Niezwykła historia złotej monety
Kapłan, przekazując monetę muzeum noblisty, opowiedział o tym, w jaki sposób trafił ona do jego rodziny. - Piotr Tkaczyk, brat rodzony mojej mamy Wiktorii z domu Tkaczyk, zamieszkały w Wylezinie, gm. Kłoczew, a urodzony 28 października 1890 r., został wcielony do carskiego wojska w 1914 r., gdzie walczył w czasie I wojny światowej. Służył w obsłudze pociągu pancernego, który podczas bitwy artyleryjskiej został zaatakowany przez artylerię niemiecką. Ogromny huk rozrywanych pocisków armatnich spowodował u Piotra utratę słuchu. Po bitwie wuj trafił do szpitala wojskowego w Petersburgu. Po odzyskaniu słuchu lekarze zatrzymali go do prac pomocniczych. Między innymi z powodu braku żywności wychodził z kolegami do lasu, aby ścinać i palić drewno osikowe, którego popiół mieszali z mąką pszenną i wypiekali różnego rodzaju ciasta - dzieli się swoją opowieścią ks. Lipniacki.
Po wyjściu ze szpitala P. Tkaczyk zatrudnił się w zakładach metalurgicznych Ludwika Nobla, brata Alfreda Nobla, w Petersburgu. W ogromnej fabryce obsługiwał piec martenowski do wypalania miedzi. – Rewolucjoniści omalże go nie zabili, ponieważ pilnując pieca z rozgrzaną miedzią, nie brał udziału w komunistycznym wiecu. Należało bowiem podniecać ogień, aby piec nie zastygł – tłumaczy ks. prałat, dodając, iż za pracę w fabryce Piotr otrzymywał wynagrodzenie w złotych monetach. Po zakończeniu wojny wrócił do Wylezina. Ponieważ złoto było zbyt ciężkie, wymienił je na banknoty papierowe. Tylko niewielką ilość monet przywiózł do domu. W tamtym czasie w Polsce obowiązywały papierowe marki.
– Podczas długich wieczorów okupacji niemieckiej ojciec mój Antoni po powrocie z frontu i obozu jenieckiego przy świetle lampy karbidowej czytał głośno Trylogię H. Sienkiewicza. Bywało, że przerywał lekturę, aby otrzeć łzy wzruszenia – wspomina kapłan, podkreślając, iż Sienkiewicz jest jego ulubionym, a Trylogię przeczytał sześć razy. Zresztą po dzieło sięga do dziś. Za każdym razem z ogromnym wzruszeniem.
A jak do tego ma się złota moneta? Otóż P. Tkaczyk, ukochany wuj ks. M. Lipniackiego, jako prezent prymicyjny wręczył świeżo upieczonemu kapłanowi właśnie pięć złotych rubli. Było to 24 czerwca 1962 r. – Dzisiaj pragnę tę monetę przekazać Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej jako dług wdzięczności dla sławnego noblisty. Dziękuję dobremu Bogu i Matce Bożej, Królowej Polski z Jasnej Góry, że dożyłem 100 rocznicy odzyskania niepodległości, o którą piórem walczył H. Sienkiewicz. Dodatkową motywacją mojego daru jest to, że urodziłem się w Kawęczynie, w gminie Kłoczew, zaledwie kilkanaście kilometrów od Woli Okrzejskiej, a moi rodzice – Antoni i Wiktoria – brali dział w sypaniu kopca poświęconego pisarzowi w Okrzei – opowiada ks. prałat.
Ocalić od zapomnienia
Dyrektor muzeum Maciej Cybulski przyznaje, że owa moneta w połączeniu z wzruszającą historią dla placówki darem wyjątkowym. – Bardzo za niego dziękujemy! Poza tym ks. prałat nie krył radości i wzruszenia, iż w swoich rodzinnych stronach mógł zobaczyć karty rękopisu swojej ukochanej Trylogii – podkreśla, zachęcając do współpracy i wzbogacania zbiorów muzeum. – Każda pamiątka posiada bowiem własną niepowtarzalną historię. Starajmy się ocalić ją od zapomnienia. Naszym celem jest bowiem nie tylko gromadzenie przedmiotów czy popularyzowanie twórczości naszego noblisty, ale również badanie i promowanie bogatej historii regionu – zapewnia M. Cybulski.
MD