Niebezpieczna podróż
Zapleczem tych sił był głównie powiat garwoliński i ziemia stężycka, które ponosiły olbrzymie obciążenia. 26 września komisarz Stanisław Trzaska pisał stamtąd do Wydziału Żywności RNN: „Pospolite ruszenie więcej niż kwartał do tego momentu trwa, do okopów na Pradze wychodziło ludzi po kilkaset, a czasem po tysiącu i to nie raz, rekruta tak konnego jak i pieszego wydała, wojsko w ziemi i powiecie dość znaczne, jako obywatelów generałów majorów Ponińskiego, Baranowskiego, Skilskiego, pułkowników Boskiego, Trzcińskiego i inne przechodzące żywi, dostarcza dzwony do ludwisarniów i inne kruszce, tudzież sukmany, kożuchy i inne rekwizyta wojskowe do Warszawy odsyła, stójki odprawia, furaż dostarcza, na onże w stodołach dworskich młóci, a to wszystko włościanin, kiedyż jest czas na urządzenie roli lub z onej sprzątnienia i czym gdy inwentarz wyzdychał – prócz tego wojska konsystujące w ziemi i powiecie usługę czyni i furaż i prowiant wozi”. Pełnomocnik RNN na ziemię stężycką i powiat garwoliński Karol Sosnowski donosił o zarazie, która tam grasowała. Padały woły, co postawiło pod znakiem zapytania możliwość dokonania zasiewów. Dlatego tamtejsza Komisja Porządkowa wydała zalecenie, aby pobliskie włości dały pomoc w orce i siewie. Z kolei komisarz Trzaska wnioskował o zwolnienie od dostarczania podwód tych włościan, którzy mają przed sobą zbiór i zasiew.
Po inspekcji dywizji Sierakowskiego w Wiśniewie 27 września 1794 r. T. Kościuszko postanowił zlustrować wojska frontu północno-wschodniego i udać się do Grodna. Wybrał się bez żadnej eskorty konno, mając za towarzysza podróży jedynie swego sekretarza J. U. Niemcewicza. Podróż ta napawała współczesnych mu podziwem, jako że już 29 września był u celu. Zewsząd czyhały niebezpieczeństwa, gdyż Kozacy z podjazdów Suworowa włóczyli się po okolicy i dwaj jeźdźcy cudem tylko nie wpadli w ich ręce. Podróż bez eskorty i rozgłosu uważał Najwyższy Naczelnik za najszybszą i najpewniejszą. Prawdopodobnie jechał z Siedlec przez Paprotnię – Korczew – Drohiczyn – Dziadkowice – Bielsk – Zabłudów – Gródek – Krynki – Odelsk. Po drodze jeźdźcy musieli się przeprawiać przez liczne rzeki. Prawdopodobnie co dwie mile zmieniali po wsiach konie. W drodze mogli się przekonać o nastrojach ludności. To, co zobaczył Najwyższy Naczelnik, musiało go napełniać zadumą. Ostatni skrawek wolnej Polski był już poważnie spustoszony, komendy wojskowe w niektórych miejscach wybrały furaże niemal do klepiska i wiele stodół włościańskich stało pustych. Na zachodnim skrawku tego wolnego terenu 27 września komisarz A. Giżycki po rozmowie z gen. Ponińskim pisał do Wydziału Żywności RNN informując o zgrupowaniu gen. Fersena „Wszyscy Moskale ściągnęli się w jedno miejsce do Wólki Tyszyńskiej i zdaje się jakoby o niezawodnej zamyślają przeprawie”.
28 września dywizja gen. Sierakowskiego stanęła obozem pod Sarnowem na południe od Łukowa, gdzie zarządzono jednodniowy postój. Zastano tam już komendę płk. Kwaśniewskiego, która powiększyła stan zgrupowania. Nie wiedziano jeszcze, że tego dnia gen. Poniński napisał prośbę do gen. Sierakowskiego o zwrócenie mu oddziału Kwaśniewskiego, gdyż spodziewał się że gen. Fersen podejmie próbę forsowania Wisły. 29 września Kościuszko w tajemnicy przybył do Grodna. Na rogatkach podał się za kuriera, ale jakiś oficer rozpoznał go na moście i wieść o przybyciu Naczelnika szybko rozniosła się po mieście. „Generał Mokronowski niemało był zdziwiony jakim szczęściem wśród wałęsających się wszędy komend moskiewskich dostaliśmy się cali do Grodna” – zapisał Niemcewicz.
Wojsko litewskie tu zgrupowane było w nienajlepszej kondycji. Wieczorem zwołano odprawę wyższych dowódców wojskowych. Wzięli w niej udział generałowie: Mokronowski, Jasiński, Grabowski, Meyer i płk Zakrzewski. Zreorganizowano dowodzenie. Armia litewska została podzielona na dwie dywizje. Dowództwo nad pierwszą, liczącą ok. 10 tys. żołnierzy, otrzymał gen. Jakub Jasiński, nad drugą w liczbie ok. 5,5 tys. żołnierzy otrzymał gen. Tomasz Wawrzecki. Pieczę nad całością powierzył Naczelnik gen. Stanisławowi Mokronowskiemu. Na odprawie ustalono, że siły główne armii Wielkiego Księstwa Litewskiego przejdą do rej. Bielska Podlaskiego.
Tego dnia w obozie gen. Sierakowskiego pod Sarnowem odczytano rozkaz Naczelnego Wodza, w którym m.in. oznajmiał „Oddalam się od was na krótki czas, ale sercem i przywiązaniem jestem z wami”. Przestrzegał też, by żołnierze nie czynili krzywdy okolicznym włościanom. Sąd pod przewodnictwem gen. Kniaziewicza rozpatrywał sprawę tych oficerów, którzy zachowali się tchórzliwie w starciu pod Terespolem. Czterech oficerów zdegradowano z zastrzeżeniem przywrócenia im stopni, jeśli w przyszłej bitwie się zrehabilitują. Jednego chorążego za opuszczenie sztandaru odsądzono od stopnia dożywotnio. 30 września Kościuszko wyjechał z Grodna przez północne Podlasie do Warszawy. Przed odjazdem obdarował najbardziej mężnych i zasłużonych oficerów złotymi obrączkami z wygrawerowanym napisem „Ojczyzna swemu Obrońcy”. Obrączkę nr 58 otrzymał urodzony w Łomazach por. Józef Hornowski (przyszły sławny płk i generał). Powrotna podróż Najwyższego Naczelnika była równie niebezpieczna jak poprzednia. Okazało się, że już w kilkanaście godzin po jego przejeździe rosyjski gen. Derfelden zajął Krynki. Tym razem Wódz Naczelny wracał do stolicy nie przez Siedlce, lecz przez Sokołów Podlaski, Węgrów i 2 października stanął w Warszawie.
Józef Geresz