Opinie
Źródło: BIGSTOCKPHOTO
Źródło: BIGSTOCKPHOTO

Nieoceniona moc rozmowy

Na każdego przychodzi czas. Ale na niektórych szybciej, niż się spodziewali. Najpierw jest strach, złość, bunt. Pokora nie zawsze przychodzi. Za to nadzieja towarzyszy prawie wszystkim. Nowotwór to konfrontacja z własną śmiertelnością. Może dlatego tak trudno o tym rozmawiać?

Najpierw pojawia się myśl, że może lekarz się pomylił i postawił złą diagnozę. Że zamieniono wyniki badań, lekarz je źle zinterpretował, nagle stanie się jakiś cud, który sprawi, że usłyszymy: przepraszamy, zaszła pomyłka, jest pan/pani zdrowa. Ale to zdarza się tylko w filmach. Najczęściej przychodzi strach i bunt: dlaczego ja, za co? Etap pogodzenia nie zawsze udaje się osiągnąć. Wielu po prostu brakuje czasu.

Ludzkie rozterki

– Bardzo długo nie mogłam pogodzić się z chorobą, często płakałam i było mi bardzo źle – wspomina Anna Sowa z Białej Podlaskiej, która z chorobą walczy już 14 lat. – Świat mi się zawalił, w moim przekonaniu nie było dla mnie ratunku i nikt nie mógł mi przetłumaczyć, że to wcale nie jest koniec. Zaczęłam jeździć do Lublina na spotkania amazonek. Im udało się zmienić moje nastawienie. Kupiłam od nich książeczkę ze wspomnieniami kobiet, które przeszły operacje, i porwałam ją. Dopiero po roku zaczęłam jej szukać i przypomniałam sobie, że wtedy, zaraz po operacji, nie byłam w stanie czytać tych wspomnień. Potem chciałam zobaczyć, jak inne osoby przeżywały chorobę. Różnice w podejściu widzę wyraźnie, od kiedy założyliśmy stowarzyszenie. Nie wszystkie rodziny wspierają chorych i wtedy pomoc grupy jest nieoceniona. ...

JAG

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł