Niechciana prawda o grzechu
Tydzień temu Pan zachęcał nas, by to nasze oczekiwanie było wypełnione czuwaniem i modlitwą (Łk 21,36). Dzisiejsza liturgia pokazuje nam, co powinno być istotą czuwania i modlitwy. Usłyszeliśmy słowa z Ewangelii Łukasza, w których na pierwszym planie pojawia się postać św. Jana Chrzciciela. Oto ten, który już w łonie matki, napełniony Duchem Świętym, wskazywał na Mesjasza (Łk 1,15.44), teraz – jako dorosły mężczyzna – wzorem wielkich proroków Starego Testamentu udaje się na miejsce pustynne, by przygotowywać Izraela na Jego objawienie: „Obchodził całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia dla odpuszczenia grzechów” (Łk 2,3). Działalność Jana została skomentowana przez ewangelistę cytatem z Księgi Izajasza: „Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego! Każda dolina zostanie wypełniona, każda góra i pagórek zrównane, drogi kręte staną się prostymi, a wyboiste drogami gładkimi!” (Łk 3,4-5; por. Iz 40,3-5). Słowa Izajasza ukazują szerszy kontekst opisywanych wydarzeń. Proroctwo zostało zaczerpnięte z drugiej części księgi, która czasami określana jest mianem „Księga Pocieszenia Izraela” (Iz 40-55). Starotestamentalny prorok zapowiada w niej, iż Naród Wybrany będzie musiał ponownie doświadczyć życia na wygnaniu, jak to miało miejsce za czasów Józefa Egipskiego i Mojżesza. Tym razem jednak to nie Mojżesz, a sam Bóg będzie prowadził Izraelitów do nowej Ziemi Obiecanej. Głoszenie Jana nad Jordanem jest wypełnieniem tych słów. Ponieważ Mesjasz jest blisko, lud musi się na Niego przygotować. Konieczne jest „wyjście na pustynię”, tzn. spojrzenie na swoje dotychczasowe życie z innej, nowej perspektywy. Pustynia, poprzez którą Izraelici szli do Ziemi Obiecanej, z jednej strony była przestrzenią poznania własnej słabości i niewystarczalności, a z drugiej wierności i miłosierdzia Boga. To doświadczanie musi teraz stać się udziałem tych, którzy mają spotkać Zbawiciela. Taki jest sens „chrztu nawrócenia na odpuszczenie grzechów”, którego Jan udzielał, zanurzając w wodach Jordanu. Dzisiejsze słowo zachęca nas, byśmy my także w czasie Adwentu, oczekując na przyjście Pana, przyjrzeli się sobie pod kątem naszych słabości i uznali, że jesteśmy grzesznikami potrzebującymi Bożej interwencji. Prawda o grzechu może nas niekiedy przytłaczać. Dlatego nie lubimy do niej powracać. Czasami przez całe lata żyjemy, zaprzeczając temu, co w nas jest złe. I nie chodzi tutaj o „małe grzeszki”, które wyznajemy jak litanię na każdej spowiedzi, ale o to, co jest w nas nieprawością na najbardziej podstawowym poziomie. Prośmy zatem Ducha Świętego, by nas uzdalniał do stanięcia w prawdzie i otwarcia przed Bogiem nawet najbardziej mrocznych komnat naszego serca. Pan jest blisko.
ks. Rafał Pietruczuk