Historia
Niepokorni polscy panowie

Niepokorni polscy panowie

Upadek powstania styczniowego pogrążył nadzieje na odzyskanie przez Polskę niepodległości. Rezygnacja z walki zbrojnej nie oznaczała jednak akceptowania przez Polaków polityki rusyfikatorskiej.

Przykładem może być postawa podlaskich ziemian wobec zaborców. Zaledwie dwa lata po upadku powstania naczelnik siedleckiej żandarmerii informował gubernatora, że ziemianie nie mogą wyrzec się myśli o sprawie narodowej. „Wielu z nich, choć nie uczestniczyło bezpośrednio w powstaniu wcześniej, obecnie czyni wszystko, aby utrudnić władzom zaprowadzenie nowych porządków. Warstwy posiadające intrygują przeciwko polityce rusyfikacyjnej”. Przykłady antyrosyjskich działań ziemian z Podlasia przytoczył naczelnik lubelskiej żandarmerii. Wymienił on właściciela dóbr włodawskich hr. Augusta Zamoyskiego, hr. Potocką z Międzyrzeca i hr. Łubieńską z Jabłonia wśród osób wspierających antypaństwową działalność biskupa podlaskiego Beniamina Szymańskiego.

Z kolei według raportu naczelnika siedleckiej żandarmerii z końca 1872 r. ziemianie ciągle marzyli o niepodległości: „Dlatego nie bacząc na pogorszenie się warunków materialnych ziemian i szlachty, Polaków w ogóle, można powiedzieć, że nie przestali myśleć o dawnych czasach i dają do zrozumienia, iż obecna sytuacja jest przejściowa, że tak jak jest – być nie może, że muszą nastąpić zmiany, rozumiejąc pod tym «Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy». Od władzy tutejszy Polak stroni, a o ile musi się kontaktować, to traktuje ją z największą nieufnością. W swoim kółku Rosjan traktują wyniośle, język rosyjski jest im obcy, a dla kobiet ciągle niedostępny”. O tym, że bojkotowanie przez ziemian języka rosyjskiego było przejawem świadomego protestu, przekonywał w 1871 r. naczelnik żandarmerii powiatów łukowskiego i garwolińskiego. Pisał on: „Ziemianie rozmawiają z Rosjanami tylko po polsku, chociaż język rosyjski znają na tyle dobrze, aby móc nim swobodnie rozmawiać. Taka postawa jest dowodem okazywanej wrogości ziemiaństwa do Rosji i Rosjan”.

Innym przejawem wrogości był swoisty ostracyzm towarzyski. Naczelnik żandarmerii z Łukowa skarżył się, że wśród obywateli ziemskich tylko Polacy pod żadnym pretekstem nie chcą utrzymywać kontaktów z rosyjskimi oficerami i urzędnikami. Zupełną izolację towarzyską Rosjan podkreślała też Teresa Tatarkiewiczowa, wychowana w dworze w Radoryżu: „Nie było żadnych kontaktów towarzyskich z Rosjanami; w miejscach publicznych, jak teatry, kawiarnie czy restauracje, byli ignorowani przez Polaków. Tym bardziej nie mogło być mowy o małżeństwie od czasu, jak wydano dekret, że dzieci rodziców mieszanych wyznań, katolickiego i prawosławnego, muszą być prawosławne. Małżeństwo z Rosjaninem uważane było za podwójną zdradę, religijną i narodową”. Niechętne traktowanie Rosjan nie obywało się bezkarnie. Sabin Poleski, radca Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Siedlcach, został zmuszony do dymisji po tym, jak w 1871 r. wyprosił z wesela córki rosyjskiego oficera, co zostało uznane za krok polityczny.

Niekiedy podlaskim ziemianom zdarzało się czynnie manifestować swoją niechęć do zaborczej władzy. Czterech ziemian z powiatu bialskiego i konstantynowskiego obranych na urzędy sędziów gminnych jednocześnie oskarżono o odmowę przysięgi po rosyjsku, choć wiadomo było powszechnie, że język ten dobrze znają. Innym zarzucano budowę kapliczek służących chłopom do odprawiania nabożeństw majowych. Do aktywistów w budowie kapliczek należał Wilhelm Wężyk z Witulina.

Okazją do manifestowania przez ziemian stosunku do władz zaborczych były oficjalne święta. 6 maja 1899 r. dzierżawca majoratu Uścimów Jan Arciszewski przez cały dzień prowadził prace polowe – ku oburzeniu miejscowych prawosławnych. Podobnie postąpił tego samego dnia właściciel majątku Ryżki Antoni Zawadzki. Tak samo zachował się dwa tygodnie później Henryk Bukalski z Guzówki oraz Julia Przanowska z podsiedleckich Niwisk. Swoistą demonstrację urządzili 27 listopada w kościele w Sarnakach właściciele majątków Sarnaki i Klimczyce Józef i Zygmunt Podczascy. W momencie rozpoczęcia modłów za carską rodzinę ziemianie ci wraz z rodzinami demonstracyjnie opuścili kościół, a za ich przykładem poszła większość obecnych tam chłopów.

Rosjanie pilnie śledzili wszystkie takie przykłady „nieprawomyślności”. Czasem je karali, czasem nie, ale z raportów carskich urzędników wynika, że każda nieprzyjazna im postawa była bolesnym ciosem, szczególnie że stanowiący warstwę wyższą ziemianie dawali przykład innym grupom społecznym.

Grzegorz Welik