Nikt nie bierze się znikąd
Autorka o pracy nad książką opowiedziała podczas jej promocji, która odbyła się 31 maja w Sali Białej Miejskiego Ośrodka Kultury. Stawili się na niej licznie członkowie rodu oraz zaproszeni goście.
Opisanie dziejów rodziny wymagało od R. Somli olbrzymich poświęceń, nieprzespanych nocy, tysięcy przejechanych kilometrów, setek godzin spędzonych w archiwach, kancelariach parafialnych, urzędach stanu cywilnego i wśród rodzin skoligaconych.
Chociaż – jak pisze autorka – jej przodkowie to niepiśmienni włościanie, wśród potomków znajdują się ludzie niezwykli: Ignacy Somla (1868-1930) – wójt gminy Starawieś, Wiktor Somla (1905-1944) – dowódca Batalionów Chłopskich, por. Czesław Somla (1908-1991) – bohater walk pod Wielką Kłonią, odznaczony srebrnym krzyżem Virtuti Militari czy Stefan Somla (1912-1982) – żołnierz Armii Andersa. Ale po wielu innych, nad czym ubolewa R. Somla, nawet tych niedawno zmarłych, nie pozostały zbyt liczne ślady i pamiątki rodzinne: rzadkie są przypadki pieczołowitego ich przechowywania, czasami trudno też o wspomnienia.
Dług wobec rodziny
Róża Somla urodziła w 1939 r. w Stoku Lackim. Ukończyła liceum im. Św. Królowej Jadwigi w Siedlcach. Po maturze w 1957 r. podjęła studia na wydziale filologii romańskiej Uniwersytetu Warszawskiego. W trakcie studiów wyjechała do Paryża, gdzie skończyła szkołę dla profesorów języka francuskiego na Sorbonie, zdobywając dyplom uprawniający do nauczania języka francuskiego w krajach niefrankofońskich. Po studiach uczyła w jednym z warszawskich liceów w klasach z wykładowym francuskim. Potem m.in. pracowała w studium języków obcych UW.
Swoją książką R. Somla-Dembowska chciała spłacić dług spowodowany wieloletnią rozłąką ze stronami rodzinnymi. Proces tworzenia „Historii Rodu Somlów”, jak twierdzi autorka, to najpiękniejsze lata jej życia: najpierw kwerenda i szczęście, jakie dał każdy odkryty ślad po przodkach, potem składanie puzzli, poznawanie rodziny, odgrzebywanie wspomnień z dzieciństwa, pisanie, konstruowanie treści i wreszcie sam proces tworzenia.
Śpiew o radości istnienia
Podczas promocji o swoich wrażeniach po lekturze książki opowiedział Sławomir Kordaczuk, zastępca dyrektora Muzeum Regionalnego w Siedlcach. – Dzieło bardzo imponujące. Nawet waga publikacji świadczy o tym, że to wynik wielu lat pracy: tysiące nazwisk, setki biogramów – stwierdził. I dodał, że jako autor wielu książek historycznych, wie, jak trudno do kogoś podejść, poprosić, aby opowiedział o swoich wrażeniach, dał się sfotografować. – „Historia Rodu Somlów” napisana jest z wielką radością odkrywania, dlatego czytelnik, zapoznając się z jej treścią, wcale się nie męczy. W treści tej książki możemy rozpoznać miłość autorki do ludzi, których nawet nie poznała. Mamy do czynienia z pięknym poetyckim językiem, za pomocą którego R. Somla-Dembowska pisze o ludziach zwykłych i codziennym życiu. Możemy podziwiać dociekliwość w poszukiwaniach genealogicznych – wyliczał zalety dzieła S. Kordaczuk.
U prof. Zbigniewa Naliwajka książka wywołała wzruszenie i poruszenie w duszy. – Kiedy tylko zacząłem czytać, okazało się, że nie mogę się od niej oderwać. Ta pozycja umożliwia nam wejrzenie w rozległą historię, która dzieje się na naszych oczach, składając się na wspólny śpiew o radości istnienia – przekonywał literaturoznawca.
Najważniejsze pierwsze zdanie
A co było impulsem do powstania książki? Narodziny przed siedmioma laty syna kuzynki – Franciszka i rozmowa z jego mamą. „Ciociu, napisz jakieś rodzinne wspomnienia, bo chciałabym, aby Franciszek, kiedy dorośnie, wiedział, że jego mama nie wzięła się znikąd” – usłyszała pewnego razu R. Somla-Dembowska. I już następnego dnia zaczęła realizować pomysł. Zbieranie materiałów rozpoczęła od telefonów do najstarszych członków rodziny i poszukiwania imienia pradziadka ze strony ojca. – Zadzwoniłam do stryjecznego brata. On powiedział, że na naszym domu w czasie wojny wisiała tabliczka: „Józef Somla, syn Michała”. Jakie to było dla mnie szczęście, kiedy dowiedziałam się, jak nazywa się mój pradziad – wspominała autorka.
Opowiedziała też o współpracy ze Stefanem Somlą, członkiem rodu i wiceprzewodniczącym rady miasta, który przekazał zebrane przez siebie dokumenty. Przy pracy nad książką autorce pomagał również mąż. „Pamiętaj, że w każdej książce najważniejsze jest pierwsze zdanie. Od niego będzie zależało, czy ludzie ją przeczytają, czy nie” – to była jedna z jego rad. Kiedy R. Somla-Dembowska ją usłyszała, przypomniała sobie rozmowę z mamą małego Franciszka i „Historię Rodu Somlów” zaczęła od słów: „Nikt nie bierze się znikąd”.
Patronat honorowy nad książką objęli: prezydent Siedlec Wojciech Kudelski, starosta siedlecki Dariusz Stopa oraz wójt gminy Siedlce Henryk Brodowski.
Kinga Ochnio