Niewygodny franciszkanin
Miarą świętości jest jej wyrazistość. Świętość promienieje, inspiruje, pociąga, prowokuje, ale też złości, denerwuje, może stać się wyrzutem sumienia, swoistym „kolcem” kłującym jej przeciwników niemogących znieść czystości i piękna zeń płynących. Świętość ze swej natury jest przezroczysta, tym odróżnia się od bohaterstwa.
Jest czymś więcej niż ono, ponieważ – w powszechnym odbiorze – bohater skupia uwagę na sobie, święty zaś w prosty, bezpośredni sposób wskazuje na Pana Boga jako podstawowe źródło i sens swoich działań, życia, podejmowanych decyzji itd. Wszystkie te kryteria spełnia osoba św. Maksymiliana Marii Kolbego – franciszkanin dalej zachwyca, fascynuje kolejne pokolenia nie tylko Polaków. Ale też przeszkadza. Mogliśmy się o tym przekonać stosunkowo niedawno.
Przypomnijmy fakty.
Niewygodna wystawa
W czerwcu br. w Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku z tzw. wystawy stałej zniknęły ekspozycje dedykowane rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu, św. o Maksymilianowi Marii Kolbemu oraz bł. Rodzinie Ulmów. Na początku ów fakt placówka mgliście tłumaczyła „niespójnością artystyczną” z całością kulturowego i historycznego przekazu obecnego w muzeum. Gdy argumenty okazały się niewiarygodne, wytoczono cięższe armaty. ...
Ks. Paweł Siedlanowski