Historia
Źródło: Wojciech Niedziółka
Źródło: Wojciech Niedziółka

Niósł pomoc w nieludzkich czasach

Policyjny mundur był dla niego dumą i zobowiązaniem. W latach niemieckiego terroru ocalił życie dziesiątek mieszkańców Ryk. Uczniowie Zespołu Szkół w Sobieszynie-Brzozowej przywrócili pamięć o Wacławie Kundziczu.

Martyna Markiewicz, Natalia Wawer i Aleksandra Matraszek wzięły udział w ogólnopolskim projekcie „Policjanci w służbie historii”. Z pomocą nauczyciela Wojciecha Niedziółki postanowiły przybliżyć lokalnej społeczności postać granatowego policjanta - bohatera II wojny światowej. Pomocne w zbadaniu jego losów okazały się warsztaty zorganizowane przez lubelski oddział Instytutu Pamięci Narodowej, Komendę Wojewódzką Policji w Lublinie, wsparcie krewnych bohatera i pasjonatów historii. W efekcie powstał trzyminutowy film, którego premierę można było obejrzeć w siedzibie powiatowej policji w Rykach. Wacław Kundzicz urodził się 29 maja 1899 r. w Michałowie, nieopodal Białegostoku. Jego rodzicami byli Jan i Maria. Choć na ich temat niewiele wiadomo, to zdaniem potomków można mieć pewność, że Wacław już w domu chłonął patriotyczne wzorce. To prawdopodobnie wychowanie sprawiło, że jako ochotnik zgłosił się do nowo tworzonego Wojska Polskiego.

Swoją przygodę z mundurem rozpoczął 15 listopada 1917 r. w 43. Pułku Strzelców Legionów Bajończyków armii gen. Józefa Hallera. Niespełna trzy lata później aktywnie włączył się w obronę kraju przed nawałą bolszewicką. Uczestniczył na północnym odcinku frontu w walkach pod Łuckiem, Równem i Kijowem.

Po wybuchu II wojny światowej Armia Krajowa skierowała sierż. W. Kundzicza do Ryk jako granatowego policjanta. O decyzji dowództwa zaważyły umiejętności Wacława. Doskonale znał język niemiecki, budząc zaufanie wśród Niemców. Przy tym był doskonałą „wtyczką” dla lokalnych struktur Armii Krajowej. Dziś wiadomo, że dzięki jego ostrzeżeniom wielu mieszkańców Ryk i okolic uniknęło aresztowań. Dzielny sierżant przekazywał bowiem „kanałem strażackim” informacje o grożących pacyfikacjach lub zbieraniu przez Niemców kontyngentów.

 

Wdzięczne społeczeństwo

Dzięki rozmowie ze świadkami historii uczennice mogły poznać też dalsze losy sierżanta. Zdecydował się opowiedzieć o nich Tadeusz Kucharski, pasjonat lokalnej historii. Z jego wiedzy wynika, że W. Kundzicz zginął w lesie „Postoła” nieopodal Ryk. Miał go postrzelić pospolity przestępca, gdy policjant ruszył za nim w pościg. Zdarzenie miało miejsce prawdopodobnie 22 sierpnia 1942 r. Rannego sierżanta przewieziono do szpitala w Puławach, gdzie później zmarł.

Pogrzeb bohatera odbył się na parafialnym cmentarzu w Rykach. Uczestniczyły w nim tłumy. I jak wskazują zachowane w archiwach zdjęcia, ceremonia stała się okazją do patriotycznej manifestacji.

Za niesioną w latach okupacji pomoc wdzięczne społeczeństwo ufundowało W. Kundziczowi pomnik. Ale sława poległego policjanta nie wszystkim się podobała. W okresie PRL władza ludowa zamalowała napisy na nagrobku czarną farbą. Jej pozostałości są widoczne jeszcze dziś.

Współcześnie o bohaterstwie W. Kundzicza wątpliwości być nie może. Świadczą o tym chociażby liczne odznaczenia, jakie otrzymywał za życia. Były to m.in.: Krzyż Walecznych, Croix de Guerre czy Medal Niepodległości. Wszystkie dokumenty przechowuje Centralne Archiwum Wojskowe.

opr. Tomasz Kępka

Tomasz Kępka