względów finansowych nie pozyskaliście przed rozgrywkami lepszych, przynajmniej w założeniu, zawodników, którzy zapewniliby wyższe miejsce?
Zgadza się. Nasz budżet jest jednym z najniższych w IV lidze w całym województwie. Opieramy się o naszych wychowanków, których jeszcze za dużo nie mamy i dopiero próbujemy ich wyszkolić, a nie wszyscy zawodnicy z zewnątrz chcą grać za mniejsze pieniądze. W ten sposób rynek nam się kurczy i tak naprawdę pozostają nam tylko piłkarze, którzy studiują i mają ambicję, by grać u nas na poziomie IV ligi.
Czyli ze względów finansowych nie macie dużego pola manewru w tej kwestii?
Najbardziej nam zależy na oparciu składu o własnych wychowanków. Problemem jest to, że w IV lidze trzeba systematycznie trenować. Nie można, tak jak w lidze okręgowej, zagrać meczu, a potem rozjechać się do domów. W IV lidze w tygodniu trzeba uczestniczyć przynajmniej w trzech jednostkach treningowych, a zawodnicy studiują, pracują i nie mają czasu ani motywacji do brania udziału w treningach. Dopóki nie wyszkolimy zawodników, którzy, mając 17-18 lat, będą nadawali się do gry w IV lidze, to będą takie skutki, jakie mamy. Jeszcze raz podkreślę, że nie jesteśmy szaleńcami, by robić wszystko, aby wywalczyć awans do III ligi, bo zbliża się 100-lecie klubu. Popadlibyśmy w kłopoty finansowe, co groziłoby upadkiem klubu.
Dotknął Pan tematu, który dotyczy nie tylko Orląt, ale też wielu klubów głównie z niższych lig. Ceni się to, że szkolicie młodych piłkarzy, ale gdy osiągają oni wiek 18-19 lat zaczynają studia, pracę często poza miejscem zamieszkania. Ponadto najlepsi mogą odejść do silniejszych klubów. Zatem wykorzystanie wyszkolonych zawodników może nie przynieść oczekiwanych efektów.
Wszystko się zgadza. W klubie jest teraz problem, że nie mamy juniorów starszych i młodszych, natomiast posiadamy drugą drużynę, w której grają chłopcy wieku 15-16 lat. Stąd w ostatnich latach do seniorów nie dołączali nasi wychowankowie. Gdy będziemy dobrze szkolili, to część zawodników wyjedzie do silniejszych klubów, ale część zostanie, a cykl się będzie powtarzał. Tak to wygląda w amatorskiej piłce.
Czy patrząc na sytuację w tabeli, jest Pan optymistą, że w roku jubileuszu klubu uda się utrzymać zespół w IV lidze?
Zobaczymy, co przyniesie boisko. Na nic się nie nastawiamy, wiemy na co nas stać z takim budżetem, jaki mamy. Jeśli ugramy na boisku to, co będzie potrzebne do utrzymania, zostaniemy w IV lidze. Jeżeli nie, to będziemy żyli dalej i szkolili młodzież, bo to dla nas priorytet, a do IV ligi kiedyś wrócimy. Nie ma u nas ciśnienia, że za wszelką cenę musimy utrzymać się w lidze. Podchodzimy do tego racjonalnie, wiemy, na co nas stać. Z miasta na seniorów nic nie otrzymujemy. Przeznaczamy na nich tylko to, co sami wypracujemy lub pozyskamy od sponsorów. Tych pieniędzy jest niewiele i jesteśmy trzecim albo czwartym wyborem dla zawodników.
Mamy określoną sytuację gospodarczą w kraju, samorządy też mają kłopoty finansowe, więc chyba nie możecie liczyć na większe środki od sponsorów i miasta…
Mamy pieniądze od sponsorów, a od miasta na młodzież i na tym bazujemy.
Czy w związku z sytuacją finansową przystąpicie do wiosennej rundy w składzie z rundy jesiennej i nie będzie wzmocnień?
Jakieś zmiany będą, a czy na plus czy minus, to okaże się dopiero podczas rozgrywek. Na to może mieć wpływ wiele czynników determinujących poczynania życiowe zawodników.
Przygotowania zespołu odbędą się w Łukowie?
Na to nas tylko stać, a trenować będziemy w halach i na orlikach.
Jaka jest szansa na budowę pełnowymiarowego boiska sztucznego w Łukowie?
Inwestycja jest wpisana do budżetu miasta na 2023 r. Jest to projekt sztucznego boiska z zadaszeniem oraz hal treningowych dla innych dyscyplin, które są w Łukowie. Wszystko idzie więc w dobrą stronę. Teraz pozostaje tylko kwestia decyzji rady miasta, co dalej będzie działo się z tym zadaniem.
A jak wygląda obecnie sytuacja finansowa Orląt?
Jest skromnie i stabilnie. Nie szalejemy i spokojnie pracujemy. Na koniec ubiegłego roku mieliśmy niewielki dług w wysokości ok. 20 tys. zł.
Mówimy o piłce nożnej… A co dzieje się z innymi sekcjami w klubie?
Jest boks i zapasy. Sekcje normalnie działają. Maja większe sukcesy niż piłkarze, ale specyfika tych dyscyplin jest inna.
Na koniec chciałbym wyrazić nadzieję, że mimo uwarunkowań Orlęta utrzymają się w IV lidze na 100-lecie klubu.
Powtórzę jeszcze raz: zrobimy wszystko, by się udało, ale to nie jest tak, że świat się zawali, gdyby było inaczej. Klub dalej będzie istniał, bo najważniejsza jest akademia, a seniorzy są wprawdzie na świeczniku, a świeczka czasami gaśnie, ale odpalimy ją nowymi zawodnikami.
Dziękuję za rozmowę.
Andrzej Materski