Diecezja
Źródło: podlasie24
Źródło: podlasie24

Niósł sztandar kapłaństwa wysoko

Księdzu prałatowi nie było obojętne, jak funkcjonuje Kościół i całe miasto - we wszystko się angażował - mówił bp Grzegorz Suchodolski w homilii podczas Mszy św. pogrzebowej ks. prałata Henryka Rzeszotka.

16 sierpnia w parafii św. Zygmunta Króla pożegnano wieloletniego proboszcza zmarłego w piątek 12 sierpnia. Śp. ks. H. Rzeszotek przeżył 90 lat, z tego 64 lata w kapłaństwie. Budził nadzieję Na początku homilii bp G. Suchodolski, nawiązując do odczytanej Ewangelii, podkreślił, że największą tragedią jest dla ludzi śmierć Boga w naszym sercu. - Jesteśmy dzisiaj po to, by wsłuchać się w Ewangelię nadziei o żyjącym Bogu, o żyjącym w Jezusie Chrystusie, Panu i Odkupicielu człowieka, który nawet do tych swoich uczniów tracących nadzieję przyłącza się na nowo, idzie z nimi cierpliwie, wyjaśnia im pisma i łamie dla nich chleb. To jest Jezus - Bóg, który nigdy nie opuszcza człowieka. Dzisiaj, kiedy chcemy oddać ostatnią posługę zmarłemu ks. prałatowi, przypominamy sobie prawdę o Bogu żyjącym. Przez 64 lata swojej posługi kapłańskiej ks. H. Rzeszotek był tym, który nieustannie budził w sercach ludzi nadzieję o żyjącym Bogu i budował wspólnotę Kościoła, by w tej wspólnocie wielu młodych i starszych mogło odzyskiwać często utracone nadzieje, odnajdywać Boży zamysł względem swojego życia i stawać się pełnymi wiary i gorliwości uczestnikami projektu zbawienia - zaznaczył, dodając, że uroczystości pogrzebowe są też okazją, by za posługę słowa, sakramentów św. i budowania wspólnot kościelnych księdzu prałatowi podziękować.

Owocne lata

Biskup Grzegorz zaznaczył podkreślił, że w latach 1988-1990 pracował w łosickiej parafii jako neoprezbiter. miał więc okazję poznać ks. H. Rzeszotka i obserwować jego poczucie odpowiedzialności zarówno za wspólnotę kościelną, jak i za wspólnotę świecką, miejscowość, środowisko, w którym żył. Mimo że w tamtych czasach tak trudno było organizować pielgrzymki czy rekolekcje oazowe, ksiądz prałat angażował się z całą społecznością łosicką, by sprostać tym ograniczeniom i przyjść z pomocą swoim wikariuszom, którzy chcieli służyć młodemu pokoleniu. – Pamiętam trud przygotowania sal katechetycznych – było zimno, trzeba było kupować węgiel, palić; ławki były lepkie od mrozu. Ale widzieliśmy wielkie rzesze dzieci i młodzieży uczonych – wszyscy ciągnęli do parafii św. Zygmunta. Powstawały rzesze ministrantów i służby liturgicznej, oazy dziecięca, młodzieżowa i pierwszy krąg Domowego Kościoła. Na to wszystko było miejsce i był czas – wspominał bp Grzegorz. – To, co mnie osobiście uderzało, to postawa gorliwości, zaangażowania. Księdzu prałatowi nie było obojętne, jak funkcjonuje Kościół i całe miasto – we wszystko się angażował – zaznaczył biskup. – Jeśli mówimy o jakimś wymiarze owocowania posługi księdza prałata, z pewnością jest nim wielka liczba młodych osób, które w tych latach, kiedy był proboszczem, odpowiedziały Bogu „tak” na dar powołania – to 11 kapłanów i wiele sióstr zakonnych – wyliczał.

 

Budujcie dalej

– Ostatnie lata to składanie samego siebie na ołtarzu cierpienia. Narastające ograniczenia związane ze wzrokiem, poruszaniem się, celebrowaniem Eucharystii to całopalna ofiara, której Pan Bóg zażądał od naszego zmarłego – mówił biskup. Przypomniał, że ostatni raz odwiedził ks. Henryka 12 sierpnia. Miał też okazję odmówić z nim „Anioł Pański”. – Kiedy rozpoczęliśmy modlitwę, ksiądz prałat uczynił jeszcze dłonią znak krzyża świętego na swoim ciele. Był świadomy do samego końca – widzieliśmy, że jest z nami w tej ostatniej modlitwie. Udzielając mu na koniec błogosławieństwa, powiedziałem: „Niech Pan Bóg obdarzy księdza prałata łaską, jakiej ksiądz potrzebuje w tym momencie. 20 minut później, dojeżdżając do Siedlec, dowiedziałam się, że są to ostatnie jego chwile – mówił biskup. – Niech Jezus pozwoli mu sprawować niebiańską liturgię, którą tutaj wielokrotnie celebrował. Niech nagrodą będzie dla niego nasze zaangażowania, wiara, nasza gorliwość. Ta będzie najpiękniejsze, jeśli będziemy najlepszymi narzędziami w rękach samego Boga. Tu, we wspólnocie łosickiej, pozostanie puste miejsce, ale budujcie ją dalej, taki jest zamysł Pana Boga – powiedział.

 

Żywa pamięć

W pożegnaniach, które wygłosiły osoby duchowne i świeckie, podkreślano liczne zasługi śp. ks. H. Rzeszotka dla społeczności Łosic, jak też jego cechy osobowościowe sprawiające, że pamięć o nim pozostanie żywa. – Zawsze był bardzo otwarty, pogodny i uśmiechnięty. Przy okazji każdego spotkania podkreślał, że czuje się odpowiedzialny za sprawy Boże – przypomniał biskup senior diecezji drohiczyńskiej Antoni Pacyfik Dydycz. – Kiedy patrzyłem na jego posługę kapłańską, byłem głęboki uznania, że jego życie opierało się na wierze, miłości do Boga i do ludu Bożego. Dzisiaj chciałbym mu podziękować za wierną przyjaźń, dobry przykład i zaangażowanie kapłańskie, bo było ono potwierdzone czynami – mówił ks. infułat Kazimierz Korszniewicz, dziękując też obecnemu proboszczowi parafii ks. S. Kapitanowi za szacunek wobec starości, życzliwą opiekę i dobre serce okazane wobec ks. Henryka. Proboszcz parafii w Sarnakach ks. prałat Andrzej Jakubowicz zauważył, że ks. H. Rzeszotek potrafił rozeznawać, kto potrzebuje wsparcia i hojnie go udzielał – pomagał parafiom w diecezji i poza nią, wpierał misjonarzy. Wsparcie, jakiego udzielił sarnackiej parafii zadecydowało o rozpoczęciu budowy nowego kościoła.

– Ksiądz prałat wysoko niósł sztandar kapłaństwa – dar kapłaństwa cenił nade wszystko. Jako wikariusze uczyliśmy się od niego bezkompromisowej odwagi: prosto z mostu mówił prawdę, ktokolwiek to nie był, i często stawiał na baczność – wspominał ks. Jan Arseniuk. Przedstawiciele mieszkańców Łosic – starosta Janusz Kobyliński, burmistrz Mariusz Kucewicz oraz Sławomir Zaniuk – podkreślali otwartość, życzliwość i poczucie humoru śp. księdza prałata. – Składając życzenia, zawsze mówił, żeby było „i dla nieba, i dla chleba”. A kiedy podczas większych świąt kościół był nabity wiernymi, mówił do gości: „dobrze jest mieszkać w mieście, kiedy na wsi są rodzice albo teście” – przypomniał starosta. Wiele ciepłych słów padło również pod adresem pani Teresy, która przy ks. Henryku pracowała – w zdrowiu i w chorobie – do końca, przez ponad 60 lat.

Po Mszy św. ciało zmarłego kapłana złożono na łosickim cmentarzu.


Ks. Henryk Rzeszotek urodził się 4 stycznia 1932 r. w Woli Chodkowskiej, w parafii Ryczywół (pow. kozienicki). Rodzice to Wawrzyniec i Władysława Rzeszotkowie. Był szóstym z ośmiorga dzieci. W 1943 r. wraz z całą rodziną został wywieziony przez hitlerowców do obozu pracy w Niemczech. Po powrocie do Polski w 1945 r. ukończył Szkołę Podstawową w Rudnie. Świadectwo maturalne uzyskał w 1952 r. w Liceum Biskupim w Siedlcach i wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego. W trzecim roku studiów seminaryjnych został wcielony do wojska i skierowany do pracy w kopalni na Śląsku. 29 czerwca 1958 r. przyjął z rąk bp. Ignacego Świrskiego święcenia kapłańskie. Rozpoczął pracę duszpasterską jako wikariusz w parafii Stara Wieś. Po trzech latach został skierowany do Ostrowa Lubelskiego, gdzie duszpasterzował jako wikariusz przez dwa lata. Po roku posługi kapłańskiej w Kornicy i ponad trzech latach w parafii św. Anny w Białej Podlaskiej objął samodzielną placówkę w Seroczynie. Kolejne lata pracy to parafie: Opole Podedwórze i Wisznice, gdzie wybudował dom parafialny. W 1984 r. objął parafię św. Zygmunta w Łosicach, gdzie proboszczem był do 2004 r. Wybudował dom parafialny, przeprowadził gruntowny remont kościoła, modernizację prezbiterium i cmentarza. 20-letnia praca duszpasterska w parafii łosickiej zaowocowała 11 wyświęconymi kapłanami. W 1988 r. bp Jan Mazur mianował go kanonikiem, a w 1994 r.- prałatem kapituły janowskiej. Ks. H. Rzeszotek dał się również poznać jako działacz społeczny. Żywo zainteresowany życiem publicznym łosickiej społeczności, aktywnie zaangażował się w pracę Społecznego Komitetu Reaktywacji Powiatu Łosickiego i Komitetu Modernizacji i Rozbudowy Szpitala, którego został wiceprezesem. Za swoją pracę duszpasterską i społeczną został w 2005 r. uhonorowany tytułem Zasłużony dla Ziemi Łosickiej, a trzy lata później Prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył go Złotym Krzyżem Zasługi.

W okresie rządów komunistycznych był prześladowany przez władze za swoją gorliwość i działalność duszpasterską. Za organizowanie pielgrzymek do Częstochowy i nauczanie religii był pięciokrotnie karany wyrokami kolegiów ds. wykroczeń. Od 2004 r. jako emeryt mieszkał przy parafii św. Zygmunta i służył gorliwą posługą w konfesjonale. W 2017 r. Ojciec Święty Franciszek w uznaniu jego zasług dla Kościoła siedleckiego podniósł go do godności prałata papieskiego. W ostatnim roku życia, otoczony troskliwą opieką, nie wychodził z domu, nie sprawował sakramentów, ale w każdą niedzielę i święta przyjmował Komunię św. Ostatnia Msza św. w której uczestniczył, była sprawowana w jego pokoju w Niedzielę Zmartwychwstania. Zmarł 12 sierpnia, o 12.30.

Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie.

ks. SK/ Parafia Św. Zygmunta Króla w Łosicach

LI