Kościół
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Noc oczyszczenia

Historia Pawła to potwierdzenie hasła, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Pan Jezus jest dżentelmenem, który nie wejdzie na siłę do naszego serca. Trzeba choć trochę chcieć.

Małżeństwem są od sześciu lat, mają dwie córeczki. Wiele osób wokół nie może uwierzyć w ich życie wiarą, zaufanie w moc Pana Boga. Na nasze spotkanie przychodzi mężczyzna w wieku ok. 40 lat, dobrze zbudowany. Na ręku zamiast srebrnej bransolety, która kiedyś była stałym dodatkiem, teraz widnieje plastikowa opaska z hasłem „Jezu ufam Tobie!”. Nie spodziewałem się łez, które pojawią się za chwilę w jego oczach. Nigdy nie był szkolnym prymusem. Na świadectwie miał tylko dwóje i tróje. W ósmej klasie pojawił się nowy kolega, przeniesiony do ich szkoły karnie. Pochodził z patologicznej rodziny. Od najmłodszych lat zajmował się drobnymi przestępstwami. To był przełom. Paweł i nowy kolega bardzo szybko się polubili. Od tego momentu zaczęło się opuszczanie lekcji, niewracanie na noc do domu, pierwsze drobne kradzieże i przestępstwa. Był alkohol, narkotyki, pierwsze pudło. - Małymi kroczkami wzrastałem w świecie przestępczym - wspomina Paweł.

Po sześciu miesiącach, gdy wyszedł po pierwszej odsiadce w areszcie tymczasowym, były kolejne przestępstwa. Zaczęły pojawiać się nowe znajomości w świecie gangsterskim, z osobami więcej znaczącymi w półświatku. Trwało to wszystko kilkanaście lat. W tym okresie był kolejny wyrok i kolejne wykroczenia. Paweł doszedł do takiego momentu, że wszyscy wokół „machnęli na niego ręką”. Dzielnicowy twierdził, że nie ma już dla niego ratunku. Podobnie adwokaci czy sędziowie, którzy prowadzili jego sprawy. Wskazywali, że nie wyraża żadnej chęci skruchy.

Od tego czasu minęło dziesięć lat. Paweł wspomina, że z jego znajomych na dziesięć osób osiem miało krew na rękach. Tylko on i ktoś jeszcze nie dopuścili się zabójstwa. Był marionetką. Bezwzględnie wypełniał polecania innych. Zło przestępstw kierowało nim. Nie szuka po latach winnych, wie, że to były jego wybory. Relacje w rodzinie też stały się jakimś przyczynkiem do tego, co się wydarzyło. Nadopiekuńczość matki, która u Pawła przerodziła się w brak szacunku. Z drugiej strony rygoryzm ojca z czasem zamieniony w strach. ...

ks. Marek Weresa

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł