Komentarze
Nieudana próba porządkowania strychu

Nieudana próba porządkowania strychu

Jest wyblakły, ma twarde okładki i dużą plamę w jednym rogu. W środku kilka zasuszonych, maleńkich polnych kwiatuszków. Przeżył wszystkie przeprowadzki i zakusy, żeby go wyrzucić. Jest.Przywraca wspomnienia, rozrzewnia i zatrzymuje czas. Pamiętnik z bardzo wczesnej młodości.

 
Z wpisami niegdysiejszych (dziś już niekoniecznie) przyjaciół, zapomnianych kolegów, krewnych i owianych mgłą nostalgii nauczycieli. Obok najprostszych, najpospolitszych: „Nie na raz, nie na dwa, lecz na zawsze Tobie” – ja, wpisy „egzystencjalne”: „Może zapomnisz, lecz dla wspomnienia zostanie ślad mojego istnienia” aż po bardzo górne C: „Ludzie zbyt często cenią się z oblicza, a resztę mają w poniewierce. Lecz Ty pamiętaj słowa Mickiewicza – Miej serce i patrzaj w serce”. Co tu dużo mówić – trochę mnie poruszyło. Zagięty róg kartki skrywający sekret, a choćby tylko sekrecik. Wymiana myśli, prezentacja intelektualnych możliwości. Nie dalibyście wiary, kim jest dzisiaj autorka wpisu: „Na górze ruże, na dole fiołki, a my się kochamy jak dwa aniołki”. Czyli że nigdy nie wiadomo, co kogo dopadnie. Są wśród tych wpisywaczy tacy, którzy regularnie przysyłają tradycyjne świąteczne kartki, są tacy, co meilują i tacy, którzy na facebooku przypominają o swoich imieninach. A potem jak dzieci cieszą się z liczby tych, którzy pamiętali.

Przy okazji pomyślałam też o innym pamiętniku. Takim, który nie przetrwał. Został „posprzątany” – może ze strachu przed ujawnieniem pamiętnikowych tajemnic, a może dlatego, że był stary, nieaktualny, niepotrzebny. Że tylko zaśmiecał, zagracał, zbierał kurz. Jedna z moich znajomych pokazała mi niedawno niepozorne pudełko. A w nim – same „skarby”. Wśród nich zasuszony, sfatygowany liść akacji. Miał jeszcze jeden mały listek – powiedziała, kiedy akacjowa wyliczanka skończyła się nam się na: w mowie. Co na to mąż? – zapytałam. – To tylko ładne wspomnienia – uśmiechnęła się. Moje życie – dorzuciła po chwili poważnie. Przypomniał mi się Tuwim. I że to pudełko jest „jak szuflada, Do której się przez lata składa (…) Wygasłe kwity, wizytówki, Resztki żarówki, ćwierć-ołówki… Leży tam spinka, fajka, śrubka, Syndetikonu pusta tubka(…). Korbka od czegoś, klucz do czegoś, Lecz już oboje „do niczegoś” Słowem, wiesz, jaka to szuflada… A gdy jej wnętrze dobrze zbadasz, Znajdziesz tam małe zasuszone Serce twe, w gratach zagubione… Więc nie wyrzucaj nic, nie sprzątaj… Przyda, nie przyda się – niech leży. Oszczędzaj graty przy „porządkach” W takich szufladach i zakątkach, Boś z każdym cząstkę życia przeżył”.

Miłośnicy porządku pewnie będą mnie chcieli właśnie do porządku przywołać, chodzący twardo po świecie powiedzą, że marudzę. Trudno. Jeszcze zahaczyłam na strychu o podręczniki moich rodziców i pogięty zeszyt z kaligraficznym pismem mojego stryjka. Czy ktoś jeszcze tak pisze? I czy ktoś jeszcze ma w rodzinie stryjka?

 No, dobrze, posprzątam ten strych. Ale tylko troszeczkę. Bo najwięcej uroku mają strychy nieposprzątane.

Anna Wolańska