Historia
Źródło: MD
Źródło: MD

Niezłomni unici

Problematyka unicka jest częścią naszej narodowej tradycji, a zarazem historii Kościoła katolickiego. Pamięć o prześladowaniach to fragment naszej przeszłości, zwłaszcza na terenie Podlasia.

Wielu współczesnych katolików diecezji siedleckiej ma unickie korzenie. Beatyfikacja męczenników z Pratulina w 1996 r., działalność tamtejszego sanktuarium sprawiają, że tematy te są ciągle aktualne - podkreślał podczas otwarcia w siedleckim Archiwum Państwowym wystawy „Od likwidacji Unii do ukazu tolerancyjnego. 30 lat oporu unitów podlaskich 1875-1905” jej autor Bogusław Niemirka.

Ekspozycja przedstawia dzieje oporu unitów podlaskich wobec carskich władz w latach 1875 – 1905. We wschodniej części Królestwa Polskiego rozgrywały się wówczas ważne wydarzenia, mające charakter wojny religijnej przeciw grekokatolikom. Wystawa pokazuje bohaterów tamtych wydarzeń – unitów, tych, którzy im pomagali, ale również przeciwników unii. Prezentowane materiały pochodzą z zasobu archiwów państwowych i kościelnych oraz ze zbiorów prywatnych.

– W 2015 r. minęły rocznice: 140 likwidacji unii przez władze carskie, 110 ukazu tolerancyjnego. Ponadto 100 lat temu katolicy obrządku greckounickiego zaczęli wracać do swych rodzimych świątyń na Podlasiu – tłumaczył genezę powstania wystawy dyrektor siedleckiego AP dr Grzegorz Welik. Powitał też zaproszonych gości, wśród których nie zabrakło m.in.: dyrektora Archiwum Diecezji Siedleckiej ks. prałata Bernarda Błońskiego, wiceprezydenta miasta Jarosława Głowackiego, dyrektora Archiwum Akt Nowych w Warszawie dr. Tadeusza Krawczaka. Natomiast o dramatycznych losach podlaskich unitów, którzy nie zgodzili się na przyjęcia prawosławia i pozostali wierni swojej wierze, opowiedział autor wystawy B. Niemirka.

Krwawe prześladowania

Niecałe półtora wieku temu, w ramach represji rosyjskich po powstaniu styczniowym, pod urzędowym i zafałszowanym hasłem jakoby powrotu do prawosławia, doszło do odgórnej akcji kasaty obrządku greckokatolickiego w Królestwie Polskim. Pierwsza fala prześladowań spadła na unitów w latach 1867 – 1868. Odbyła się ona pod pozorem – jak mówiono propagandowym języku – „oczyszczania cerkwi unickiej z naleciałości łacińskich”. – W rzeczywistości oznaczało to zastępowanie języka polskiego rosyjskim oraz usuwanie z unickich kościołów ołtarzy, organów i chorągwi. Wobec oporu miejscowej ludności do podlaskich parafii unickich wyruszyli rosyjscy żołnierze. Sprzeciwiających się unitów bito rózgami, setki ludzi jęczały pod batogami, wielu trafiło do więzień. Kilkunastu księży niegodzących się na wprowadzenie nowych obrządków zostało usuniętych z parafii, część z nich zesłano w głąb Rosji – mówił B. Niemirka, przypominając jednocześnie, że prześladowania na znacznie większą skalę władze carskie prowadziły w latach 1874-1875, kiedy na Podlasiu ofiarą akcji „przyłączania” do prawosławia padło ponad 100 zabitych, kilkuset rannych i ok. 2 tys. aresztowanych i zesłanych na Syberię mieszkańców Podlasia. W Drelowie i Pratulinie w styczniu 1874 r. wojsko strzelało do bezbronnego tłumu broniącego swych świątyń, zabijając w każdej wsi po kilkanaście osób. Wielu unitów skonało pod batogami rosyjskich żołnierzy w więziennych celach. – Te wydarzenia są znane i opisane w różnych źródłach. Najmniej natomiast wiadomo o losach mieszkańców Podlasia po 1875 r., kiedy to zniesiono unię. Dlatego właśnie temu zagadnieniu postanowiłem poświęcić tę wystawę – dodał autor, przybliżając wątek skazanych na zesłanie.

Nie złamał ducha strach przed Syberią

W 1875 r. car – na wniosek miejscowych prowokatorów – podpisał specjalny ukaz, na mocy którego 330 unitów wysłano do położonej w pobliżu Krymu guberni chersońskiej. – Dotyczyło to głównie mężczyzn, ale zdarzało się, że wywożono całe rodziny. Choć warunki na zesłaniu były bardzo trudne, unici byli nieugięci. Odnotowano tylko pojedyncze przypadki, kiedy ktoś przechodził na prawosławie, za co pozwolono mu wrócić do kraju – opowiadał B. Niemirka. Niektórym unitom, jak np. rodzinie Gawryluków z Gródka nad Bugiem, udało się uciec. Dlatego Rosjanie podjęli jeszcze bardziej radykalne środki, obejmując represjami żony, rodziców, braci. – Na mocy rozkazu carskiego z 19 lutego 1887 r. 20 rodzin unitów razem z deportowanymi z kraju rodzinami zostało skazanych na osiedlenie się na Syberii, w pow. Czelabińsk w guberni orenburskiej. Ich gospodarstwa sprzedano za bezcen rosyjskim strażnikom. Liczbę zsyłanych w tym trybie rodzin szybko powiększono. Był to iście szatański plan zaborcy, aby najbardziej oporni, nie mieli dokąd wracać. Mieszkańców Podlasia próbowano siłą zmusić do osiedlenia się we wsi zwanej Polakówką. W następnym roku do Orenburga trafiła kolejna grupa. Tym razem unitów rozmieszczono w różnych miejscowościach – zaznaczył.

Wsparcie Kościoła

Wiele uwagi poświęcono też pomocy, jakiej Kościół łaciński udzielił unitom. Formą wsparcia były m.in. trwające 26 lat tajne misje jezuitów. Autor wystawy przypomniał, że akcję tę rozpoczął o. Henryk Jackowski, który w 1878 r. za cichą aprobatą papieża Piusa IX wyruszył w przebraniu i z fałszywymi dokumentami na Podlasie. Szybko został rozpoznany i trafił na siedem miesięcy do siedleckiego więzienia, gdzie udało mu się nawiązać kontakt z osadzonymi unitami m.in. z Sokołowa, Włodawy. Odprawiał nawet dla nich Msze św. Prowincja wysyłała na Podlasie też innych jezuitów. Rolę przewodnika pełnił pochodzący spod Sokołowa o. Józef Grużewski. Sakramentów w obrządku łacińskim udzielał też o. Maciej Szaflarski, za co na trzy lata trafił do Cytadeli Warszawskiej. Jedną z eksponowanych na wystawie pamiątek jest ocenzurowany przez władze carskie list zakonnika z więzienia. Jezuitów wspierali miejscowi kapłani. – Na palcach jednej ręki można wskazać proboszczów parafii łacińskich w powiecie bialskim czy sokołowskim, którzy nie byliby pozbawieni swych funkcji bądź karani finansowo czy zsyłani, jak np. ks. Kazimierz Dmochowski z Rossosza czy ks. kan. Tytus Zegart, który miał wówczas 75 lat, z Kodnia – zaznaczył B. Niemirka. Przybliżył też, czym były tzw. śluby krakowskie. – Unici przekradali się nielegalnie do Galicji, gdzie w krakowskim kościele Piotra i Pawła czy innych parafiach położonych na granicy z Królestwem Polskim, chrzcili dzieci i zawierali małżeństwa – wyjaśniał, podkreślając, iż zarówno wsparcie krakowskich jezuitów, jak i miejscowych księży były dla unitów sygnałem, że papież Pius IX pamięta o nich, a Kościół nie zostawia ich samym sobie.

Lokalni liderzy

Dzięki zebranym dokumentom i zdjęciom możemy także dowiedzieć się, że unickie, wiejskie społeczności miały swoich liderów, którzy np. nawiązywali kontakt z jezuitami, dawali im kwatery. Na nich też skupiał się impet działań represyjnych Rosjan. W pierwszej kolejności byli więzieni w Siedlcach czy Białej lub innych powiatowych aresztach, a potem zsyłani w głąb Rosji. Jedną z najbardziej znanych postaci był Paweł Pikuła z Derła. Opis roli, jaką odegrał w obronie pratulińskiej świątyni znajdujemy w wielu tekstach z tamtej epoki i we współczesnych opracowaniach, a wyznanie wiary złożone wobec moskiewskiego namiestnika na kolanach i z krzyżem w dłoni odbiło się głośnym echem w ówczesnym piśmiennictwie na obszarze Polski i na emigracji. Rosjanom nie udało się także złamać Rozalii Barańczuk z Patkowa Ruskiego, którą nazywano apostołką unitów katolickich, gdyż przez lata prowadziła działalność ułatwiającą im sprawowanie obrządków religijnych. Jednak ruch oporu nie byłby tak powszechny, gdyby nie pomoc ziemiaństwa. Unitów wspierali m.in.: Ludwik Górski ze Sterdyni, rodzina Łubieńskich z Kolana.

Powrót do korzeni

Przesilenie sprawy unickiej nastąpiło w 1905 r. Po wybuchu rewolucji rosyjskiej ogłoszony 30 kwietnia ukaz carski pozwolił na odchodzenie od prawosławia. Spowodowało to masowy powrót unitów do Kościoła katolickiego i to od razu do obrządku rzymskokatolickiego. Rosjanie nie pozwolili na odtworzenie w Królestwie Polskim Kościoła greckokatolickiego. W związku z tym bp lubelski Franciszek Jaczewski wydał okólnik, który unormował stronę formalną przyjmowania unitów. W parafiach powiatów bialskiego i konstantynowskiego w krótkim czasie na katolicyzm przeszły kilkunastotysięczna rzesza wiernych. Ludność zaczęła zabiegać o odbudowę świątyń, gdyż cerkiew prawosławna popierana przez rząd nie oddała ani jednej cerkwi unickiej. Udało się uzyskać zgodę władz na utworzenie tylko dwóch parafii w Kornicy i Konstantynowie, gdzie powstały okazałe kościoły. Pobudowano jednak kilkanaście dodatkowych świątyń, m.in. w Sworach, Jabłoni Gęsi, które miały status filii. Otworzono też ponownie szereg zamkniętych w latach 1875-1900 kościołów łacińskich. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918 r. przy prawosławiu pozostała na Podlasiu tylko cząstka ludności.

MD