Diecezja
Źródło: AWAW
Źródło: AWAW

Nie zostawiajcie Kościoła!

W dniach 27-28 sierpnia trwała Diecezjalna Pielgrzymka Rodzin Różańcowych. Święto zgromadziło łącznie kilka tysięcy czcicieli różańca.

Sobota była poświęcona kołom różańcowym. Ich członkowie przybyli do sanktuarium MB Leśniańskiej już przed południem. Na miejscu wysłuchali dwóch konferencji wygłoszonych przez ks. kan. Pawła Wiatraka - diecezjalnego moderatora Żywego Różańca i ks. Andrzeja Kubalskiego - diecezjalnego duszpasterza ds. misji.

W czasie zjazdu nie zabrakło także wspólnej modlitwy różańcowej. Głównym punktem dnia była Eucharystia celebrowana w bazylice pod przewodnictwem bp. Piotra Sawczuka. Hierarcha już na początku homilii przypominał, że różaniec jest szczególnie miły Matce Najświętszej, a przez to także szczególnie skuteczny. Potem biskup nawiązał do ewangelii, która tego dnia dotyczyła przypowieści o talentach.

Ważna rola dziadków

Bp P. Sawczuk wyjaśnił, że ówczesny jeden talent był warty około 100 tys. zł. Judasz sprzedał Jezusa tylko za 30 srebrników.

– W tamtych czasach podobno tyle kosztowały dobre sandały. Jezus został więc sprzedany przerażająco tanio. Dziś niektórzy robią podobnie. Nie wolno nam jednak wystawiać w ofercie handlowej swego Boga. Nie wolno też kupczyć własnym życiem, rozmieniać je na drobne. Na swoje życie mamy patrzeć jako na wspaniały dar, który jest jednocześnie zaproszeniem do współpracy z Bogiem, po to, by nadać mu piękny kształt. Nie zostaliśmy z naszym talentem bez żadnej pomocy i wskazówek; przeciwnie, Gospodarz zostawił nam cenną instrukcję w postaci Ewangelii i ciągle, w dyskretny sposób, nas wspiera – mówił biskup.

Potem dłużej zatrzymał się nad życiem Pauliny Jaricot, założycielki Żywego Różańca, która już jako dziecko bardzo chciała wyjechać na misje.W tamtych czasach było to niemożliwe. Świeckie kobiety nie mogły być misjonarkami. Paulina była jednak wierna dziecięcym ideałom. Z Bożą pomocą potrafiła je odpowiednio rozwinąć. Założyła Żywy Różaniec, którego członkowie mają wspierać i omadlać misje.

– W realizacji ideałów trzeba ukierunkowania i podpowiedzi. Tak dzieje się najczęściej w rodzinie. Papież Franciszek, będąc w Polsce, mówił m.in. o wielkiej roli dziadków. (…) Dziadkowie uczą wnuków modlitwy. Rozmawiają z nimi o różnych sprawach. Wprowadzają w pozytywne myślenie o tradycji, ojczyźnie i Kościele. Papież chciał przezwyciężyć przekonanie, że starsi ludzie mogą dać społeczeństwu niewiele, bo przeważnie nie znają się na nowoczesnych osiągnięciach i nie myślą postępowo. Postęp jednak nie może stać się jedynym celem, nie można odrzucać tradycji i korzeni w imię postępu – głosił bp Piotr.

Z różańcem w ręku

Na koniec homilii, zwracając się do członków KŻR, powiedział:

– Chcę wam bardzo podziękować za wasze świadectwo, za miłość do Kościoła i do Polski, za waszą maryjną pobożność, która jest nam tak bardzo potrzebna. Wiążemy z nią wielkie nadzieje. Wspierajcie wszystkie dobre dzieła, trzymając w rękach różaniec i modląc się we wspólnocie o wszystkie ważne sprawy dla was, dla Kościoła i dla Polski. Niech Matka Najświętsza wyprosi wam potrzebne łaski, umocni was na tej drodze, którą kroczycie i nieustannie daje wam nowych członków do waszych wspólnot. Pewnie wielu z was ma obawy, czy przyjdą kolejni chętni, trochę młodsi od was. Na wizytacjach często mam okazję spotykać się z KŻR. Napawa nadzieją, że również dzisiaj powstają nowe koła i że są ludzie, którzy niezmiennie ufają modlitwie różańcowej.

Kontynuacja świętowania miała miejsce w niedzielę. Centralnym punktem obchodów diecezjalnego święta różańca była suma, celebrowana na pl. św. Józefa pod przewodnictwem biskupa pomocniczego diecezji pińskiej na Białorusi Kazimierza Wielikosielca. Hierarcha podczas homilii podzielił się swoim świadectwem przywiązania do modlitwy różańcowej. Pamięcią wrócił do 1948 r., kiedy to jego rodzinny kościół został zamknięty przez władze radzieckie.

– Zostaliśmy bez kościoła i bez kapłana, ale z różańcem w ręku. Dziś wiem, że ta modlitwa zwyciężyła. Kiedy umarł Stalin, z aresztu wypuszczono kapłanów. Mój ojciec służył wtedy w polskim wojsku w Kobryniu. Kiedy do tamtejszego kościoła powrócił proboszcz, tato przyjechał po mnie do domu i rowerem, pokonując 60 km., zawiózł do owego księdza, prosząc, by udzielił mi Pierwszej Komunii św. Do dziś jestem mu za to wdzięczny. W domu zawsze odmawialiśmy różaniec i słuchaliśmy transmisji mszy nadawanych przez radio. Później zostałem zabrany na trzy lata do radzieckiego wojska. Tam nie było Eucharystii. Kiedy odjeżdżałem mama prosiła, bym co niedzielę odmawiał różaniec. Robiłem tak. Przez trzy lata odmawiałem go na palcach. Codziennie rano i wieczorem z pamięci modliłem się litanią do Matki Bożej – opowiadał bp Kazimierz.

Do nieba – przez Maryję

Potem przyszły hierarcha wyjechał do Wilna, bo tam bez przeszkód mógł uczestniczyć w Mszy św. Często modlił się w Ostrej Bramie. Przyznał, że przed obliczem Maryi odkrył swoje powołanie do kapłaństwa. W dalszej części homilii hierarcha opowiadał o Kościele na Wschodzie. Dziś jego sytuacja jest o wiele lepsza niż kilkadziesiąt lat temu. Nie jest idealnie, ale widać, że wiara tamtejszych ludzi odradza się.

– Proszę was, nie porzucajcie różańca i ołtarza. Matka Boża w swoich objawieniach przestrzegała przed wojnami, ale nie usłuchaliśmy. Odmawiajmy różaniec na Jej cześć. Tajemnice różańcowe to przecież Ewangelia! Maryja wspiera swoich czcicieli i prowadzi ich ku świętości. Przykładem jest nam św. Jan Paweł II. Moi drodzy, proszę, nie zostawiajmy także kościoła. Papież Polak przypominał, że Msza św. jest szczytem i źródłem naszego życia. Nie ma nic ważniejszego, niż uczestnictwo w Eucharystii. Nie zostawiajmy Pana Boga, bo bez Niego czeka nas niewolnictwo duchowe – przestrzegał bp K. Wielikosielec. 28 sierpnia na uroczystości różańcowe tradycyjnie przybyło kilka pielgrzymek z Białej Podlaskiej. Wszyscy byli serdecznie witani przez ojców paulinów. Pieszo do Matki Bożej szli pątnicy z parafii: Narodzenia NMP (400 osób), Chrystusa Miłosiernego (450), św. Michała Archanioła (230), bł. Honorata i św. Anny (1500) oraz Wniebowzięcia NMP (550). Tradycyjnie każdy, kto odwiedził sanktuarium, mógł zaopatrzyć się w chlebek pielgrzyma. Wszystkie pozyskane w ten sposób ofiary będą przeznaczone na utrzymanie bazyliki.

AWAW