Opinie
Źródło: BIGSTOCK
Źródło: BIGSTOCK

(Nie)zawiniona wina

Mówią, że człowiek uczy się na błędach, a przecież każde z dzieci kochałam tak samo - goryczy matki nie osłodzi czas. Zresztą Danka nie ukrywa, że niewiele go jej zostało… Co dalej? - Stanę przed Bogiem, a przecież On wie, że zawsze chciałam tylko dobrze! I oceni. Ufam, że miłosiernie, bo kto dotknął piekła już tu - na ziemi, zasłużył na nagrodę. Szczerze w to wierzę!

Mimo skończonych 70 lat Danuta zachowuje świeżość umysłu. – Tylko serce jakby wrażliwsze – zdradza na wstępie. Gloryfikuje też pamięć. – Rzeczy nieważne ulatują, a te sprzed lat są żywe, jakby działy się wczoraj. Człowiek nabiera dystansu do przeszłości. Przy okazji zastanawia się, czy gdyby dostał od losu nową szansę, wszedłby drugi raz do tej samej rzeki. A było ich niemało… – zwraca uwagę na różne aspekty minionych dziesięcioleci z jednakową silną wiarą, że miłościwy Ojciec przebaczy grzesznej córce ułomności na drodze rodzicielskiego powołania. – Dziś mam wiedzę. Wtedy były chęci i młodość. Czasu nie da się cofnąć. Pozostaje ufność, że pod naporem matczynej modlitwy Boża łaska skruszy skamieliny ich serc – wskazuje na córki, siebie obwiniając za nieumiejętność słuchania: Boga i bliźniego – najbliższego, bo kryjącego się pod postacią własnego dziecka.

Miłość wierna i po grób

– Miłość?! Nikt się nad nią nie rozczulał – opowiadając o okolicznościach zamążpójścia, Danuta zastrzega, że nad własne potrzeby przedkładało się powinność względem rodziców i publiczny osąd. – Matka przypomniała, że jestem najstarsza, a w domu nie brakuje „gęb” do wyżywienia. „Mnie też nikt o zdanie nie pytał”, przypomniała. ...

Agnieszka Warecka

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł