Noela – znaczy Boże Narodzenie
Urodziła się 2 lutego 1976 r. W Międzyrzecu Podlaskim, w cieniu Zgromadzenia Sióstr Opatrzności Bożej, od 83 lat mającego tutaj swoją placówkę, ukształtowało się jej powołanie zakonne, które nazywała trampoliną do nieba. Kochana przez dzieci w przedszkolach, w jakich pracowała w Częstochowie, Twardogórze i Grodzisku Mazowieckim, ceniona przez rodziców, była szczęśliwą, spełnioną siostrą zakonną. A przy tym - artystyczną duszą, czemu wyraz mogła dać, posługując także jako zakrystianka w parafiach Miłosierdzia Bożego w Lublinie i Macierzyństwa NMP w Trzebiatowie. W 2018 r. została skierowana do opieki nad starszymi siostrami w Irenie. Zapowiedzią choroby, z której powagi s. Noela nie zdawała sobie jeszcze sprawy, były problemy gastryczne. Potem - guzki na języku. Po pierwszej operacji w maju 2017 r. i otrzymaniu wyniku badań, pisała do bliskich i przyjaciół: „Jest radość. Nic nowotworowego. Na jesieni będą mi usuwać kolejne zmiany laserem, bo teraz język musi się wygoić po tamtym zabiegu. Dziękuję za modlitwę”.
Spokój nie trwał długo. Zmiany rozrostowe sygnalizowały agresywny nowotwór. Nadzieję na pokonanie go dawała jedynie inwazyjna operacja. I silniejsza niż strach – wiara. „Przyszły nieprzespane noce i lęk przed coraz dokuczliwszym bólem. Z różańcem w ręku rwały mi się wątki modlitwy. Rozpaczliwie pytałam Boga: dlaczego ja? Poczułam się jak skazaniec. (…) Oczami wiary jeszcze gorliwiej zaczęłam szukać mocy modlitwy i odkrywania sensu bycia Chrystusową” – odnotowała.
W grudniu 2018 r. s. Noela przeszła operację usunięcia części języka. 10 stycznia 2019 r. informowała: „Jest źle. Guz rośnie i 21 stycznia idę do szpitala, bo będą mi usuwać język, żuchwę, podniebienie i węzły chłonne. Jak się uda, będą później robić rekonstrukcję. Następnie chemia i radioterapia. Bardzo długi proces leczenia. Boję się strasznie. Proszę o modlitwę”. Już po operacji, gdy ból upominał się o miejsce w jej ciele i duszy, przez łzy powtarzała: „Nie martw się, tylko ufaj! Módl się i ufaj!”. Wielki Post był dla s. Noeli czasem szczególnym, czemu dała wyraz, pisząc: „Światło i moc płynęły w moim sercu podczas kontemplacji Krzyża Chrystusa oczami duszy pełnymi wiary. Otuchą były moje coraz głębsze uczucia: teraz tylko liczy się moje zdrowienie w dłoniach Jezusa (…). Tyle miłości posyła mi przez ludzi. I to jest ważne na dziś. ...
Monika Lipińska