Noc styczniowa 22 stycznia 1863 r. w Łosicach, Stoku Lackim i Łukowie
O 18.00 powstańcy łosiccy zdążyli aresztować i rozbroić pięciu ułanów rosyjskich przybyłych z Międzyrzeca w celu zajęcia kwater dla mającego tu przybyć plutonu wojska. Rozbrojonych żołnierzy osadzono w miejscowym areszcie, a ich parokonne furmanki z bronią (pałasze, pistolety i patrony) posłużyły na dozbrojenie 300-osobowego oddziału powstańczego. W spisanym po 60 latach przez łosickiego proboszcza Milika zeznaniu, Władysław Rumowski tak wspominał tę noc: „Kościół był pełen ludzi. Wikariusz ks. Musikiewicz i proboszcz Wojciechowski przemówili i błogosławili powstańców zebranych na cmentarzu k/dzwonnicy. Była wśród nich szlachta i mieszczanie łosiccy. W czasie wymarszu pod Stok biły wszystkie dzwony”. Oddział powstańców dowodzony przez Mikołaja Moritza, wł. wsi Nowosielec, i Aleksandra Olszewskiego z Biernat zaatakował o 4.00 nad ranem 100 żołnierzy ros. w Stoku Lackim. Powstańcy obezwładnili wartowników i część sił skierowali do opanowania magazynu broni, inni zaatakowali domy, w których kwaterowali żołnierze. Rosyjski historyk Berg tak o tym zapisał: „Wojsko zatarasowało się w domach i odstrzeliwało się powstańcom do godz. 5-tej rano. Powstańcy rozbili cekhauz, z którego zabrali 25 starych karabinów. W jednym domu spaliło się 3 żołnierzy, którzy nie chcieli się poddać. Nadciągnęły z Siedlec 2 kompanie piechoty i sotnia Kozaków pod d-wem płk. Fofanowa i samym ogniem z ręcznej broni zmusiły powstańców do opuszczenia wsi. Wchodząc do wsi, wojska widziały, jak powstańcy oddalali się w przeciwną stronę, na 100 zawczasu przygotowanych wozach. Straty w czasie tej potyczki wyniosły 7 zabitych i 10 rannych żołnierzy. Powstańcy stracili 5 zabitych, 26 rannych i ok. 60 wziętych do niewoli. Zabrano 3 wozy z kosami”. Wśród zabitych powstańców byli Szańkowski z Szańkowa i Jan Nurski z Łosic. Wśród 26 rannych był mieszkaniec Łosic – Filipowicz. Do niewoli dostali się dowódcy Moritz i Olszewski. O działaniach na Siedlce tak zeznawał później Lewandowski: „Ludzie, których ja miałem doprowadzić do ataku na koszary, jedni wcale nie przyszli, a drudzy, korzystając z tego, żem ja poszedł obejrzeć koszary, uciekli”. Tu można dodać, że ktoś puścił fałszywą wiadomość o jego ucieczce i zdradzie. „Sam jeden na bryczce wymknąłem się z miasta, nim go ogłoszono w stanie oblężenia” – wspominał Lewandowski. Rozkaz do ataku na Łuków dotarł do Gustawa Zakrzewskiego z opóźnieniem i początkowo wydarzeniami w mieście kierował ks. Stanisław Brzóska. Wiadomo o tym z relacji dwóch żołnierzy 8 roty kostromskiego pułku piechoty kwaterującego w gmachu kościoła parafialnego. Przed 2.00 w nocy obudziły ich jakieś odgłosy. Gdy wyjrzeli przez okno, zauważyli na podwórzu klasztoru pijarskiego ok. 40 ludzi, do których wyszedł ks. S. Brzóska. Dwóch żołnierzy, przeczuwając coś niedobrego, zaczęło się szybko ubierać, a następnie obudziło kolegów. Ks. Brzóska wydał jakieś polecenia i wrócił do swego mieszkania, a osoby z nim rozmawiające rozbiegły się i po chwili dały się słyszeć strzały w mieście. Wkrótce przybył Zakrzewski ze swym oddziałem i ochotnicy z Gołąbek i Celin. Niespodziewanie zaatakowano żołnierzy kwaterujących przy ul. Międzyrzeckiej, odbierając im broń palną wraz z ładunkami. Uzbroiwszy się, powstańcy napadli na dalsze kwatery żołnierzy rosyjskich. W mieście stacjonowało 500 żołnierzy carskich, powstańców szacowano na 350. Atakowali oni grupami, na czele których stali dziesiętnicy i setnicy: lek. wet. Boczkowski, urzędnicy łukowscy – Głuchowski i Byszewski oraz Ludwik Buszkowski z Celin. W rękach powstańców znalazł się ros. oficer i szeregowy żołnierz, których jako jeńców odprowadzono na plebanię do proboszcza ks. Jakuba Roszkowskiego. Wojsko rosyjskie pod dowództwem ppłk. Pietrisowa wypierane z domów cofało się na rynek i sformowało czworobok. Powstańcy – urzędnicy łukowscy – mieli z pomieszczenia burmistrza skuteczny ostrzał. Nieprzyjaciel, atakowany z ziemi i okien domów, zaczął się wycofywać ze śródmieścia do położonego już za miastem klasztoru bernardynów. Tutaj wojsko ros. osłonięte murami stawiło zdecydowany opór i doczekało się odsieczy 8 kompanii z pobliskich Mroczek. Powstańcy zmuszeni byli ustąpić z miasta. W walce tej – wg oficjalnych meldunków wojennego naczelnika oddziału siedleckiego – miało zginąć tylko trzech żołnierzy carskich, a 20 było rannych. Natomiast wg krakowskiego dziennika „Czas” legło 40 zabitych Rosjan. Wydaje się, że ta liczba odpowiada prawdzie, gdyż historyk ros. Berg zapisał: „Na miasto powiatowe Łuków, odległe o 26 i pół wiorst od Siedlec, uderzył oddział powstańców, złożony z 300 ludzi pieszych i 50 konnych, pod wodzą Gustawa Zakrzewskiego. O godz. 2 nocy wszystkie straże i część śpiących żołnierzy z 2 kompanii kostromskiego pułku piechoty stojących tam załogą zostali zabici, lecz reszta wojska wypadła na rynek i sformowała się tam w czworobok. Jednak ogień powstańców ukryty za domami i parkanami, zmusił wojsko do wycofania się z miasta. Obsadzili więc klasztor stojący za miastem i tam się trzymali aż do nadejścia odsieczy z Mroczek, kompanii tegoż pułku piechoty”. Podobnie zapisał historyk rosyjski Pawliszczew: „W Łukowie buntownicy w liczbie 300 pieszych i 50 konnych napadli o godz. 2 w nocy na rozlokowane tam 5 i 8 rotę kostromskiego pułku piechoty, zabili wartowników i wycięli śpiących żołnierzy, a do zebranych na placu rot otworzyli ogień. Potem plac został oczyszczony, a roty rozwinęły się koło ogrodzenia w pobliżu zabudowań klasztoru. Na pomoc do Łukowa wysłano 6 rotę ze wsi Mroczek”. Powstańcy mieli trzech zabitych i trzech rannych.
Józef Geresz